Czasy jedynaków
Mocno nacechowane emocjami dzieciństwo jest bardzo skłonne do skrajnego reagowania. Wtedy nie wiedziałam, że jedynactwo jest całkiem innym doświadczeniem dzieciństwa niż posiadanie rodzeństwa. Innym – nie lepszym ani gorszym.
Bycie jedynym dzieckiem w rodzinie to coraz częściej standard, a nie wyjątek. Taka tendencja ujawnia się w całej Europie. Jednak niezależnie od tego, jak duża jest rodzina, można w niej stworzyć odpowiednie warunki dla wychowania dzieci.
Od czego zależy funkcjonowanie dziecka w rodzinie i poza nią? Odpowiedź jest banalna: zależy ono w ogromnej mierze od rodziców!
Jedynak dysponuje całą miłością rodziców, którą nie musi dzielić się z nikim. Niezaprzeczalne jest więc to, że jedynak nie musi nigdy bronić pozycji ukochanego dziecka rodziców i walczyć o ich uwagę. Oni są tylko dla niego! A jaka jest ich rodzicielska miłość? Otóż bardzo różna…
„Nie możesz nas zawieść!”
Jedynak będzie całe życie najstarszy. W nim więc będą ogniskowały się wszystkie ambicje i oczekiwania rodziców. Przytłoczony tymi oczekiwaniami jedynak, niezwykle często żyć będzie pod presją powinności. Najczęściej powinności bycia wyjątkowym – wedle życzenia rodziców. Wyjątkowość ta jest niejednokrotnie wpisana w życie dziecka od początku jego istnienia – od idealnego momentu poczęcia. Następnie idealnie zaplanowany poród, idealne przedszkole wybrane z kilkuletnim wyprzedzeniem, podobnie jak szkoła, oczywiście idealny kierunek studiów… itd. Ta wizja jest naturalnie czystą fantazją (mam nadzieję!). Nie będzie w tym jednak przesady, jeśli powiem, że wiele jest dziedzin życia, w których jedynak musi być dobry, nawet bardzo dobry, żeby zadowolić rodziców obserwujących go bacznym okiem i zdających się mówić: „Nie możesz nas zawieść, mamy tylko ciebie!”. W tym jedynym dziecku rodzice chcą widzieć swoje ideały, swoje ambicje. Pragną, aby dostarczyło im wszystkich radości, jakich dzieci mogą rodzicom dostarczyć. To ogromne obciążenie dla dziecka, starać się sprostać tylu nadziejom: aby jako pierwsze z dzieci znajomych zaczęło chodzić, wypowiedziało pierwsze zrozumiałe słowo, zaczęło pierwsze pisać, czytać. Pierwsze, najlepsze, wyjątkowe! A co, jeśli takie nie będzie?
• Każde dziecko jest wyjątkowe dla swoich rodziców. I nie powinno to być bardziej właściwe jedynakom.
• Mimo to, jedynak wymaga innej strategii wychowawczej – trzeba mu pozwolić być po prostu dzieckiem.
• Trzeba iść obok niego, a nie przed nim, nie starać się go wyprzedzać i tym samym zmuszać do gonienia rodzicielskich marzeń i ambicji.
• Zamiast kartkować informatory o najbardziej prestiżowych aktualnie kierunkach studiów, warto poświęcić swój czas dziecku, wspierając jego rozwój, a nie ten rozwój planując.
Mały dorosły
Jedynacy często mają poczucie, jakby nigdy nie byli dziećmi. Przebywają głównie w towarzystwie dorosłych, co sprawia, że poddawani są silniejszemu oddziaływaniu swoich rodziców. Konsekwencje? Szybko przyswajając wiele zachowań osób dorosłych, jedynacy są pierwsi w kolejce do stania się „małymi dorosłymi”. Zaburzona tu zostaje niezwykle istotna dla rozwoju równowaga oddziaływań dorosłych z jednej strony i innych dzieci z drugiej strony.
Przebywając bardzo często z dorosłymi jedynak przyswaja sobie ich zakres słów, fragmenty ich wiedzy. Rodzice zauważają, że ich dziecko zachowuje się, jakby było starsze, że mogą na nim polegać. A im lepiej sobie z tym radzi, tym większe wymagania stawiają przed nim. Tu rodzi się jeden z grzechów wielu rodziców: obciążanie jedynaka swoimi problemami. Niewybaczalne! Bo dzieci mają swój świat – naiwny, beztroski świat dzieciństwa! Świat, w którym najlepiej czują się będąc wśród innych sobie podobnych – wśród dzieci, a najlepiej rówieśników.
