„Damą być, ach damą być”, śpiewała Maryla Rodowicz. Słowa te są ciągle aktualne – i to nie tylko w stosunku do dziewczynek, ale też chłopców. Kiedy dziecko wkracza w wiek przedszkolny i zaczyna obracać się w towarzystwie koleżanek i kolegów, zwraca większą uwagę na to, jak wygląda. My też powinniśmy wziąć pod uwagę jego upodobania.
Warto wiedzieć, że kształtowanie dziecięcych gustów zaczyna się bardzo wcześnie, zaraz po przyjściu na świat, a pierwszymi nauczycielami jesteśmy właśnie my, rodzice. Nasze upodobania samoistnie przenoszą się na pociechy, które usiłują nas naśladować do czasu, kiedy w jego życiu nie pojawi się grupa rówieśnicza. Potulna Paulinka, która grzecznie i bez protestu do tej pory zakładała brązowe rajstopki w kropki, zmienia się w kapryśną Paulę, robiącą cyrk przed każdym wyjściem do przedszkola. Nie ta spódniczka, sweterek nie pasuje, fryzura też nie taka jak trzeba – „Co się stało z naszą grzeczną córeczką” – zastanawiają się rodzice? Nic, po prostu jest małą kobietą, która zaczyna zwracać uwagę na to, co noszą jej koleżanki.
Co zrobić? Czy bezkrytycznie hołdować modzie i poddać się kaprysom małej modnisi, czy walczyć z bezsensem modnych, lśniących, często tandetnych ciuszków? Złotego środka nie ma, ale może uda się wywalczyć chociaż częściowe porozumienie. Przypatrzmy się naszym milusińskim.
Paulika: „chcę cekiny!”
Paulina – wszystko było dobrze, dopóki nie poszła do przedszkola. Do tego czasu jej garderobę kompletowała mama i obie babcie, które są osobami praktycznymi. Na półkach z ubraniami dominowały rzeczy w stonowanych kolorach, przeważnie z naturalnych włókien. A tu rewolucja! Jeśli Ola w przedszkolu ma różową bluzkę z królewną, to dlaczego Paula ma nie mieć podobnej? Bluzka błyszczy przyciągając zazdrosny wzrok dziewczynek, bo w tym wieku wszystko co pstrokate i kolorowe, cieszy oko dziecka. Jarmarczna produkcja ceną nie odbiega od porządnego, firmowego ciuszka, ale różni się jakością i wykończeniem. Bywa, że ku rozpaczy dziecka i mamy, rozpadnie się po pierwszym praniu, albo zafarbuje cały wsad do pralki.
Tak było ze spódniczką z cekinami, którą Paulina wyprosiła u babci obiecując, że będzie przez cały tydzień wycierać naczynia po obiedzie. W przedszkolu Paulina była w centrum zainteresowania koleżanek (przecież o to chodzi!), a po praniu – niespodzianka – wszystkie kolorowe ozdoby odpadły.
Niestety takich sytuacji trudno uniknąć, można jednak pójść na układ z małą modnisią, że od czasu do czasu będziemy kupowali coś, co jej się podoba, oczywiście wspólnie, a większość ubranek, będziemy nabywać kierując się zdrowym rozsądkiem.
Pawełek: „dzieci się ze mnie śmieją!”
Pawełek – oczko w głowie babci i mamy. Dzielne kobiety, samotnie wychowujące chłopca, dziwnym trafem nie zauważyły, że bardzo urósł i nie we wszystko wypada go ubierać. Z pierwszej wizyty w przedszkolu Paweł wracał ze łzami w oczach, a wychowawczyni dała delikatnie do zrozumienia, że chłopiec w samych rajstopkach i koszulce, nie będzie czuł się dobrze wśród innych dzieci. „Poważnemu” pięciolatkowi nie uchodzi też zakładać czapki z misiowymi uszami, bo jest już na to za duży, a różnica między Spidermenem i Puchatkiem jest drastyczna i wypada z korzyścią dla człowieka-pająka.
Poznaj gust swojego dziecka!
Może jednak jest coś, co warto wypróbować, zanim wybierzemy się na zimowe wyprzedaże? Kto pamięta wspaniałe lalki – wycinanki, które kupowało się na brystolowych arkuszach z kompletem strojów? Żeby poznać gusta naszych dzieci, zapraszam do wspólnej zabawy: stwórzcie papierową kolekcję, która pomoże dokonywać zakupów w sklepach z ubraniami. Dowiedzmy się, co lubi mała modnisia, czy świeżo upieczony przedszkolak. Nam będzie łatwiej wtedy wskazać im te elementy, na które warto zwrócić uwagę podczas wybierania bluzeczki czy sweterka: wykończenie, skład, oznaczenia na metkach. Rozmawiajmy z dzieckiem: powiedzmy o kłopotliwości prania ręcznego, o alergiach na sztuczne tworzywo, konieczności doboru kolorów i innych sprawach, na które sami zwracamy uwagę podczas zakupów.
Wielkie brawa dla tych, którzy dojdą do kompromisu ze swoimi pociechami! Jeszcze tylko herbatka z melisy i można iść na wspólne zakupy…
Katarzyna Lewańska-Tukaj – pedagog