Wyobraźmy sobie następującą scenkę. Mama wraz ze swoim 7-miesięcznym synkiem Kubusiem siedzą na dywanie wśród zabawek. Kubuś jest najedzony, wyspany i chętny do zabawy. Mama pokazuje mu kolejne zabawki, opowiada o nich, czasem nachyla się nad synkiem i całuje go w brzuszek. „Gdybym tylko wiedziała, co chcesz mi powiedzieć… Co znaczą te wszystkie gugu i aaa. Dlaczego wszystkie zabawki pakujesz do buzi? Wszystko do buzi? Ałł! Ałł! Znów mnie pociągnąłeś za włosy (ugryzłeś, uszczypnąłeś)… Mnie też chcesz spróbować? Dam ci gryzaczek. Nie, ten nie? No to grzechotkę. Też nie?… Skąd mam wiedzieć, która zabawka byłaby dla ciebie najlepsza?…”
„Co ten mały sobie myśli?”
Takie scenki i wypowiedzi młodej mamy, zajmującej się kilkumiesięcznym bobasem to właściwie codzienność. Chwila zabawy z niemowlęciem daje obu stronom sporo przyjemności, powoduje, że dorosła mama przestaje być na chwilę dorosła i sama zaczyna pełzać po podłodze, grzechotać, piszczeć, śmiać się w głos i wydawać różne nieartykułowane dźwięki. Dziecko chętnie na taką zabawę odpowiada: także głośno się śmieje, guga, pokrzykuje i przypatruje się mamie. Poza przyjemnością płynącą z wzajemnego kontaktu próba zejścia do poziomu niemowlęcia jest dla mamy właściwie jedyną możliwą formą nawiązania kontaktu z własnym dzieckiem. Mama stara się być taka, jak jej pociecha, aby zrozumieć ją jak najlepiej, poczuć. Odgadnąć potrzeby maleństwa często zanim jeszcze ono samo zda sobie z nich sprawę. Dlatego też pojawiają się pytania: „Gdybym tylko wiedziała, co chcesz mi powiedzieć? Dlaczego wszystkie zabawki pakujesz do buzi? A o czym właściwie sobie teraz myślisz, mój mały?…”
No właśnie, o czym właściwie „ten mały” lub „ta mała” sobie myśli? To niewinne pytanie brzmi intrygująco, ponieważ uzmysławia, jak często, chcąc zrozumieć nasze dzieci, przypisujemy im dorosłe kategorie ujmowania rzeczywistości (myślenie, ocenianie, wnioskowanie). A czy niemowlę w ogóle myśli? A jeśli tak, to jak myśli? Tak samo jak dorosły? Po czym można poznać, że to właśnie robi? To tylko kilka z ogromnej puli pytań, jakie wokół tematu „umysł małego dziecka” zadają sobie badacze, obserwujący rozwój człowieka. Z perspektywy rodzica pojawiają się jeszcze dwa ważne pytania: czy myślenia można się nauczyć? Co, jako rodzic, mogę zrobić, by pomóc mojemu dziecku w nauce myślenia? W niniejszym tekście spróbuję na nie odpowiedzieć.
Nauka a tajemnice dziecięcego umysłu
Pojęciami takimi jak myślenie, umysł, język, rozumienie rzeczywistości, zajmują się przede wszystkim przedstawiciele psychologii poznawczej, a rozwojem dziecka – badacze z zakresu psychologii rozwojowej. Na styku tych dwóch nurtów odnajdziemy naukowców szukających odpowiedzi na postawione wyżej pytania. Za najbardziej znaczące postacie w tym zakresie uznaje się współcześnie Jeana Piageta i Lwa Wygotskiego. Z ich teorii, powstałych na bazie szeroko zakrojonych i długoletnich badań, najczęściej korzysta się w wyjaśnianiu tajemnic dziecięcych umysłów.
