Ojciec w życiu dziecka jest zawsze ważny – „Słuchajcie siebie” » EgoDziecka

Ojciec w życiu dziecka jest zawsze ważny – niezależnie od wszystkiego. I choć jest to truizm, to jednak w praktyce nie zawsze o tym pamiętamy. Są osoby angażujące się w rolę ojca nawet w trudnej sytuacji związanej np. z wyjazdową pracą lub wyprowadzką z domu z powodu rozwodu, ale bywają i tacy, którzy, choć mieszkają z dziećmi na co dzień, są ojcami tylko na niby…

Ilość czy jakość? Co jest ważniejsze w relacjach na poziomie rodzic-dziecko? Odpowiedź na pytanie o obecność rodzica w życiu potomka na początku jest oczywista – rodzicem jest się 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nie ma urlopu od rodzicielstwa i dotyczy to zarówno matki jak i ojca. Rodzicami stajemy się raz na zawsze – niezależnie od splotów losu, które później nastąpią, życiowych komplikacji, rozstań, rozwodów czy pracy związanej z ciągłymi wyjazdami. Mamy dziecko i mamy nowy plan dnia, zmieniają się priorytety, świat staje na głowie, a my intuicyjnie podążamy za wołaniem natury, starając się tak ułożyć sobie życie, by dziecko miało rodziców w takim stopniu, w jakim tego potrzebuje.

Tyle w teorii… Trendy rodzicielskie się zmieniają i aktualnie tatusiowie częściej angażują się w opiekę nad dziećmi. Przewijają, karmią, pilnują i odprowadzają do przeddszkola. Nadal jednak postrzega się ich bardziej jako asystentów matek, pomoc i wsparcie w obowiązkach, a nie jako pełnoprawnego partnera w życiu rodzinnym. Wciąż pokutuje mnóstwo stereotypów związanych z poboczną rolą ojca w rodzinie, co sprawia, że ich obecność w życiu dzieci wciąż jest statystycznie mniejsza niż obecność mamy. To raczej ojcowie na wiele godzin wychodzą z domu, by pracować, co wydaje się czymś oczywistym – bo tak trzeba, ktoś zarabiać musi. Potem wracają do domu, są zmęczeni, nie mają na nic czasu i tak to się kręci. I choć coraz częściej zdarzają się rodziny, które łamią ten schemat, to wciąż jednak pokutuje przekonanie, że „polowanie” jest zadaniem ojca, a „wychowanie” obowiązkiem matki.

Jedną z konsekwencji większej nieobecności mężczyzn w domu, jest trudność ze stworzeniem bliskiej więzi z dzieckiem. Niekiedy dochodzi do takiego oddalenia w rodzinnych relacjach, że skutkuje to rozstaniem – i wtedy to też ojciec najczęściej odchodzi od rodziny, a matka zostaje z dziećmi. Sytuacja komplikuje się dla wszystkich bohaterów dramatu, również dla mężczyzn, którzy chcą nadal pozostawać w roli aktywnych ojców. Po rozwodzie ojcowie bywają odsunięci na dalszy tor, często pozbawieni wsparcia i poddani krytycznej ocenie. Bywa, że jest to już kolejne „odsunięcie” – pierwsze następuje wtedy, gdy dziecko pojawia się na świecie i kobieta w naturalny sposób przekierowuje swoją uwagę na noworodka. Dla wielu świeżo upieczonych ojców może to być bardzo trudne doświadczenie, ale raczej znikoma liczba panów na to się skarży. Przyjmuje się, że tak to już jest, naturalna kolej rzeczy…

„Poprzez moje pełne zaangażowanie w nową pracę, nasze finanse rodzinne zaczęły powoli nabierać rumieńców. Z miesiąca na miesiąc stabilizowała się nasza przepotężnie zachwiana płynność. Nasz 2-letni syn Janek, wraz z żoną Kingą, pozostali w Bydgoszczy na „wysychającym polu emocjonalno-ekonomicznym” – pisze Ireneusz Gralik w „Słuchajcie Siebie”. „Widywałem się z nimi raz na dwa tygodnie, nie więcej niż na godzinę, kiedy z Maćkiem mieliśmy trasę do Torunia i Bydgoszczy. Wpadaliśmy do domu, na przygotowany przez Kingę obiad. Z czasem chciałem ukrócić nawet i te rwane wizyty, których mi brakowało. Dlaczego? Dlatego, że nasz synek przy kolejnych odwiedzinach nie chciał mnie wypuszczać ze swoich malutkich rączek. Musiałem wychodzić, a on silnie trzymał mnie za nogawki od spodni. Jego płacz i podniesiony głosik dziecięcego sprzeciwu słyszałem jeszcze daleko poza klatką schodową. Serce mi się rozrywało. (…)”

Sytuacja rodzinna opisywana w biografii Irka Gralika zakończyła się rozwodem, który stał się pewnego rodzaju kamieniem milowym w życiu pisarza. Pojawiło się zwątpienie, stany depresyjne, ucieczka w używki i pracoholizm – aż w końcu Irek doszedł do tzw. ściany, od której na szczęście się odbił. Przyszło zrozumienie, że dalszej drogi już nie ma, że to nie ten właściwy kierunek – również w aspekcie bycia ojcem.

