Jak zadbać o wizerunek dziecka w sieci? O zjawisku sharentingu


Zjawisko nadmiernego i bezrefleksyjnego epatowania zdjęciami dzieci w social mediach doczekało się już nawet swojego pojęcia: sharenting (połączenie słów share i parenting). Rodzice często zapominają, że to, co raz wrzucimy do sieci, pozostaje tam na zawsze, a do tego może łatwo dostać się w niepowołane ręce. Aż 27% rodziców deklaruje, że zna kogoś, kto publikuje nieodpowiednie zdjęcia dziecka np. podczas kąpieli.  
 
Największe natężenie sharentingu mogliśmy zaobserwować na początku rozwoju mediów społecznościowych – zauważa Paulina Burzyńska, Manager serwisu empikfoto.pl. – Obecnie rodzice są coraz bardziej świadomi konsekwencji tego zjawiska, o czym świadczy fakt, że zdjęcia utrwalane na papierze szybko powracają do łask w bardziej niekonwencjonalnej formie, np. rodzinnych fotoksiążek. W ten sposób rodzice nie tylko zapobiegają negatywnym konsekwencjom sharentingu, ale też sprawiają, że wspomnienia zyskują unikalną oprawę i stają się trwalsze.    
 
Jakie są konsekwencje sharentingu? 

Brak pewności, gdzie i przez kogo zostanie wykorzystane zdjęcie dziecka. Takie zdjęcia i filmy może obejrzeć każdy, w tym internetowi oszuści czy przyszli pracodawcy. 
Przykre konsekwencje w przyszłości. Dziecko w okresie niemowlęcym nie ma wpływu na to, jak jego wizerunek kreują rodzice. Wstydliwe zdjęcia mogą odbić się nie tylko samopoczuciu późniejszego nastolatka, ale też spotkać się z nieprzyjemnościami ze strony rówieśników.
Zdjęcia tracą na wartości i irytują znajomych. Powszechnie i w nadmiernej ilości publikowane zdjęcia tracą swój wyjątkowy charakter i  przestają być interesujące dla znajomych, którzy mogą się wręcz czuć nimi znużeni.

Dziel się rozważnie!

Nie ma nic złego w dzieleniu się zdjęciami dzieci z przyjaciółmi i rodziną w Internecie. Jednak to, czym powinniśmy się kierować podczas udostępniania takich zdjęć to przede wszystkim mądra selekcja i zdrowy rozsądek. 

Po pierwsze, nigdy nie udostępniajmy nagich zdjęć swoich dzieci, podobnie jak daty urodzenia, adresu domu, czy szkoły – mówi Piotr Oleksy, Wiceprezes Fundacji Bezpieczniej w Sieci. – Po drugie, uważajmy na to, kogo dodajemy do znajomych i obserwujących w social mediach. Nie akceptujmy zaproszeń od nieznajomych i fikcyjnych profili. Po trzecie, informacje jakie udostępniane są na Facebooku, są domyślnie publiczne, czyli mogą zobaczyć je wszyscy. W przypadku zdjęć o intymnym charakterze należy zadbać o to, aby były widoczne tylko dla najbliższego kręgu znajomych wybierając odpowiednie opcje w zakładce „Prywatność”.

Media społecznościowe to jak najbardziej miejsce na zdjęcia neutralne – np. z ważnych uroczystości w życiu dziecka, podróży czy sportowej rozgrywki. Jednak bardziej intymne i prywatne warto zachować tylko dla siebie i rodziny. Z taką inicjatywą wychodzi serwis empikfoto.pl, który umożliwia samodzielne tworzenie personalizowanych Fotoksiążek i Fotogadżetów przy użyciu własnych zdjęć.