Wyznaczanie granic – jak to robić, by nie zaszkodzić?

Nas, psychologów cieszy fakt, że rodzice coraz częściej sami zdają sobie sprawę z tego, jak istotne w rozwoju dziecka jest wyznaczanie granic. Nie da się jednak ukryć, że nadal wiele mam i wielu ojców boi się ograniczać swoje potomstwo lub woli tego nie robić.
Mówią:
„Jak mu tego zabronię, to przeżyje traumę.”
„Ja nie miałem lekko w dzieciństwie. Niech chociaż moje dziecko będzie szczęśliwe. Nie chcę go ograniczać.”
„Wolę, żeby było tak, jak ona chce – wtedy jest zadowolona i mamy spokój.”
„Boję się, że w przyszłości uzna mnie za złą matkę, bo mu czegoś zabraniałam.”

Czy pozbawiając dziecko granic, rzeczywiście sprawiamy, że czuje się szczęśliwsze? Otóż nie. Jest zupełnie na odwrót.

Spróbuję odnieść się do metafory państwa. Państwa mają swoje granice, to jasne. Mieszkańcy wiedzą, gdzie jest ich terytorium – gdzie się zaczyna, a gdzie kończy. To daje im poczucie bezpieczeństwa. Wiedzą, jakie prawa obowiązują na terenie ich kraju, co im wolno, a czego nie. Potrafią przewidzieć, co może się stać, jeśli bezprawnie przekroczą granicę, co ich czeka, kiedy zrobią coś zabronionego. Ich przestrzeń jest ograniczona, ale nie czują się uwięzieni. Mogą przekraczać granicę, kiedy mają na to ochotę, pod warunkiem, że robią to zgodnie z ustalonymi zasadami. Ich sytuacja jest jasna, w pewien sposób przewidywalna i daje poczucie komfortu.

Tak samo działają granice wyznaczane dzieciom przez opiekunów. Niezmienne, wyraźne granice, określone w sposób zrozumiały dla dziecka sprawiają, że wie ono, co mu wolno, a czego nie. Uczy się również, co się dzieje, kiedy zdecyduje się na przekroczenie granicy wbrew zasadom. I nawet jeśli płacze, kiedy mama przypomniała, że w naszym domu nie dostaje się drugiego banana, jeśli tym pierwszym specjalnie wymalowało lustro w korytarzu, to paradoksalnie dziecko czuje się bezpieczne i w dłuższej perspektywie daje mu to poczucie spokoju.  Im dziecko bardziej temperamentne, tym częściej i dłużej będzie sprawdzało nową zasadę:

„Czy zawsze jest tak, że jak rozrzucę klocki w kuchni, to muszę je pozbierać? A może czasem nie będzie to konieczne? Może dziś pozbiera za mnie mama? Popłaczę chwilę głośno, zobaczymy, co się stanie. Sprawdzę, czy ta granica jest do naruszenia, czy już zawsze będzie taka sama.”

Chcę jednak podkreślić, że proces ten zachodzi w dziecku poza świadomością. Niedobrze jest, gdy zakładamy, że dziecko SPECJALNIE robi nam na złość i CELOWO chce nam uprzykrzyć życie.

By wyznaczanie granic spełniało swoją rolę, zasady powinny być dla dziecka jasne i konsekwentnie egzekwowane:

„Kiedy krzyczysz podczas mojej rozmowy przez telefon, musisz pójść do swojego pokoju”, „Dzieci, które sypią celowo piaskiem w oczy innym osobom, nie mogą zostać w piaskownicy”.

Zasady nie powinny być jednak nadmiernie sztywne (granice państwa też mają swoje przejścia), na przykład:

„Nie zgadzam się na zabawę jedzeniem, ale dziś będzie wyjątkowy dzień: ugotujemy budyń i będziemy malować nim po kartce. Dzisiaj możesz brać budyń do rączek i się nim bawić”
lub
„Kochanie, dzieci, które mają 4 lata, tak jak ty, śpią w swoich łóżeczkach, ale dziś wydarzyło się coś przykrego i jesteś smutny, więc jeśli masz ochotę, możesz dziś zasnąć z mamusią i tatusiem”.

Dziecko, które jest świadome granic wyznaczonych w rodzinie, czuje się bezpieczne i spokojne. Nie musi samo decydować, co mu wolno, a czego nie. Nie musi domyślać się, co może się wydarzyć, kiedy zrobi to, czy tamto. To my – rodzice powinniśmy decydować o obszarze, po którym dziecko może się poruszać. W wielu sytuacjach podejmowanie samodzielnych decyzji wiąże się ze sporym stresem i z reguły jest dla dziecka zbyt dużym obciążeniem.

mgr Weronika Dzierżawa
psycholog
(Pracownia Indywiduum)