Najcenniejszy prezent


Niech do refleksji skłoni nas krótkie opowiadanie i choć opisane zdarzenie nie dzieje się podczas świąt, to jest ono ponadczasowe i uniwersalne. 
 
To był 16 października, wyjątkowy dzień dla całej rodziny – piąte urodziny ich małej córeczki. Tata i mama pojechali rano do pracy, a przeziębiona Sabinka została pod opieką niani. Dziewczynka od rana bardzo się cieszyła, gdyż marzyła o domku dla lali i wielkim pluszowym misiu.

W końcu nastał koniec pracy, tata niemal biegł już do wyjścia, a tu nagle „dryń, dryń”, zadzwonił telefon w kieszeni. Po chwili był już na kolejnym biznesowym spotkaniu. Mama schowała komputer do torby i myślami była już w sklepie z zabawkami, przecież musiała kupić prezent i pyszny, truskawkowy tort. Lecz jak to czasem w październiku bywa, zaczął padać śnieg, padał i padał, i padał. Mama ogromnie się martwiła, że nie zdąży kupić dla córki prezentu, a korek na ulicy coraz większy. Tata wyszedł z pracy za późno i też stał w długim korku, więc zamiast do sklepu, pojechał prosto do domu. Był pewien, że mama już dawno kupiła prezenty. Mama także tak pomyślała, że tata na pewno już wybrał dla córki coś wspaniałego i jeśli nie chce się spóźnić na uroczystość, to musi jechać już prosto do domu.

Na progu powitała ich radosna Sabinka, gdyż z wielką niecierpliwością czekała na powrót rodziców. Lecz wielkie było jej zdziwienie, gdy rodzice nie wręczyli jej żadnego prezentu.  Zakłopotani patrzyli na siebie, nie wiedząc, co powiedzieć. W pośpiechu, między pracą a pracą, nie znaleźli czasu, aby wcześniej kupić urodzinowy upominek. 

Swą mądrością poratowała ich stara, mądra niania, która z powagą powiedziała do Sabinki, że rodzice w tym roku postanowili dać jej najwspanialszy prezent na świecie – swój czas. Sabina nie zrozumiała, co niania miała na myśli, za to zawstydzeni rodzice zrozumieli to bardzo dobrze. Niania ze smutnym westchnieniem spojrzała na nich, po czym cicho zamknęła za sobą drzwi. Rodzice złożyli córeczce serdeczne życzenia i mocno ją uściskali. Chwycili ją za rączki i poszli do jej pokoju i zaczęli się wspólnie bawić. Nigdy nie mieli na to czasu, więc mała Sabina zapomniała nawet zapytać o wymarzony domek i misia. Bawiła się z rodzicami wspaniale, pokój wypełniał głośny śmiech całej rodziny, a orzechowe oczy Sabinki lśniły ze szczęścia jak nigdy. Wieczorem, tuląc ją do snu, obiecali, że jutro pojadą do sklepu i zapewnili, że będzie mogła wybrać największy domek i największego misia. Sabinka spojrzała na nich i powiedziała, że nie chce już domku dla lalek ani misia, że dziś ich wspólna zabawa była najlepszym prezentem, jaki kiedykolwiek dostała. Zawstydzeni rodzice zgasili światło i poszli do pokoju, w którym długo rozmawiali o tym, co się wydarzyło. Zobaczyli, że czas, który dali córce, był tym, czego potrzebowała. Zrozumieli swój błąd i obiecali szczerą poprawę. Może ten październikowy śnieg nie był tylko przypadkiem… 
 
Opracowała:
Anna Wrocławska