U każdego (….) jest kilka metod do zabrania się za własne ściany. Stojąc przed nimi można: rozpocząć ich kucie;
ominąć je;
wspinać się po nich;
podkopać się pod nimi;
zbudować lub pożyczyć maszynę, która wyrzuci w powietrze niepoddającego się śmiałka, aby przeleciał nad jej szczytami. Liczą się przeanalizowane pomysły i ich realizacja, czyli ścisłe wprowadzanie ich w życie. Stojąc przed ścianą i nic nie czyniąc, można tylko kręgi szyjne sobie uszkodzić, spoglądając w górę i szukając jej wierzchołka. Działać. Tego się nauczyłem. Wiem, że nie ma innych dróg w życiu.

Po rozwodzie to ojciec musi zmierzyć z samotnością. Była rodzina, był gwar, teraz zostały puste katy… I wtedy, po pierwszym szoku, jest czas na decyzje. Na ułożenie sobie relacji z dziećmi i byłą żoną, na poskładanie wszystkiego na nowo. Relacja przecież trwa dalej, po rozwodzie ojciec nie przestaje być ojcem – nawet jeśli całkowicie wycofuje się z życia rodziny. To wycofanie też będzie jakąś decyzją, rezygnacją z ważnej roli życiowej, aletrzeba zdać sobie sprawę, że spowoduje dalekosiężne konsekwencje dla wszystkich członków rozbitej grupy bliskich sobie do tej pory ludzi.

Janek cały czas przyjeżdżał do mnie. Nauczyłem się organizować dla nas wspólny czas. Bywaliśmy w wielu miejscach w Warszawie. W tym mieście bez problemu można dziecku i sobie zagospodarować weekendy. Szukając imprez, cieszyłem się na samą myśl, że będziemy razem. Chciałem, aby jak najwięcej się uśmiechał. (fragment książki „Słuchajcie Siebie”)

Dzieci właściwie same nas uczą bycia rodzicami, z dnia na dzień intuicyjnie rozwijamy się w opiece nad nimi, dojrzewamy do nowych ról, szczególnie, gdy musimy zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami, jakie przynosi nam życie – w przypadku Irka – była to choroba drugiego syna Tymka. Po udanej operacji, życie nabrało nowego wymiaru. Ireneusz inaczej spojrzał na wiele spraw, dojrzał do wybaczenia i zrozumienia, co jest bardziej i mniej dla niego ważne. Relacje z synami zyskały na jakości, a każda chwila z nimi spędzana miała odtąd być wykorzystana jak najlepiej. Jako ojciec Irek stał się przewodnikiem swoich dzieci po świecie międzyludzkich sieci powiązań, pomógł im się w tym wszystkim odnaleźć. Nadal ich wspiera. Uczą się wszyscy razem, potykając się, upadając i idąc dalej.

Z Kingą już wiele lat byliśmy po rozwodzie. Mamy wspólnego syna Janka; wówczas w 2013 roku był przystojnym młodzieńcem, z którego nieprzerwanie jestem bardzo dumy. W rozmowie telefonicznej wykonanej z samochodu, podziękowałem Tomkowi za wieloletnią opiekę i pomoc w wychowaniu mego pierwszego syna. W codziennym życiu to on był dla Janka ojcem. Ja byłem na weekendy i na telefon. Był zaskoczony moim kontaktem, takimi słowami i podziękowaniami. Udało nam się dłuższą chwilę porozmawiać. To był szczególny moment, świetnie się czułem, dziękując mu od serca. Teraz wiem jakie to miłe uczucie, wybaczyć sobie i innym, niwelując wieloletnie zadry. Kilka lat wcześniej nie zrobiłbym tego, ale w życiu zawsze pojawia się taki moment, który jest odpowiedni do oczyszczenia przeszłości. Później tylko lżej się żyje.

Życie bez ojca jest dla dziecka życiem niepełnym, czegoś brakuje, coś uwiera… Bliska relacja z tatą może mieć ogromny wpływ na kształtowanie się osobowości dziecka, jego pewności siebie, czy wysokiego poczucia własnej wartości. Ojciec jest źródłem, z którego się czerpie, dodaje im skrzydeł, uczy ważnych kompetencji społecznych, zaraża pasją, podnosi na duchu.

Dodano do koszyka.
0 produktów - 0,00