Ekorodzic „wie lepiej’ cz.2

Przeczytałam kiedyś, na początku swojej matki-kariery, by mówić do dzieci krótko i na temat… jeśli chcemy coś od nich wyegzekwować i umiejętnie stawiać granice. Co ty na to, jeśli powiem ci teraz: „działaj”, „ugotuj obiad”, „uśmiechnij się”. Jak na to reagujesz? Opór czy motywacja? Zgoda czy jej brak? Chcesz czy musisz?

Mój syn ostatnio mówi do mnie, a ma 3 lata: „muszę się bawić”, pytam go „Olafku, a chcesz się bawić?”, a on do mnie: „Chcę zjeść kanapkę i potem pojeżdżę śmieciarką”. Wow!

Pytanie, co to za słowo MUSIEĆ, co to za nakaz konstruowany na zasadzie „zrób to”.

Ekorodzic, w nawiązaniu do pierwszego felietonu  z tego cyklu, może być przez małe lub duże E. Jak Ekorodzic komunikuje się ze swoimi dziećmi? Jak nawiązuje więzi i sprawia, że dziecko mu ufa i czuje się wspierane. Jak Ekorodzic sprawia, że dziecko czuje, że ma wybór, ma wrażenie, iż samo podejmuje decyzje, co w moim odczuciu buduje wspaniałe perspektywy dla dziecka jako dorosłego człowieka.

Pracowałam kiedyś z jedną klientką. Ania miała problem z asertywnością w pracy, w domu jednak stosowała strategię zarządzania autorytarnego. W pracy nikt jej nie słuchał, robiła swoje, wyniki miała w normie, nie lubiła swojej pracy i tego, że nie miała na nią wpływu. Konsekwentnie zmieniała pracodawców i szukała tych, którzy będą słuchali jej pomysłów i będą brali jej zdanie pod uwagę. Po powrocie z pracy do domu Ania narzucała i egzekwowała. Córka wykonywała jej wszystkie polecenia, mąż czasem dyskutował. Ania była zadowolona ze swojej roli w domu, jej entuzjazm wspierał fakt, jak wiele osób z jej najbliższego otoczenia mówiło, że ma „wspaniale ułożoną córkę, grzeczną i słuchającą się”. Anię rozpierała duma. Nie stosowała kar cielesnych, o nie, za to umiejętnie zarządzała domem. Wszystko było poukładane i miało swoje miejsce. Żałowała bardzo, że w pracy tak nie ma i chciała ze mną znaleźć rozwiązanie dla swojej sytuacji zawodowej. I była tego prawie pewna, oprócz jednej sytuacji. Jej córka chodziła do przedszkola i kiedyś pani psycholog poprosiła o rozmowę z Ania. Ania poszła na spotkanie i wyszła nieco rozchwiania. Pani psycholog chciała porozmawiać z Anią na temat uległości jej córki. Ania bardzo się zdziwiła, w przedszkolu tak wszyscy chwalili jej córkę, że jest taka grzeczna, a tu jakaś pani psycholog mówi o uległości wobec wszystkich. Najgorsze było stwierdzenie, że wydaje się pani psycholog, że córka Ani nie ma w ogóle własnego zdania, wykonuje wszystkie polecenia, zjada wszystko. No przecież to idealna sytuacja, kiedy dziecko jest takie grzeczne.

Ania po wyjściu zobaczyła obraz siebie w pracy, wykonuje wszystkie zadania i nikt jej nie słucha, nikt nie docenia – pomyślała o tym, co powiedziała pani psycholog. „Czyżby moja córka jest taka jak ja w pracy?”

Co chcemy dać dziecku, bezkrytycznie narzucając swoją wolę? Mnie przychodzą do głowy takie słowa jak uległość, posłuszeństwo, brak wiary w siebie.
Zastanawiam się, jakim trzeba będzie być człowiekiem za 20 lat, wtedy kiedy nasze dzieci będą dorosłe. Nie wiem, ciężko mi to sobie wyobrazić, świat rozwija się tak szybko, że często nie nadążamy. Jedno wiem: kreatywność będzie i jest cechą, dzięki której „idziemy do przodu”. Sprawdzamy i wymyślamy nowe sposoby realizacji zadań, nowe pomysły, inicjatywy a nawet plan działania. To wszystko dzięki kreatywności.

Według mnie, narzucanie swojej woli, nastawienie na wykonywanie poleceń, zabija kreatywność. Ile razy byłam świadkiem takich sytuacji, kiedy rodzic nakazuje coś dziecku, po czym ono chce coś dopowiedzieć, jednak rodzic nie słucha, nie chce, bo zależy mu tylko na tym, by zadanie (wyznaczone przez rodzica) zostało wykonane.

Masz czasem tak w pracy, w swoim świecie zawodowym, w swoich relacjach z innymi, że ktoś próbuje ci narzucać swoją wolę? Zastanów się wtedy, jak się czujesz? Już wiesz? Tak się może czuć twoje dziecko, kiedy słyszy nakazy bez możliwości doprecyzowania, rozmowy.

Justyna Kwiatkowska – trener i certyfikowany coach Pracowni Sukcesu. Pracuje głównie z kobietami i młodymi mamami, które chcą harmonii w swoim życiu prywatnym i zawodowym. Prywatnie mama dwójki chłopców, dzięki którym podjęła ryzyko i zajęła się własnym projektem w biznesie. Pasjonatka rozwoju osobistego i niepoprawna optymistka wierząca w to, że każde działanie ma swoje pozytywne intencje. W wolnych chwilach rozwija swoje kompetencje i pisze. Więcej o projekcie Justyny www.pracowniasukcesu.com