Małe leniuszki i jak sobie z nimi radzić – II

Często pierwszą reakcją dziecka na prośbę czy polecenie jest stanowcze „nie!”. Składanie zabawek czy mycie zębów to często sytuacje, w których rodzice spotykają się z brakiem chęci dziecka, ociąganiem, wykrętami.

Są różne przyczyny takiego sposobu reagowania maluchów. W pierwszej części artykułu omówione zostały zasady „ekonomii działania” i mechanizmy dziecięcej przekory. Dziś prezentujemy kolejne:

•    Obserwacja i naśladowanie niechęci samego rodzica wobec wykonywanych obowiązków lub próśb dziecka.

•    Szukanie sposobu zwrócenia uwagi dorosłego.

•    Przyzwyczajenie dziecka do bycia wyręczanym w różnych obowiązkach.

Przybliżmy te trzy przyczyny trudności z motywowaniem naszych pociech.

Naśladowanie reakcji dorosłego:

Jednym z powodów dziecięcej niechęci spełnienia prośby rodzica jest powtarzanie zaobserwowanych reakcji dorosłego. Gdy na pytanie: ”Mamo, pobawisz się teraz ze mną? Poukładamy coś? Kiedy pójdziemy na plac zabaw? Czy kupisz mi lizaka?”, systematycznie pada odpowiedź: „Nie. Nie teraz. Poczekaj. Nie mam czasu. Później”, dziecko uczy się w ten sposób reagować. Ociąganie się lub odmowa zaczyna być wówczas postrzegana jako naturalna, standardowa reakcja, której maluch często nie rozumie, lecz wielokrotnie doświadcza, a jest ona z kolei traktowana przez rodzica jako zupełnie zrozumiała i uzasadniona. Powstająca w ten sposób zasada brzmi: rodzic spełnia tylko niektóre prośby dziecka i to wedle jedynie sobie znanego klucza. Kilkulatek uznając to za normę, spełnia w efekcie tylko niektóre prośby rodzica i to zgodnie z własnym kryterium wyboru.

Powtarzanie zaobserwowanych reakcji nie dotyczy jedynie zachowań kierowanych wobec dziecka, ale także tych, które dorosły prezentuje wobec własnych obowiązków. Jeśli maluch często słyszy narzekania rodzica na pracę, widzi jego znudzenie i niechęć w wykonywaniu codziennych obowiązków, bywa świadkiem dyskusji przerzucających ciężar realizacji pewnych czynności z mamy na tatę lub odwrotnie – uczy się negatywnego nastawienia, oporu lub odwlekania wykonywania tych zadań, na które nie ma ochoty. Normą staje się tu zatem szukanie alternatywy wobec narzucanych obowiązków.

Niedostrzeganie tych zależności przez dorosłego i stosowanie tzw. podwójnych norm (mi wolno, bo jestem dorosły, ale tobie nie, ponieważ jesteś dzieckiem) wyzwala w podopiecznych zniechęcenie i bunt, nasilający jedynie opór przed niezrozumiałym posłuszeństwem.

Warto zatem porozmawiać o ustalanych zasadach z dzieckiem, wyjaśnić je, sprecyzować swoje oczekiwania i odwołując się do konkretnych, bliskich dziecku sytuacji ,uzasadnić własne postępowanie (jednak nie w momencie, gdy zasady zostają przez kogokolwiek złamane, a dopiero wówczas, gdy okoliczności stają się neutralne).

Warto też tworzyć sytuacje, w których prośby malucha mogą być spełnione. W ten sposób damy mu możliwość gromadzenia pozytywnych doświadczeń, w których normą staje się słuchanie siebie i wzajemna realizacja próśb. Zachęcam również do przemyślenia swojego nastawienia wobec własnych obowiązków. Dzieci, doskonali obserwatorzy, dostrzegają paradoks podwójnych norm i szybko go wytykają: „Ty też mówisz, że nie lubisz sprzątać. To i ja nie lubię. Sprzątanie jest głupie i nudne. Nie chce mi się”

Zwrócenie uwagi rodzica

Manifestowanie przez dziecko niechęci do wykonania poleceń bywa czasem sposobem zwrócenia na siebie uwagi. Żadna inna dostępna metoda uzyskania uwagi dorosłego nie jest tak skuteczna, jak dziecięcy opór lub złamanie ustalonych reguł postępowania. To jednak ponowne zaproszenie do gry na zasadach, które ustala dziecko: „Ja powiem nie, a mama mnie poprosi, powiem znowu nie lub trochę się poociągam, mama znowu przyjdzie, potem porozmawiamy. Może się nawet trochę zdenerwuje, ale będzie blisko mnie. No i będzie do mnie mówiła.”

Kiedy zatem kilkulatek ociąga się lub nie wykonuje prośby mamy, z pewnością uzyska jej pełne zainteresowanie. Poświęcenie uwagi maluchowi jest w tej sytuacji konieczne, ale i jednocześnie wzmacniające jego postępowanie. Staje się bowiem swoistą nagrodą za demonstrację niechęci wobec oczekiwanej przez dorosłego współpracy.

