Moje dziecko – czy mnie na nie stać?

 
Czy wiesz jak zmienią się Twoje wydatki z chwilą, gdy zobaczysz dwie kreski na teście ciążowym?
Gdy dowiadujemy się, że jesteśmy w ciąży, pojawiają się tysiące myśli. Wśród nich i te, które każą nam liczyć wydatki. Bo pierwsze wydatki zaczynają się od kupna testu ciążowego (czasami nawet wcześniej). A potem już z górki: kremy na rozstępy, dodatkowe badania lekarskie, sukienki ciążowe, piękne ciuszki dla maluszka, urządzenie pokoiku, zmiana samochodu na lepszy, może odnowienie mieszkania, bo potem nie będzie na to czasu. Wydajemy nie tylko na naszego malucha, wraz z dzieckiem pojawia się wiele innych wydatków, których się nie spodziewaliśmy. Ile na to wszytko wydamy? Zwykle nie planujemy. Często też nie znamy dokładnych cen produktów dziecięcych. A gdy nasze dziecko rośnie, kupujemy większe ubranka, dokupujemy coraz to nowe rzeczy. Firmy przeznaczają ogromne budżety na kampanie reklamowe, które mają nas przekonać do kupna coraz to bardziej niezbędnych dla dziecka rzeczy. Szczególnie przy pierwszym dziecku możemy dać się złapać w pułapkę dobrze przygotowanych strategii reklamowych. I jeśli w porę się nie opamiętamy, to może się okazać, że wydamy fortunę na zupełnie niepotrzebne rzeczy, ale nie musi tak być. Wystarczy poznanie i wcielenie w życie kilku zasad rozsądnego gospodarowania budżetem domowym.
 
Po pierwsze – budżet
Czy wiesz ile zarabiasz miesięcznie? Ile razem z partnerem? Ile zarabiacie rocznie? Jeśli pracujesz na etacie, pewnie wiesz. Poza tym, rozliczając się z urzędem skarbowym, co roku składasz zeznanie. 
 
A czy wiesz, ile wydajesz? Jeśli twoja odpowiedź brzmi: „tyle ile zarabiam”, to nie jest źle. Według Diagnozy Społecznej 80 proc. Polaków nie oszczędza. Ale gdy pojawia się dziecko, możemy się liczyć nie tylko ze zwiększonymi wydatkami, ale także z czasowym ograniczeniem dochodów. Mogą zatem pojawić się problemy finansowe. Wówczas niektórzy ograniczają swoje wydatki (bo przecież nie będą potrzebować tylu, np. nowych ubrań), inni korzystają ze wsparcia rodziny, ale można się także przygotować na nowe wydatki tworząc poduszkę bezpieczeństwa i kontrolują, ile wydajemy. 
 
Spisz swoje miesięczne wydatki. Wszystkie. Można się zdziwić, ile pieniędzy wydajemy na rzeczy, których wcześniej nie planowaliśmy kupić. Pogrupuj wydatki. Do pierwszej grupy wpisz wszystkie opłaty. Druga to jedzenie i chemia gospodarcza. Trzecia: odzież. Czwarta: transport i samochód. I tak dalej. Można tworzyć własne grupy. Budżet domowy jest indywidualny i skrojony na miarę.
 
Po drugie – analiza
Po co zapisywać wydatki? To wbrew pozorom nie dokumentacja. Zapisywanie wydatków ma na celu zastanowienie się, co się dzieje z naszymi pieniędzmi po wypłacie. Czy wydajemy od razu większą sumę? Czy spłacamy nasze długi? Bez analizy, przemyślenia i planów, prowadzenie budżetu domowego nie ma sensu. Zapisujemy w konkretnym celu – dla zorientowania się, jak wygląda podział wydatków i zaplanowania ich na kolejny miesiąc. Wystarczą 3 miesiące śledzenia wydatków i wiele może się zmienić. Prowadzenie budżetu pozwoli nam także zaplanować oszczędności.
 
Po trzecie – oszczędności
Oszczędności pozwalają nam żyć przez pewien okres bezpiecznie, gdybyśmy utracili pracę, czy przydarzyłby się niespodziewany większy wydatek. Szczególnie warto mieć oszczędności, gdy planujemy dziecko i chociaż często bronimy się, mówiąc, że nie zarabiamy wystarczająco, aby takie oszczędności móc robić, to często zapominamy, że w miarę wzrostu naszych dochodów zwiększa się udział wydatków na produkty podwyższające nasz status. Zarabiamy więcej, a więc kupujemy więcej. Kupujemy meble, książki, wycieczki, lepszy samochód, oszczędzanie, jako to niemodne zostawiamy na potem. Byliśmy w Paryżu i Tokio, ale nie zdążyliśmy oszczędzić. Zatem, jeśli zarabiamy więcej, niż najniższą krajową, to możemy postarać się odłożyć co miesiąc chociaż 5% wypłaty. A o skutkach procentu składanego napisali wiele ekonomiści. Oszczędzanie nie jest modne. Oszczędzanie jest potrzebne.
 
Po czwarte – planowanie
Nikt nie będzie wiedział, dokąd dąży, jeśli tego nie zaplanuje. Tak samo jest z finansami. Planujemy, ile wydamy w danym miesiącu. Ile wydamy na opłaty (to z reguły już wiemy po miesiącu prowadzenia budżetu, gdyż te kategorie są stałe), planujemy ile wydamy na jedzenie i transport. Planujemy, za ile kupimy ubranka dziecku. Emocje, zakupy pod wpływem chwili, są wrogiem planowania. Gdyby się okazało, że czeka nas nieprzewidziany wydatek, np. dodatkowe usługi medyczne, to wtedy korzystamy ze zgromadzonych oszczędności; i najważniejsze – planujemy, ile w każdym miesiącu oszczędzimy. Gdy tylko pojawia się wypłata – przelewamy na osobne konto wyznaczoną sumę. To pozwoli nam nie wykorzystać oszczędzonych pieniędzy na codzienne wydatki.
 
Po piąte i ostatnie – finansowe bezpieczeństwo naszej rodziny
Prowadzenie budżetu nie jest trudne. Owszem, wymaga nieco samodyscypliny. Gwarantuję jednak, że tworzenie oszczędności może wejść w nawyk, a one odwdzięczą nam się w najmniej spodziewanych momentach.
 
Artykuł jest elementem kampanii społecznej przeciwko nadmiernemu wydatkowaniu pieniędzy w związku z przyjściem na świat dziecka. Kampania jest prowadzona w ramach projektu Fundacji Innowacja i Wiedza, pt. „Projekt finansowy Dziecko”. Projekt jest realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.

Projekt finansowy dziecko