Samookaleczenia. O bólu nie do zniesienia


Młodzież często nie radzi sobie z problemami, które pojawiają się w codziennym życiu. Nieumiejętność radzenia sobie w sytuacjach trudnych, kumulacja problemów, osamotnienie, izolacja społeczna – wszystko to jest dla młodego człowieka zagrażające. Tymczasem większość rodziców nie ma wystarczająco dużo czasu dla swoich dzieci. 

Samookaleczenia jako sposób przezwyciężenia trudności

Nastolatkowie, którzy nie otrzymują wsparcia ze strony bliskich oraz rówieśników, doświadczają negatywnych stanów emocjonalnych. Okres dojrzewania jest pod tym względem niezwykle trudny. Pojawiają się sprzeczne emocje, zmienność nastrojów, a wszelkie trudności są przeżywane ze zdwojoną siłą. Bywa, że młodzież zwraca się wówczas o pomoc, bądź otrzymuje ją nawet nie pytając. Niestety, ta część nastolatków, która nie może liczyć na wsparcie, szuka innych sposobów na przezwyciężenie trudności. Mogą chcieć odreagować negatywne stany emocjonalne albo na sobie, albo na innych.

Pierwszy sposób dotyczy autoagresji. Młody człowiek ucieka w nią, ponieważ odczuwa tak silną rozpacz, że pragnie zamienić ją na ból fizyczny, który – według niego – wydaje się bardziej do zniesienia. Ból ten często staje się ukojeniem. Podczas samookaleczeń nastolatek zaczyna odczuwać przyjemność. Dzieje się tak, ponieważ spada napięcie psychiczne, a jednocześnie organizm wydziela endorfiny, zwane hormonami szczęścia. Trudno mu przestać dokonywać aktów samookaleczeń, gdy wejdzie to w nawyk. Nie może bez nich funkcjonować i zaczyna robić to regularnie. 

Czym są samookaleczenia? 

Samouszkodzenia, zwane również samookaleczaniem to akt, polegający na celowym zadawaniu bólu i/lub ran swojemu ciału, by zredukować cierpienie psychiczne. Zachowania te są pozbawione intencji samobójczej. 

Można wyróżnić dwie formy samookaleczeń:
 
1. Kompulsywne – wielokrotnie powtarzane w ciągu dnia, np. wyrywanie sobie włosów, rozdrapywanie skóry, przypalanie się, cięcie.
2. Impulsywne – płytkie nacinanie skóry, przypalanie, zadawanie sobie ciosów. 
 
Młodzież bardzo często uderza również dłonią/głową w coś twardego, co może doprowadzić do uszkodzenia tej części ciała. Wszystkie wymienione zachowania dają poczucie ulgi oraz kontroli nad własnym ciałem. Nastolatek ma świadomość, że zadając sobie ból, sam podejmuje decyzję – nikt nie robi tego za niego. W ten sposób odreagowuje złość i redukuje towarzyszące mu napięcie psychiczne. 
Wielu ludziom wydaje się to niemożliwe, że nastolatek, który się samookalecza, tak naprawdę nie chce się zabić. Nie chce, ale rani się, bo w inny sposób nie może poradzić sobie z problemami; czuje się tak źle, że nie widzi innego wyboru. 

Samookaleczenia pokazują to, czego słowa nie są w stanie wyrazić

Często samouszkodzenia są po prostu wołaniem o pomoc, chęcią zwrócenia na siebie uwagi: „Jestem tutaj, cierpię i bardzo cię potrzebuję”. Dorośli, niestety, nie zawsze zauważają sygnały, które wysyła do nich dziecko. Samookaleczenie to swego rodzaju komunikat. Nastolatek nie chce lub nie potrafi o czymś powiedzieć. Sama mowa nie jest w stanie przekazać ogromu przeżywanego cierpienia, przez co młody człowiek próbuje zakomunikować to w inny sposób. W rezultacie nieumiejętności przekazania swoich stanów słownie, odpycha on od siebie innych ludzi. Uniemożliwia to komunikację, wyzwala negatywne odczucia, a nawet wstręt. Dziecko jest na tyle przyzwyczajone do cierpienia w samotności, że podświadomie robi wszystko, by inni nie chcieli mu pomóc. 

Pojawia się więc myśl: „Jak to jest możliwe?”. Z jednej strony nastolatek woła o pomoc, a z drugiej robi wszystko, by ta druga osoba się od niego odsunęła. To pytanie często przyświeca dorosłym, którzy w sytuacji kryzysowej zaczynają dostrzegać cierpienie swojego dziecka, chcąc nadrobić wszystko i je uratować. Młody człowiek przeżywa wtedy bunt. Doświadcza wielu sprzeczności, które rzutują na opiekuna. Pokazuje, że wcale nie chce jego pomocy, ale w głębi pragnie, by nie pozostawiał go samego. 

Jak pomóc dziecku, które się samookalecza?

Przede wszystkim, warto rozmawiać. Okazywanie ciepła, współczucia, szacunku i zrozumienia jest bardzo ważne. Młodzi ludzie naprawdę pragną, by ich posłuchano i poważnie potraktowano. Warto reagować na samą osobę, a nie na rany. Należy szukać też pomocy psychologiczno-terapeutycznej. Jest wiele miejsc, gdzie można zwrócić się do psychologa, który porozmawia z nastolatkiem. 

Drogi Rodzicu/Opiekunie, musisz wiedzieć, że nic nie działa od razu. Wszystko wymaga czasu i cierpliwości. Po jednej wizycie u specjalisty problem nie zniknie. Nastolatek musi się przełamać, zaufać, nawiązać bezpieczną relację terapeutyczną – to trwa. Jeżeli dasz szansę swojemu dziecku, aby otworzyło się przed psychologiem w takim tempie, jakiego potrzebuje, możesz liczyć na dobry rozwój sytuacji i wiele leczących czynników. 

mgr Magdalena Rachubińska, psycholog, psychoterapeuta w Poradni zdrowia psychicznego Medsolver