Rodzice i dzieci w rozwodzie – wyłączyć dzieci z konfliktu rozwodowego

Niestety, doświadczenie pokazuję, że gdy partnerzy toczą walkę, faktyczne dobro dziecka, jego harmonijny rozwój, jego problemy i ich rozwiązanie niekiedy przestają być w centrum uwagi. Nadrzędnym celem staje wygranie walki.

Jedną ze standardowych strategii walczących, jest używanie problemów dziecka do oskarżenia i obwinienia drugiej strony o ich spowodowanie. Pokusa jest wielka, gdyż jeśli „udowodnimy” winę drugiej stronie to mamy satysfakcje bycia tym lepszym, mądrzejszym, bardziej wartościowym czasem „niesłusznie opuszczonym” lub „słusznie opuszczającym”, a poza tym możemy winowajcę uczynić odpowiedzialnym za naprawienie tego, do czego się przyczynił. Pod hasłem dobro dziecka, przystępujemy więc do zażartej walki z drugim rodzicem.

Kłopot w tym, w tym, że prócz  chwilowego dobrego samopoczucia ”wygranej strony”, takie podejście niczego realnie nie załatwia dzieciom, a za to może im zaszkodzić.  Mimo że walka została wygrana, problem oczywiście nie znika, bo nikt nie poświecił ani chwili na jego rozwiązanie. Co więcej mogą pojawiać się problemy wtórne, wynikające właśnie z walki toczonej przez rodziców wokół pierwszego problemu.

Z punktu widzenia dobro dziecka mniej istotne jest, kto zawinił, natomiast bardzo istotne, żeby dorośli jak najszybciej zabrali się za rozwiązanie problemu. Jeśli nawet faktycznie lekkomyślność jednego rodzica doprowadziła do tego, że dziecko np. się przeziębiło, to przecież drugi rodzic nie powie, że nie zaprowadzi dziecka do lekarza tylko dlatego, że to nie on był z nim na tym feralnym spacerze, na którym młody człowiek wpadł do  kałuży.  Zresztą, choć możliwe, że oboje lub tylko jedno z rodziców przyczyniło się do wystąpienia kłopotów (typu dziecko moczy się w nocy, bije inne dzieci w przedszkolu, czy wycofuje się z kontaktów z rówieśnikami), to może być też tak, że bez względu na zachowania rodziców, trudna sytuacja i tak by się pojawiła. Pewne jest natomiast, że niezależnie od przyczyny trudności, rodzice są jedynymi osobami, które mogą ją teraz rozwiązać i wyprowadzić dziecko na prostą.

Drugą szczególnie szkodliwą odmianą używania dziecka, jako broni w walce z byłym partnerem, jest przekupywanie dziecka korzyściami w postaci dóbr materialnych oraz uchylania standardowych zasad i wymagań wprowadzanych przez drugiego rodzica.
 
Efekt bywa taki, że jeśli dziecko czuje się zbytnio obciążone ograniczeniami, czy wymaganiami rodzica, z którym w danym momencie przebywa – dzwoni do drugiego „po ratunek”. Rodzic poproszony o ratunek „zdobywa punkty”, a dziecko zwalniane jest z nielubianych obowiązków lub ograniczeń.

Podkreślam, że mowa tu wymaganiach i ograniczeniach standardowych, typowo kierowanych do większości dzieci w danym wieku (np. odrabianie prac domowych, chodzenie spać o określonej porze, utrzymywanie higieny, pomoc w domu, limitowanie korzystania z mediów, skłanianie do rezygnacji z agresji i do uwzględniania także potrzeb innych osób itd. limitowanie spożywania niezdrowych pokarmów itd.), a także tych wynikających ze specyficznych wskazań medycznych.
 
Pozornie koszty strategii zwalniania z obowiązków i ograniczeń, ponosi ten bardziej wymagający rodzic, który może być przez dziecko postrzegany jako zbyt surowy, nadmiernie restrykcyjny, uciążliwy i meczący, który za każdym razem od nowa mierzy się z frustracją dziecka, wywołaną wymaganiami i ograniczeniami, a w dodatku często musi radzić sobie z negatywnymi skutkami nadmiernych ulg wprowadzonych przez drugiego rodzica.
 
Jednak tak naprawdę głównym poszkodowanym jest dziecko. Co prawda uzyskuje czasowe zwolnienie z obowiązków i reguł lub dodatkowe przyjemności, ale potem to przede wszystkim na nie spadają koszty np. w postaci niezadowolenia nauczyciela, złych ocen i konieczności nadrobienia braków jeśli zwolniono je z odrabiania lekcji, niechęci i odsuwania się rówieśników jeśli zezwolono mu na nieprzestrzegania pewnych reguł współżycia społecznego, problemów zdrowotnych i trudów leczenia jeśli zwolniono je z ćwiczeń, diety itd.
 
Bardziej odległe negatywne skutki, to wykształcenie się w dziecku nawyku manipulacji innymi, oraz postawy unikania wysiłku i obowiązków, za co zapłaci z czasem trudnościami w relacjach osobistych i zawodowych oraz porażkami i frustracjami w nauce i pracy.