W takich relacjach zaspokajają swoją naturalną potrzebę rozwojową – potrzebę zabawy. Jedynak nie może zaspokajać jej w pełni, gdyż nie ma równego sobie partnera zabawy, a rodzić nie może go dostatecznie zastąpić. Tu ujawnia się jedna z głównych cech jedynaków – samotność, wynikająca z zamykania się w sobie i małej otwartości na środowisko społeczne.
• Niezwykle istotne jest to, aby umożliwiać jedynakom jak najczęstszą możliwość kontaktu z innymi dziećmi, najlepiej zbliżonymi wiekowo.
• Warto zapraszać do domu kuzynów, dzieci znajomych i pozwalać jedynakom przebywać w ich rodzinach. To bezcenne doświadczenie pozwoli jedynakowi zrozumieć i oswoić odmienności „bycia w rodzinie” innych dzieci.
• Organizujmy jedynakowi huczne imprezy z różnych okazji, np. urodzin czy dnia dziecka.
• Warto wysłać naszego malucha do przedszkola. Nie bójmy się tego!
• To są świetne okazje do wspierania rozwoju społecznego jedynaka i do nabywania przez niego różnych ważnych kompetencji społecznych: współdziałania z innymi, umiejętności adekwatnego wyrażania swoich potrzeb i uczuć oraz dostrzegania tych potrzeb i uczuć u innych.
Wieczne dziecko
Jedynak będzie całe życie najmłodszy. Teoretycznie będzie więc wymagał ciągłej rodzicielskiej troski. Teorię tę w praktykę zamieniają nadopiekuńczy rodzice – bezsprzecznie to mamy wiodą palmę pierwszeństwa na tym polu. Jedynactwo sprzyja swoistemu skostnieniu postaw rodzicielskich, czyli braku w nich ciągłej ewolucji, tak potrzebnej w związku z nieustannym rozwojem dziecka.
Rozwój, a więc proces zmian, przekształcania się, przechodzenie do form doskonalszych, przy nadopiekuńczych rodzicach właściwie nie istnieje. Mimo upływającego czasu jedyne dziecko jest ciągle malutkie i nieporadne. Jego zdrowie jest przedmiotem lęków i nieuzasadnionych obaw, więc bywa często przekarmiane, zwalniane z ćwiczeń fizycznych, niejednokrotnie izolowane od rówieśników z obawy przed zarażeniem. Taka postawa rodzicielska nieuchronnie doprowadzi, najczęściej nieświadomie, do ugruntowywania się w dziecku niskiej samooceny. Z reguły zdolni jedynacy, z braku treningu w pokonywaniu trudności, a także z braku wytrwałości, rzadko sięgać będą po najwyższe laury, a często oceniani będą poniżej możliwości. Nadmiernie chronieni, otrzymujący wszystko bez większego wysiłku, będą reagować na wymagania jak na bardzo niesympatyczne przeszkody, często nie do pokonania.
Odgadując potrzeby jedynaka niejednokrotnie jeszcze zanim zdoła je wyrazić i automatycznie je zaspokajając, rodzice skutecznie rozwijają w nim poczucie silnej współzależności. Nadmierna pobłażliwość i przesadna troska nie tylko nie zachęca dziecka do zwiększania samodzielności, ale wręcz przeszkadza mu w wysiłkach jej zdobywania.
• Nasze dziecko rośnie, rozwija się. W toku tego rozwoju podejmuje liczne wysiłki, aby komunikować to, czego aktualnie potrzebuje. Pozwólmy mu na to!
• Pozwalajmy dziecku rozwijać się, bo tylko wtedy będzie czerpało z życia najwięcej radości i pozytywnych doznań. Pomagajmy, ale nie wyręczajmy.
• Pomoc to bycie obok i wskazywanie drogi, kiedy maluch sam nie potrafi na nią trafić.
• Warto więc i tu powtórzyć: idźmy razem z dzieckiem, nie idźmy za nie.
Takie oto postacie przybiera często rodzicielska miłość do jedynaka. Kim będzie, doświadczając takiej miłości? Miłość sprawia, że życie człowieka staje się najwyższą wartością. Zdolność kochania trzeba rozwijać i strzec bardziej niż wszelkie inne nasze uzdolnienia. Każdy rodzic musi kochać miłością bezwarunkową, ale przy tym mądrą, racjonalną.
Wychowywanie jedynaka wymaga od rodziców miłości odznaczającej się szczególną mądrości i roztropnością. Niezwykle czujni w rozwoju swojego maleństwa, muszą być równocześnie o wiele bardziej niż rodzice kilkorga dzieci uważni na swoje włączanie się w ten rozwój. Bardzo cenne i pomocne są tu obserwacje innych osób. Warto być na nie otwartym.
Urszula Jaszczuk – pedagog, terapeuta