„Niepełnosprawność nadopiekuńcza” dotyka dzieci, które pod wieloma względami są niepełnosprawne z powodu nadopiekuńczości rodziców. Termin „niepełnosprawność nadopiekuńcza” został wprowadzony przez Annę Wrocławską. Pojęcie to można odzwierciedlić w poszczególnych sferach rozwoju: motorycznym, poznawczym, społecznym czy emocjonalnym.
U dzieci z niepełnosprawnością nadopiekuńczą motoryka – i mała, i duża, prezentują poziom niższym niż przeciętny. Dzieci mają trudności w chodzeniu po schodach, nie potrafią jeździć na rowerze, nartach, łyżwach, szybko tracą równowagę. Często bywa, że nigdy się nie uczyły, w obawie rodziców, że spadną i zrobią sobie krzywdę. Dzieci te nie potrafią zakładać rękawiczek, sznurować butów, zapinać kurtki, gdyż zawsze były wyręczane przez rodziców. Ma to późniejsze duże konsekwencje w nauce chwytu pióra oraz nauce pisania. Bywa, że gimnazjaliści nie potrafią wycinać czy posmarować masłem kromki chleba. Czynności samoobsługowe, które powinny być opanowane w wieku przedszkolnym, nawet w późniejszych latach stanowią nie lada kłopot.
Poczucie samodzielności i sprawczości u takich dzieci jest na bardzo niskim poziomie. Natomiast wykształca się w nich poczucie wyuczonej bezradności, uczą się, że nic nie umieją, bo przecież zawsze rodzice rozbili coś lepiej, szybciej i za dzieci. Syndrom ten ma negatywne skutki, a przyczepiona etykietka często zostaje z dzieckiem na całe życie. Osoby, u których wykształcono niepełnosprawność nadopiekuńczą, mają trudności w szkole, ale także w życiu dorosłym.
Widać wyraźną zależność między niepełnosprawnością nadopiekuńczą a niskim poczuciem własnej wartości. Oczywistym jest, że im niepełnosprawność jest większa, tym poczucie wartości jest mniejsze.
Dzieci, które są ofiarami nadopiekuńczości, mają duże problemy z komunikacją i integracją z grupą. Nie potrafią odnaleźć się w nowym środowisku, w którym nie ma rodzica na każde zawołanie, nie potrafią rozpocząć rozmowy, zintegrować się, bywa, że są wyśmiewane i nielubiane. Przyczyna jest prosta: nie potrafią tak jak inni jeździć na rowerze, boją się zjechać ze zjeżdżalni albo wcale nie wychodzą na dwór.
Ponadto stan emocjonalny dzieci z niepełnosprawnością nadopiekuńczą także nie jest stabilny. Czują się pewnie w obecności rodzica, a w innych sytuacjach ich poczucie bezpieczeństwa zostaje zaburzone.
Podsumowując, należy zaznaczyć, że w wychowaniu dzieci ważne jest pomaganie, a nie wyręczanie. Robiąc coś za dziecko, pokazujemy, że potrafimy zrobić to szybciej i lepiej. To nie mobilizuje do nauki, wręcz przeciwnie. Pozwólmy dzieciom potknąć się i przewrócić na placu zabaw, pobrudzić siebie i stół farbami. Dajmy możliwość zabawy, aby dziecko było dzieckiem, które się uczy, a nie jest wyręczane, by nie było osobą z niepełnosprawnością nadopiekuńczą.
Opracowała:
Anna Wrocławska