Czym zatem według koncepcji poznawczo-rozwojowych jest umysł, czym myślenie? Wyobraźmy sobie ogromną, dobrze zorganizowaną bibliotekę, a w niej różnorodne działy, uporządkowane katalogi i regały pełne książek. Mimo że tytułów na półkach jest mnóstwo, bez trudu i na dodatek szybko można odnaleźć każde potrzebne dzieło. Tak właśnie wygląda nasz umysł. Tysiące, miliony „tytułów”, czyli zdobywanych w trakcie życia informacji i doświadczeń, jest na bieżąco, bardzo dokładnie katalogowanych oraz porządkowanych w strukturach naszej wiedzy, nazywanych schematami poznawczymi. Do każdej z tych informacji mamy dostęp w każdym momencie życia, niezależnie kiedy została ona w umyśle zapisana i czy jest obrazem, pojęciem czy też doświadczeniem emocjonalnym (por. rys.1.).
Jak człowiek poznaje świat?
Schematy poznawcze są niezwykle pojemne i elastyczne: mogą wchłaniać – asymilować – nowe informacje i w ten sposób poszerzać się, albo też zmieniać swój układ – podlegać procesowi akomodacji – jeśli pojawiająca się informacja nie pasuje do istniejących w naszym umyśle struktur. Na przykład mama, obserwując jak wspomniany na początku tekstu 7-miesięczny Kubuś dorasta, codziennie zauważa w jego zachowaniu coś nowego. Wiedza o jej synu zatem rozrasta się – informacje są asymilowane. Za kilka lat jednak mama będzie musiała dokonać, często trudnego dla rodzica, „odkrycia”, że mały Kubuś wyrósł na dużego Kubę, który, szczególnie w obecności rówieśników, nie przepada już za całusami mamy i jej czułymi uściskami,. To wymaga od mamy dokonania zmiany w myśleniu o synu, czyli akomodacji swojej wiedzy o Kubusiu do nowo odkrytych informacji o Kubie.
Wewnątrz niemowlęcego umysłu
Czy umysły niemowląt także przypominają ogromne, świetnie zorganizowane biblioteki? W pewnym sensie tak. W pewnym sensie – bo aby umysł niemowlęcia w życiu dorosłym funkcjonował tak sprawnie i szybko, jak umysł jego mamy, musi się wszystkiego nauczyć, stworzyć bibliotekę wiedzy i doświadczeń od podstaw. Nauczyć się, czym są docierające do niego, początkowo niezróżnicowane sygnały – doświadczenia i informacje – jak je rozpoznawać, do czego mogą służyć, jak z nich korzystać, jak porządkować, jaki system katalogowania wybrać, a potem jeszcze przez wiele lat ćwiczyć sprawność posługiwania się swoim umysłem, rozwijając tym samym sprawność myślenia.
dr Marta Kochan-Wójcik – psycholog, terapeuta rodzinny
Czytaj więcej w części drugiej artykułu: Tajemnice dziecięcego umysłu (część II).
Literatura:
Bowlby J. (2007). Przywiązanie. PWN, Warszawa
Czub M. (2005). Wiek niemowlęcy. Jak rozpoznać potencjał dziecka? [w:] Brzezińska A. (red.) Psychologiczne portrety człowieka. GWP, Gdańsk
Maurer D., Maurer Ch. (1994). Świat noworodka. PWN, Warszawa
Gopnik A., Meltzoff A. N., Kuhl P. K. (2004). Naukowiec w kołysce. Czego o umyśle uczą nas małe dzieci. Media Rodzina, Poznań
Piaget J., Inhelder B. (1993). Psychologia dziecka. Siedmioróg, Wrocław
Piaget J. (1966). Studia z psychologii dziecka. PWN, Warszawa
Wygotski L. S. (1971). Wybrane prace psychologiczne. PWN, Warszawa
Wadsworth B.J. (1998). Teoria Piageta. Poznawczy i emocjonalny rozwój dziecka. WSiP, Warszawa