Za dużo mediów w dziecięcym życiu


Doskonale pamiętam czasy, w których zamiast komputera i telefonu miałam różowy wózek, pożądany przez wszystkie dziewczynki w piaskownicy oraz domek dla lalek. Mając siedem lat, czytałam Harry’ego Potter’a i „Baśnie” Andersena, a za blokiem bawiłam się na kocu w dom, udając wszystkich członków rodziny. Potrafiłam tak spędzać całe dnie, nie potrzebując niczego innego, tworzyłam swój własny świat. 

Teraz z przykrością obserwuję małe dzieci i zastanawiam się, co się zmieniło i co tak ograniczyło wyobraźnię młodego pokolenia. Z biegiem czasu zaczęłam rozumieć. Pięcioletni chłopczyk z najnowszym modelem smartphona ogląda na youtube swojego ulubionego vlogera, a obok niego dziesięcioletnia dziewczynka zakłada kolejne konto na moviestarplanet. To nie jest tak, że mam coś przeciwko korzystaniu z tego typu aplikacji, ale czy aby na pewno swój cały wolny czas dzieci powinny poświęcać na to? W dobie Internetu i telewizji książki straciły na wartości, coraz mniej dzieciaków sięga po opowiadania, powieści czy baśnie, a jeśli już, to w wersji mobilnej. Zbyt wczesny dostęp do sieci powoduje, że u młodych odbiorców nie działa wyobraźnia, a umiejętność czytania ze zrozumieniem zanika w dużym stopniu. 

Gdy pomagałam mojej siostrze, wówczas dziesięcioletniej, napisać krótkie opowiadanie, byłam przerażona, że dziecko w tym wieku nie potrafiło wymyślić nawet prostej fabuły. Jaka jest tego przyczyna? Nieczytanie książek. Obcowanie z literaturą rozwija kreatywność, a także szlifuje język polski. Więc może warto znaleźć granicę w użytkowaniu Internetu przez najmłodszych? Trzeba ustalić zasady. Najpierw rozdział książki, potem 30 minut korzystania z komputera? Dziecko musi wiedzieć, że po przyjściu ze szkoły, musi zająć się ważniejszymi rzeczami, a nie od razu siadać do laptopa. Hierarchia przede wszystkim. 

Skoro już wiemy, że z Internetu należy korzystać z głową, to może przejdziemy to telewizji, która towarzyszy nam trochę dłużej niż dostęp do sieci. Bajki są źródłem pięknych wartości, które budują naszą tożsamość, jednak znowu pojawia się „ale”. Bajki kiedyś a dziś – to zdecydowana różnica. Młodzi telewidzowie nie oglądają już „Misia Uszatka”, „Reksia”, „Bolka i Lolka” czy też starych bajek Disney’a. Jesteśmy zasypywani coraz to nowszymi animacjami, w których promuje się swojego rodzaju głupotę, a w niektórych przypadkach nawet przemoc. Gdzie podziała się miłość, przyjaźń i rodzina? Jak bardzo zmieniły się potrzeby telewidzów, że wartościowe produkcje zastępowane są odmóżdżającymi bajkami? Dorośli powinni zdawać sobie sprawę, że maluchy są pozbawione zdolności samodzielnej oceny otoczenia i bardzo podatne na wpływy. Właśnie dlatego rodzice muszą chronić swoje dzieci przed działaniem reklam, szczególnie w okresie świątecznym, gdzie ich funkcja perswazyjna jest szczególnie nasilona. Czas spędzony przed telewizorem można spożytkować inaczej, wystarczy dobrze się zorganizować. 

Oczywiście, nie wolno pozbawiać najmłodszych radości z oglądania telewizji, wszystko z umiarem i rozsądkiem. Warto selekcjonować treści, jakie dochodzą do naszych dzieci, dobrze rozporządzać ich czasem i nie pozwolić, aby Internet zdominował ich dzieciństwo. Dajmy dzieciom szansę rozwijać się emocjonalnie i intelektualnie. Ich przyszłość i dalszy rozwój zależy teraz od nas. 

Klaudia Macharzyńska