Magdalena Wegner-Jezierska: Każde małe dziecko, debiutujący przedszkolak, przechodzi okres adaptacji w swój własny, indywidualny sposób. Jak będzie się to odbywało, zależy od dziecka, jego wcześniejszych doświadczeń; czy wcześniej uczestniczyło na przykład w zajęciach klubu malucha, czy miało kontakt z innymi dziećmi, czy ma rodzeństwo? Dziecko, którego rodzeństwo chodziło wcześniej do przedszkola, dobrze wie, jak wygląda przedszkolny dzień – że najpierw się idzie do przedszkola, po południu wraca z rodzicem do domu, dlatego też prawdopodobnie łatwiej będzie przechodziło okres adaptacji. Powszechnie uważa się, że okres ten trwa około miesiąca i po tym czasie dziecko „wchodzi” w tryb funkcjonowania w przedszkolu. Uczy się, że przedszkolne życie toczy się swoim rytmem, że po obiedzie jest leżakowanie, a potem przychodzi rodzic i zabiera malucha do domu. Jednak w adaptacji ważniejsze niż nauka nowego rytmu dnia jest to, że następuje proces przeniesienia przywiązania z mamy na nową osobę – wychowawcę. Jak sama nazwa wskazuje, jest to proces, czyli coś, co nie dzieje się z dnia na dzień. Nie jest tak, że dziecko jednego dnia jest przywiązane do mamy, a na drugi dzień już kocha swoją ciocię w przedszkolu. Przedszkolak musi poznać tę nową osobę, polubić ją, zaakceptować, nauczyć się jej i dopiero wtedy będzie mógł przenieść stopniowo na nią przywiązanie. Wiadomo, że dzieci, tak jak i dorośli, w różny sposób przystosowują się do nowych sytuacji. Jednym nie sprawia to większej trudności, potrafią bardzo szybko się przyzwyczaić, nawiązać kontakt z nowymi osobami; dla innych zaś będzie to okres dłuższy i wcale nie taki łatwy.
AI: Nadeszła jesień i dzieci zaczęły chorować. Po tygodniu albo dwóch w domu, dzieciaki nie zawsze chętnie wracają do przedszkola. Jak możemy im pomóc w powrocie do przedszkolnej codzienności?
MW-J: Nawet jeżeli dziecko dobrze zaadaptowało się w przedszkolu, ale przez tydzień lub dwa pozostawało w domu, to należy się spodziewać, że okres adaptacji będzie musiało przejść na nowo. Dziecko zapomni, jak funkcjonowało w przedszkolu, zapomni o tym, jak pokonało rozstanie z rodzicami i adaptacja będzie dla niego nowym wyzwaniem. Może się zdarzyć, że pojawi się bunt, dziecko odmówi pójścia do przedszkola – będzie to związane ze stresem, jaki dziecko przeżywa. Co można zrobić, by to złagodzić? Warto utrzymywać tryb funkcjonowania przedszkolnego w domu. Nie zmieniajmy zatem rytmu dnia, godzin wstawania oraz pójścia spać. Utrzymujmy przedszkolne pory posiłków. Ponadto, warto dużo mówić o przedszkolu, przypominać, co tam się dzieje, np. „twoje dzieci wychodzą teraz na plac zabaw, są w szatni, wkładają buciki”, „teraz twoja pani pewnie czyta wszystkim książeczkę”, „teraz twoi koledzy w przedszkolu mają rytmikę”. Mówimy o pani, przypominamy wierszyki i piosenki. Staramy się z dzieckiem funkcjonować w podobny sposób, w jaki ono funkcjonowało w przedszkolu. Wtedy ten czas, kiedy dziecko pozostaje w domu, nie będzie taki zupełnie oderwany od życia przedszkolnego i na pewno będzie sprzyjał późniejszej readaptacji. Dziecko szybciej i łatwiej wejdzie w tryb życia przedszkolnego.
AI: Zdarza się, że dzieci powtarzają nam, rodzicom, że tęsknią. Weźmy zatem tęsknotę pod lupę. Czym ona jest dla dziecka?