Moim zdaniem w rodzicielstwie najważniejsze jest skupienie się na tym, aby umożliwić dziecku wyrośniecie na człowieka zdrowego psychicznie, przygotowanego do relacji z innymi i radzenia sobie w życiu codziennym (nauka, praca), jak i w sytuacjach szczególnych, kryzysowych. Aby było to możliwe, dziecko nie może być obiektem używanym w sporach rodziców. Zamiast tego, działania rodziców wobec dziecka i wobec siebie nawzajem powinny być w jak największym stopniu uwarunkowane faktycznym dobrem dziecka obecnym i przyszłym.

Jeśli dziecko ma jakiś problem zadaniem rodziców jest wspólne szukanie rozwiązania. Nastawienie na działanie w interesie dziecka umożliwia przyjecie następujących założeń wspomagających znajdywanie efektywnych rozwiązań.

  • Szukamy rozwiązania określonej sprawy,a nie winnego.
  • Gramy do jednej bramki, czyli współpracujemy dla znalezienia rozwiązania.
  • Ja jestem OK i ty jesteś OK jako rodzic (obydwoje kochamy nasze dziecko i chcemy jego dobra, chociaż różnimy się między sobą poglądami na życie, na nasz rozwód, na wychowanie i często za sobą nie przepadamy).
  • Moje pomysły, potrzeby, sposób widzenia świata, jest tak samo ważny i dobry jak twój. Aby realnie zadbać o dziecko trzeba uniknąć pułapki forsowania swojej wizji rozwiązania problemu czy zasad wychowawczych. Zamiast tego warto przyjąć takie ustalenie, których obie strony naprawdę są gotowe przestrzegać oraz pogodzić się z różnicami w pozostałych kwestiach.

Patrzenie z perspektywy interesu dziecka ułatwia współpracę rodziców nie tylko w sytuacji kryzysowej. Umożliwia ono wymianę informacji, podjęcie wspólnych działań, postawienie rozsądnych wymagań we wszystkich istotnych obszarach życia dziecka np. w obszarze edukacji (wymiana informacji nt. sytuacji szkolnej, ustalenie wymagań w zakresie nauki, które oboje rodzice gotowi są podtrzymywać), zdrowia  (wymiana informacji nt. sytuacji zdrowotnej, zalecanych terapii, rehabilitacji, diet, ustalenie jakie działania prozdrowotne rodzice będą podejmować), spędzania wolnego czasu (ustalenie form aktywności, którą oboje rodzice gotowi są wspierać oraz działań jakie w tej sprawie każde z nich jest gotowe podjąć) itd.
 
Od razu widoczne jest, że aby współpraca w wymienionych zakresach, a także w innych była możliwa, trzeba odseparować konflikt i niełatwe emocje rodziców od spraw dziecka. Tylko w takim przypadku rozmowa o dziecku nie stanie się pretekstem do walki, a informacje o problemach dziecka, nie będzie amunicją przeciwko drugiemu rodzicowi.

Każdy, kto kiedykolwiek się z kimś rozstawał, może się gorzko uśmiechnąć, czytając powyższe zdanie. Powszechnie wiadomo, że należy oddzielać sprawy dziecka od konfliktu rodziców, zaczynając od tego by się nie kłócić przy dziecku, ale kto próbował, ten zdaje sobie sprawę, jakie jest to trudne.

Każdy rozstający się rodzic ma prawo stwierdzić – „bardzo to wszystko słuszne, tylko jak to zrobić…a nawet jak ja chcę, to jest jeszcze druga strona, która  niekoniecznie zrezygnuje z walki dzieckiem”. Nie da się ukryć, że oczekiwanie od rodziców odłożenia na bok własnych emocji i zranień, jest oczekiwaniem rodzaju osobistego bohaterstwa i poświęcenia na rzecz dziecka. Nie ma co ukrywać, że jest to trudne. Tym bardziej, że rozwód jest jednym z najbardziej traumatycznych ludzkich doświadczeń, uruchamiającym trudne uczucia związane z każdym odrzuceniem i stratą, jakie człowieka w życiu spotkały. Poczucie krzywdy, żal, złość, rozpacz, lęk – to uczucia, które towarzysza rozstającym się rodzicom. Potrafią one być tak przemożne, że trudno sobie z nimi samodzielnie poradzić. Dlatego zwłaszcza w okresie około rozwodowym i kilku lat po rozwodzie zdecydowanie warto korzystać z pomocy psychologów i grup wsparcia, aby uzyskać wsparcie w zaopiekowaniu się swoimi emocjami i powrocie do równowagi psychicznej.  Z kolei w rozmowach z drugim rodzicem nt. organizacji opieki nad dzieckiem po rozwodzie, użyteczna bywa pomoc mediatora rodzinnego, który przekieruje newralgicznych momentach rozmów uwagę rozmówców z wzajemnych emocji, na potrzeby dziecka.
 
Beata Chrzanowska – Pietraszuk i Anna Salwa – Kazimierska SPPP Uniwersytet dla Rodziców www.sppp-udr.org oraz Zespół terapeutów „Filtrowa”.