„Dzieci i ryby głosu nie mają”, czyli inaczej o Ekorodzicielstwie cz. 1

Podstawą ekorodzicielstwa jest budowanie zdrowego otoczenia i przestrzeni. To jakby pierwsza warstwa całej ekologii. Co jest pod nią? Co sprawia, w jakim świecie żyjemy i jaki model świata budujemy?

Ekologiczne rodzicielstwo to filozofia, według której żyjemy. Mamy wewnętrzne przekonanie, że tak jest dobrze, więc mamy motywację do takiego zachowania.

Coraz więcej osób uważa, że ekologiczne rodzicielstwo to nie tylko dany styl życia, kupowanie danych produktów. To również sposób, w jaki myślimy o sobie samych, o swoich relacjach, o całym świecie. Ekologia to pozytywna energia, dzięki której żyjemy według eko-standardów, a to rzutuje na nasze zachowanie. Ta pozytywna energia powinna mieć fundamentalne źródło, dzięki któremu nasze życie zyska nowy komfort i nowy poziom.

W jaki sposób o sobie myślimy, takimi jesteśmy! Często słyszę od młodych rodziców, mam, że:

– nie jestem zorganizowana

– nie mam czasu dla siebie

– jestem złą matką

– nie umiem rozmawiać ze swoim mężem

– dziecko mnie ogranicza

– cofam się w rozwoju

– nigdy nie znajdę pracy, itp., itd.

Czy powyższe stwierdzenia to postawa ekorodzica, który stosuje (w zachowaniu, kupowaniu) zasady ekorodzicielstwa?

To nasze wewnętrzne przekonania na temat samych siebie, naszych relacji, naszego działania i życia. Nasze przekonania – i te pozytywne, wspierające, i te negatywne – ograniczające, wszystkie budują nasz model świata. Dzięki tym przekonaniom możemy czegoś dokonać bądź nie. To nasz wewnętrzny głos, który nadaje nam kierunek do przodu lub do tyłu.

Czasem się zdarza, że mamy pomysł i zapał do realizacji. Gdy już mamy dość i czujemy się źle, głośno mówimy, np.: od dziś raz w tygodniu, wieczorem, spotykam się z moimi przyjaciółkami poza domem. W pierwszym tygodniu wyjdziemy, w drugim możliwe, że też, a w trzecim? Jaka myśl pojawia ci się w głowie?

Przekonania i normy budują nasz świat, sprawiają, że wiemy, jak się w nim poruszać, stawiają granice, wspierają. Swój początek ma to w dzieciństwie.

Moje pokolenie dorastało w czasach transformacji gospodarczej. Nasi rodzice stanęli przed nowymi wyzwaniami. To był dla nich trudny czas. Kto z was w dzieciństwie słyszał u siebie w domu „dzieci i ryby głosu nie mają”, „co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie”  lub „złość piękności szkodzi” i wiele podobnych? Często  z konsekwencjami tych zdań orzekających mierzymy się w wieku dorosłym.

Jest wiele osób, które nigdy nie przepracowało tego samemu, z coachem czy z psychologiem.

A swoją drogą, widzicie, gdzie może mieć swoje podstawy trend, że często kobiety zarabiają mniej od mężczyzn na tych samych stanowiskach pracy? Druga warta uwagi sprawa – jaki obraz matki budują nam normy społeczne?

Jeśli żyjemy zgodnie z naszymi ograniczającymi przekonaniami, to widać – zaczynając od naszych myśli, poprzez zachowanie i relacje z otoczeniem, z którego otrzymujemy konkretny sygnał, niejednokrotnie zgodny z tym, co sobie myślimy. To widać  nawet w rozmowie. Jak mówi osoba, która uważa, że jest nic nie warta? Głośno czy cicho? Zdecydowanie czy nieprzekonywująco?

Dzieci uczą się przez naśladownictwo. Nasza postawa, relacje, zachowanie – to dla nich wzór do nauki. Jeśli mamy wpływ na przyszłe zachowanie naszych dzieci, czy to w relacjach prywatnych, czy w zawodowych, to właśnie naszą postawą, czyli naszym sposobem myślenia, możemy ich tego nauczyć. Na tym polega nasz wpływ na przyszłe zachowania naszego dziecka. Skąd u dzieci agresja? Jeśli w domu  „trudne sprawy” są „załatwiane siłą” – taki sposób poznaje nasze dziecko i tak się później zachowuje w przedszkolu, szkole, na podwórku. To my proponujemy model świata naszym dzieciom i z tej propozycji one wybierają swoje sposoby.

Dobra informacja jest taka, że mamy wpływ na nasze przekonania. Najbardziej przełomowym momentem w całym tym procesie może być moment uświadomienia sobie naszych wewnętrznych przekonań, tych, które nas stopują. Jeśli wsłuchamy się w siebie, w swój głos wewnętrzny i zdiagnozujemy myśli, które pojawiają nam się w określonych sytuacjach – to już połowa sukcesu. Dalsza praca to już „jazda z górki”.

Zatem gdy rozmawiasz ze swoim dzieckiem, wspieraj je, jeśli ono ma ci coś do powiedzenia – wysłuchaj, doceń i pokaż, że jesteś tu i teraz dla niego. Energia, jaką dostaniesz od dziecka, wzmocni i ciebie i je.

A więc jakim rodzicem chcesz być: ekorodzicem czy Ekorodzicem pisanym przez duże E?

Justyna Kwiatkowska – trener i coach rozwoju osobistego, właściciel Pracowni Sukcesu. Organizuje warsztaty m.in. dla młodych rodziców, mam. Indywidualnie wspiera młodych rodziców na sesjach coachingowych. Prywatnie żona i mama dwóch synków.