MW-J: Tęsknota jest sposobem przeżywania określonej emocji. Kiedy dziecko jest w przedszkolu, to nie może przebywać z rodzicami i jest zrozumiałe, że tęskni za nimi. Chciałoby być przy mamie, więc czasami jest smutne. Moim zdaniem warto o tym myśleć jak o zjawisku naturalnym i jak najbardziej pozytywnym. Często mamy martwią się, że dziecko tęskni i płacze za rodzicami. Wtedy serce im pęka i chciałyby zabrać malucha do domu, bo skoro płacze, to znaczy, że dzieje mu się krzywda. A tak nie jest tak. Bo warto sobie uświadomić, że dziecko, tak jak każdy człowiek, ma prawo do przeżywania różnych emocji. Czasami dziecko jest radosne, śmieje się, innym razem jest smutne i w związku z tym płacze. Martwić powinniśmy się raczej wtedy, gdy dziecko cieszy się, że wreszcie nie musi spędzać czasu z mamą. Jeśli płacze po rozstaniu, to dlatego, że jest do rodzica przywiązane, że kocha tego rodzica, że jest mu z nim dobrze i czuje się przy nim bezpiecznie. Takie wyrażenie emocji jest pozytywne i naturalne. Oczywiście musimy zwrócić uwagę na natężenie tego przeżywania. Gdy dziecko trzyma się rodzica kurczowo w szatni, mówi, że będzie tęsknić i płacze – to jest sytuacja naturalna. Natomiast jeśli maluch po naszym wyjściu z przedszkola płacze długo i nie bierze udziału w ciekawych zajęciach, siedzi w kącie czy pod stołem, to trzeba przyjrzeć się dziecku uważniej. Gdy zupełnie nie panuje nad emocjami, wpada w histerię, nie daje się uspokoić, to mamy do czynienia ze zjawiskiem niepokojącym i trzeba wówczas uważnie obserwować dziecko, by znaleźć źródło tych problemów. Natomiast gdy dziecko popłakuje w ciągu dnia, przypomina mu się mama i przychodzi przytulić się do pani, zapytać, kiedy mama przyjdzie, nie ma w tym zachowaniu niczego niepokojącego. Wtedy trzeba powiedzieć, gdzie jest mama i określić, kiedy wróci. Zapewnić dziecko, że mama o nim myśli, kiedy „my się tutaj teraz bawimy”. Zająć dziecko zabawą, czyli odwrócić uwagę od tego, co go w tym momencie trapi.
AI: Niemal każdemu dziecku zdarzy się gorszy dzień. Nie chce wtedy wstać z łóżka, ubrać się, zjeść. A czas mija, za chwilę musimy wyjść z domu. Co robić?
MW-J: Jeżeli widzimy, że dziecko jest zdrowe, w dobrej formie, może po prostu tylko trochę niewyspane, albo przeżywa kryzys woli, to warto zachęcić je do wstania. Zwracamy się do dziecka stanowczo. Przypominamy, że jest to normalny dzień, w którym idziemy do przedszkola. Mówimy, że pani coś ciekawego przygotowała dzisiaj dla dzieci. Przypominamy, że dziś czwartek, więc będzie rytmika, nauka nowej piosenki. W piątki dzieci przynoszą swoje zabawki, więc ciekawe, co przyniósł dziś Jaś. Nawiązujemy do tego, co w ostatnich dniach wydarzyło się w przedszkolu, np.: „Bardzo jestem ciekawa, czy te fasolki, które ostatnio zasadziliście, już dzisiaj wyrosły”. W ten sposób możemy je zachęcić, zmobilizować. Różne są sposoby i możliwości, aby to zrobić. Możemy przecież powiedzieć: „Zaczaruję ten dzień i coś fajnego się zdarzy, a ty mi opowiesz, co to było”. Jeżeli dziecko nastawimy pozytywnie, to na pewno znajdzie taką magiczną chwilę, coś pozytywnego, o czym opowie nam po powrocie z przedszkola. W związku z tym niewiele ryzykujemy jako te „mamy-wróżki”. Nie warto używać argumentów negatywnych, mówić: „Musisz, powinieneś, to twój obowiązek”. Natomiast zupełnie inną sprawą jest, gdy widzimy, że dziecko jest w jakiś sposób „niewyraźne”, kiedy może to być symptom choroby czy innego trudnego problemu. Wtedy przyjrzyjmy się mu uważniej, porozmawiajmy z nim i nie zabierajmy na siłę do przedszkola. Bardziej skomplikowana, myślę, jest sytuacja, kiedy rodzic nie musi wychodzić do pracy i kusi go myśl: „A może dzisiaj malucha zostawić w domu?”. Małe dzieci są bardzo wrażliwe na takie sygnały. Jeżeli dziecko wyczuje, że mama się waha, zrobi wszystko, żeby mamę przekonać do pozostania w domu. I jeśli swoim nastrojem, płaczem, smutną miną czy grymasami skłoni rodzica do rezygnacji z odprowadzenia go do przedszkola, to kolejne dni mogą wyglądać podobnie. Jeśli nie chcemy, by w przyszłości to się powtarzało, pamiętajmy: trzeba być stanowczym, konsekwentnym i nie ulegać. To nie dziecko ma decydować o tym, czy chce chodzić do przedszkola, czy też nie. To wybór i decyzja rodzica. Przecież w niedalekiej przyszłości to nie dziecko, a rodzic zdecyduje, czy a raczej, do której zerówki, a potem szkoły pośle dziecko.
