Ratunku! Tata na placu zabaw! Czyli o wychowywaniu dzieci w Holandii

Pewnego dnia jednak moim oczom ukazał się niezwykle uroczy obrazek. Na placu zabaw było trzech ojców. Nie jeden. Nie dwóch. Trzech. I żadnej, absolutnie żadnej mamy. Szczerze mówiąc, na początku poczułam się dziwnie. Byłam jedyną kobietą w miejscu, w którym zwykle przebywają kobiety z dziećmi, na dodatek otoczoną mężczyznami.

Moja reakcja mnie zdziwiła. W końcu sama jestem córką ojca, który, jak byłam mała, dzielnie zabierał mnie na spacery do parku, narażając się na krzywe spojrzenia starszych pań. Po chwili pomyślałam jednak, że to wspaniałe zdarzenie. Trzech młodych mężczyzn, bawiących się ze swoimi dziećmi. Powiedzcie mi, czy jest coś piękniejszego od mężczyzny, który bawi się ze swoim dzieckiem? Nie ma.

Potem zauważyłam, że w Holandii matki często pracują w domu lub na pół etatu. Ojcowie jednak też nierzadko decydują się na taką formę pracy. Sytuacja, w której oboje rodzice pracują na przykład 3-4 dni w tygodniu, pozwala małżeństwom spędzić przynajmniej jeden pracujący dzień tygodnia z dziećmi.

Holandia ma niezwykle rozbudowany system żłobków i przedszkoli. Jeżeli oboje rodzice pracują, mogą dzieci posłać do tak zwanego kinderdagverblijf, czyli żłobka. Jeśli zaś jedno z rodziców jest w domu, a jednak chce mieć trochę czasu dla siebie, istnieją tak zwane peuterspeelzaal, pomyślane specjalnie dla dzieci od dwóch lat. Mimo że dziecko idzie tam tylko na trzy godziny, bierze udział w bardzo intensywnych zajęciach. Dzieci dużo bawią się i rysują, a nacisk kładziony jest na zabawy społeczne oraz rozwój mowy. W obu tych rodzajach żłobków rodzice mogą wybrać, czy chcą posyłać tam dzieci codziennie, czy tylko na parę dni w tygodniu. W ten sposób każdy znajdzie coś dla siebie. W wieku 4 lat holenderskie dzieci idą do szkoły, która zwykle kończy się około godziny 12.00. Pomyślano jednak także o pracujących rodzicach: dzieci po szkole mogą pójść do świetlicy (buitenschoolse opvang), gdzie mają książki oraz zorganizowane gry i zabawy.

Nasze dzieci chodzą do żłobka 3 dni w tygodniu, także po to, aby miały kontakt z językiem holenderskim. Jestem bardzo zadowolona z opieki, którą tam mają. Grupy są małe, a jak się przychodzi do żłobka, widzi się dzieci grzecznie siedzące przy stole czy bawiące się razem. Opiekunki są uprzejme i zwracają uwagę na dobre wychowanie. Mają też niesamowite pomysły na zabawy i rysunki dla nawet najmniejszych dzieci, więc moje dziewczyny bardzo wcześnie zaczęły przynosić do domu dzieła sztuki namalowane ich rączkami i stópkami.

Może właśnie ten system pomocy jest jednym z powodów, dla których Holendrzy mają dużo dzieci? Dwójka to norma, a rodzina z trójką pociech jest dość częstym zjawiskiem. Drugim powodem jest pewnie to, że Holandia posiada jedyny w swoim rodzaju system opieki nad kobietami w ciąży, który Holenderki uznają za niezwykle przyjazny kobietom. Można się z nimi zgodzić lub nie, ale prawdą jest, że Holendrzy są niezwykle pozytywnie nastawieni do dzieci.

Kolejną rzeczą, która zasługuje na uwagę w Holandii jest to, że w prawie w każdym mieście można pójść do mini-zoo, po holendersku kinderboerderij. Dzieci mogą tam obejrzeć i pogłaskać kozy, owce czy króliki, a czasami nawet je nakarmić. Przez taki bezpośredni kontakt ze zwierzętami nie tylko zdobywają informacje na ich temat, ale także uczą się szanować żywe stworzenia.

Osobiście uważam, że nieźle jest mieć dzieci w Holandii. Aby jednak zapobiec masowej emigracji do kraju wiatraków, być może następnym razem napiszę o holenderskiej służbie zdrowia.

Olga Mecking – Z zawodu tłumaczka języka niemieckiego. Ukończyła germanistykę na Uniwersytecie Warszawskim oraz medioznawstwo na Uniwersytecie w Bremie. Mieszka z mężem Niemcem w Holandii. Ma dwie wspaniałe córeczki, Klarę (2,5 roku) i Julię (11 miesięcy). Jej rodzina jest wielojęzyczna i wielokulturowa. W tak zwanym wolnym czasie, o ile nie zajmuje się czytaniem (lub innego rodzaju wypoczynkiem), pisze bloga: www.europeanmama.blogspot.com. Jak dzieci są w domu, śpiewa, czyta, skacze i turla się po podłodze. Interesuje się wielojęzycznością oraz metodami wychowywania dzieci w różnych kulturach. Uwielbia gotować.