Problemy rodziców – problem dzieci


Życie kołem się toczy. To banalne stwierdzenie dotyczy nie tylko dzieci, których rozwój, jak wiadomo przebiega krzywą spiralną, ale też nas dorosłych – nas rodziców. Zataczamy krąg od stanów radości, zadowolenia z życia i uczucia pełni, poprzez niepokój, poszukiwania, poważny kryzys, by znów osiągnąć upragnioną harmonię.

Niewiele jest na świecie rodzin, które prędzej czy później nie przeżywałyby swoistego kryzysu. Można nawet stwierdzić, że kryzysy są naturalną koleją rzeczy w bardzo bliskich relacjach ludzkich. Pojawiać się mogą na różnych płaszczyznach i wynikać z różnych przyczyn: zawodowych, zdrowotnych, finansowych, osobistych, intymnych i wielu innych. I wśród tej wielości, jedno wydaje mi się pewne: jeśli jedna osoba w rodzinie jest z jakiegoś powodu nieszczęśliwa, niespełniona, smutna – innym też jest wtedy ciężko, również dzieciom. Mimo, iż pozornie dziecięcy świat jest beztroski, radosny, lekki i taki obraz chcemy chronić, izolować żartem, strategiczną zmianą tematu, to musimy pamiętać, że dzieci wiele widzą i wiedzą na swój „mały” sposób. Patrzą na nas uważnie.

Co widzą i wiedzą nasze dzieci?

Odpowiedź na to pytanie znajdziemy najprościej nie w analizach psychologicznych, ale w doświadczeniu własnym. Zamknijmy na chwilę oczy i sięgnijmy do naszej pamięci sprzed wielu lat, kiedy byliśmy małymi dziećmi. Czy widzieliśmy, że naszym rodzicom czasami bywało źle? Czy pamiętamy? Jak pamiętamy? Jak widzieliśmy wtedy, a jak dziś?

Każde osobiste doświadczenie wniesie swój kolor i kształt, każdy ślad pamięciowy będzie swoiście inny, jednak myślę, że wielu dorosłych go znajdzie. Jeśli już go odkryjemy, przyjrzyjmy mu się uważnie, z bliska i spróbujmy odpowiedzieć sobie, czy te obrazy były dla nas zrozumiałe, czy wywoływały zmartwienie, niepokój, lęk, czy były dla nas obojętne i neutralne? Prawdopodobnie tak widzą nas nasze dzieci w chwilach dla nas trudniejszych. Odpowiedzi na te pytania są o tyle ważne, że może z nich wynikać pomysł, jak w takich chwilach pomóc maluchom i czego tak naprawdę potrzebują.

Wydaje się, że potrzebują tylko kilku rzeczy:

•    Potwierdzenia tego, co widzą i czują  – i że nic im się nie wydaje. Jeśli dziecko usłyszy od nas: „Tak, jestem smutny”, „Tak, mam kłopot”, czy inny prosty komunikat, nie przeżyje nieprzyjemnego dysonansu między tym, co czuje, a tym, co my, rodzice pokazujemy jako prawdziwe.

•    Wiary, że to minie – Tu można się odwołać do doświadczeń dzieci, na przykład skaleczenia kolana, które po kilku dniach się goi, czy choroby, na którą znalazło się lekarstwo.

•    Powrotu do dziecięcego świata – Uwolnimy dzieci od trosk, które zwykle należą do nas mówiąc im, że chociaż mamy kłopot, to jednak jesteśmy już duzi, dorośli, silni i na pewno znajdziemy dobre rozwiązanie. Dzieci mogą zająć wtedy należne im miejsce w hierarchii rodziny i pozostać po prostu dziećmi.

Jak rozmawiać z maluchem o problemie?

Każda nasza decyzja o tym, co powiedzieć dzieciom, kiedy się o nas martwią, będzie wynikała z wielu czynników. Najistotniejsze wydają mi się dwa: wiek dziecka i skala (waga) problemu. Im młodsze dziecko, tym komunikaty powinny być prostsze i bardziej izolujące je od spraw dorosłych, lecz zgodne z prawdą. Z nastoletnimi pociechami możemy rozmawiać już otwarcie, jednak tu również warto pamiętać o zasadach wyznaczających relacje rodzic-dziecko i że te relacje nigdy do końca nie będą partnerskie.
Zasadność nazywania rzeczy po imieniu wzrasta moim zdaniem wraz z rangą i wagą problemów. I nie ma tu znaczenia, czy dotyczą one całej rodziny, czy tylko jednej osoby. Wiek dziecka w tym aspekcie również ma drugoplanowe znaczenie. Jeśli zatem ktoś z bliskich przeżywa coś wybitnie trudnego, dramatycznego, zagrażającego mu, dziecko ma prawo wiedzieć. Ono chce wiedzieć.

Te rozważani można podsumować tak: życie kołem się toczy, a dzieci odkryją tę prawdę prędzej czy później. Jednak pewne umiejętności radzenia sobie w trudach wezmą zapewne od nas.

Napiszcie o Waszych doświadczeniach w rozmowach z dziećmi w trudnych rodzinnych chwilach. Czy Waszym zdaniem warto rozmawiać?

Izabela Spychał – pedagog, logopeda, terapeuta integracji sensorycznej, kreatorka marki Oliwka – zabawki i pomoce edukacyjne dla dzieci

playdoh_ego