AI: Większość dzieci, mimo kryzysów, dobrze radzi sobie w przedszkolu. Niestety nie wszystkie. Jakie symptomy u przedszkolaka powinny nas niepokoić?
MW-J: Zdarza się, że trzylatek nie jest jeszcze dojrzały do przedszkola. Nie potrafi przenieść przywiązania z rodzica na opiekuna, nie potrafi funkcjonować w grupie. Te symptomy mogą być oczywiście bardzo różne. Są takie dzieci, które nie pozostawiają wątpliwości. Po prostu zostawione w przedszkolu płaczą aż do momentu odbioru. Mogą tak płakać nawet osiem godzin w ciągu dnia, leżąc na przykład przy drzwiach. I żadna z doświadczonych opiekunek nie jest w stanie pomóc dziecku. Jeżeli taka sytuacja trwa tydzień, drugi to warto „odpuścić” i zabrać dziecko z przedszkola. Trzeba odczekać parę tygodni czy miesięcy przed ponowną próbą wdrożenia dziecka do przebywania w grupie. Dlatego, że tym w wieku każdy kolejny miesiąc w życiu dziecka to krok milowy w jego rozwoju psychicznym i społecznym. Czasami wystarczy miesiąc, dwa, trzy, żeby ponownie spróbować zaadaptować dziecko w przedszkolu. Niekiedy warto zmienić placówkę, żeby poprzednia nie kojarzyła się z negatywnymi przeżyciami dziecka. Co jeszcze może się dziać? Możemy zaobserwować objawy psychosomatyczne u dziecka, jak wymioty przed wyjściem do przedszkola, silne bóle brzucha, zawroty głowy. Dziecko płacze, traci apetyt, jest osowiałe i nigdy nie reaguje pozytywnie na opowiadanie o przedszkolu. Widzimy całkowitą degradację zachowania dziecka. Warto wtedy pomyśleć o innej formie opieki nad maluchem. Może lepszy byłby klub malucha – tam dziecko przebywałoby znacznie krócej, a często w procesie adaptacji może towarzyszyć mu mama lub niania. Może lepsze byłoby przedszkole, gdzie jest mniejsza liczba dzieci, a tym samym dziecko traktowane jest bardziej indywidualnie? A może jeszcze przez rok dziecko powinno być z opiekunką lub mamą w domu? W zależności od dziecka możemy rozważać tutaj różne rozwiązania.
AI: Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Z dr Magdaleną Wener-Jezierską rozmawiała Agnieszka Imbiorkiewicz.
Dr Magdalena Wegner-Jezierska – psycholog i mediator rodzinny. Wykładowca Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu oraz Szkoły Rodzenia „Dobry Początek“. Prowadzi indywidualne doradztwo psychologiczne dla rodziców zmagających się z trudnościami wychowawczymi oraz dla małżeństw i rodzin w kryzysie. Prywatnie: szczęśliwa żona i mama czterech córeczek.
Odkryj codzienniczek – nowy, nietypowy sposób komunikacjimiędzy rodzicami a żłobkiem/przedszkolem.