Potrzeba zwrócenia uwagi rodzica jest niewątpliwie jednym z kluczowych motywów działania dziecka w każdym wieku. Dzięki reakcjom dorosłego uzyskuje ono wiele informacji na swój temat, lecz przede wszystkim czuje się bezpiecznie. Jest to motyw tak silny, że skłania maluchy nawet do poniesienia pewnych kosztów przez szukanie uwagi negatywnej, jeśli na pozytywną jej formę nie mogą liczyć. Zdarza się tak choćby w rodzinach, w których postępowanie zgodnie z zasadami (np. spełnianie oczekiwań, wykonywanie obowiązków, bycie grzecznym) jest uznawane za normę tak oczywistą i bezwysiłkową, że nie wymaga jakiegokolwiek doceniania lub zauważenia. Dopiero złamanie reguł daje szansę na uzyskanie reakcji mamy i taty. Bywa tak również wówczas, gdy rodzice, z różnych przyczyn zajęci własnymi obowiązkami, nie okazują zainteresowania lub poświęcają niewiele czasu dziecku. Ten czynnik staje się szczególnie istotny, gdy taka zmiana zachowania dorosłego jest nagła i niespodziewana.

Warto zatem pamiętać o ustaleniu z dzieckiem czasu na wspólną aktywność każdego dnia i określenie oczekiwanych przez nas sposobów informowania o potrzebie okazania dziecku zainteresowania, np.: „Jeśli będziesz się nudził, to po prostu przyjdź do mnie i powiedz o tym. Pomyślimy razem, co mógłbyś wtedy robić”. Kiedy zaś przewidujemy zmianę ilości czasu poświęcanego dziecku (spowodowaną np. zwiększeniem obowiązków w pracy, wyjazdem, pojawieniem się gości) warto o tym malucha uprzedzić i porozmawiać o nowościach, jakie w tym czasie muszą być wprowadzone.

Przyzwyczajenie do bycia wyręczanym

Skąd jeszcze biorą się „małe leniuszki”? Otóż z wygodnych warunków, jakie im czasem tworzymy. Kiedy maluszek nieco dłużej pomarudzi – mama w końcu sama założy mu buty, nakarmi i posprząta zabawki. Dla utrzymania spokoju, żeby uniknąć konfliktu lub po prostu – mieć wykonanie tych czynności za sobą. Równie często wyręczanie dziecka w wykonaniu obowiązków pojawia się w sytuacjach społecznych, np. w przedszkolnej szatni, na podwórku lub podczas wizyty u znajomych. Tu rodzice czują się bardziej obserwowani i oceniani w pełnieniu swej roli, dlatego też, starając się wypaść jak najlepiej, niechętnie doprowadzają do sytuacji, w której ich dziecko będzie marudziło, czy wręcz przeciwstawi się poleceniu. Dzieci szybką tę zależność odkrywają i rzecz jasna swobodnie z niej korzystają. Później próbują rozciągnąć swoje zachowanie także i na sytuacje typowo domowe, często zresztą z pozytywnym skutkiem.

Jak temu zaradzić? Podczas swobodnej rozmowy przypomnieć dziecku, jakie są nasze oczekiwania, jak również ustalić konsekwencje za ich niewypełnienie (np. pozbawienie malucha części pożądanej i konkretnej przyjemności – ograniczenie czasu oglądania dzisiejszej bajki, krótszy czas przebywania na placu zabaw lub rezygnacja z porcji lubianych słodyczy). A co zrobić kiedy mimo to, w reakcji na polecenie rodzica pojawi się znów opór dziecka? Warto spokojnie przypomnieć ustalenia i ponownie dać maluchowi szansę na wypełnienie prośby. Gdy i to nie skutkuje – pozostaje już tylko zastosowanie konsekwencji. I to koniecznie konsekwentne.

Jak uzyskać współpracę dziecka? Podsumowanie.

Czynniki sprzyjające niechęci dzieci do realizacji poleceń dorosłego mogą być różne. Działają też często równocześnie. Aby zmniejszyć ich siłę lub nawet je wyeliminować warto pamiętać o:

• Jasnym i rzeczowym przedstawianiu dziecku własnych oczekiwań.

• Przybliżaniu konkretnego celu i sensu wykonywania zlecanych czynności oraz określaniu konsekwencji za brak ich realizacji.

• Formułowaniu poleceń w taki sposób, aby zawierały w sobie możliwość dokonania przez malucha pewnego wyboru.

• Spełnianiu próśb dziecka zawsze wtedy, gdy jest to tylko możliwe.

• Znajdowaniu czasu na wspólną aktywność.

• Wypracowaniu oczekiwanych sposobów informowania rodzica o potrzebie okazania dziecku zainteresowania.

• Uprzedzaniu dziecka o planowanym wprowadzeniu zmian w trybie życia rodziny, szczególnie ilości czasu poświęcanego maluchowi przez rodzica.

Należy przy tym pamiętać, aby ustalanie zasad, rozmowy o konsekwencjach lub celowości wykonywania różnych czynności były prowadzone w sytuacjach neutralnych, nie zaś wtedy, gdy sprawy stają na tzw. ostrzu noża i obie strony są rozemocjonowane, a tym samym niechętne do racjonalnych ustaleń.

dr Marta Kochan-Wójcik – psycholog, terapeuta rodzinny

playdoh_ego