Pierwsze wrażenia nasuwają się niemal odruchowo, edukacja to poznanie, wiedza, umiejętności teoretyczne i praktyczne, edukacja to mierzalność, wychowanie zaś to „dodatek”, który „dzieje się” na mniej sformalizowanym polu. W jego skład wchodzą przeróżne relacje międzyludzkie oraz ubogacenie wewnętrzne, czy też rozwój osobowości. Wszystko to brzmi bardzo sensownie, ale czy oddzielenie tych dwóch sfer, które w rzeczywistości mają służyć jednemu celowi jest właściwe?
Nie zaskakuje dzisiaj fakt, iż na wybór szkoły, czy to na szczeblu podstawowym, czy wyższym, ma wpływ bardzo wiele czynników. Mam tu na myśli m.in. renomę szkoły, rankingi, bogatą ofertę edukacyjną czy też wysoką zdawalność egzaminów. Wszystko to nadaje kierunek edukacji i wychowaniu naszych pociech w bardzo określony sposób. Wszystkie cechy otoczenia w jakim znajduje się nasze dziecko, w mniejszym lub większym stopniu, oddziałuje na jego osobę, która zwłaszcza w okresie dzieciństwa poszukuje swojej tożsamości.
Po co nam dzisiaj szkoła, edukacja, po co dzisiaj wychowanie? Zdarza się, że odpowiedź: „ Po to, aby dobrze funkcjonować w społeczeństwie”, czy „aby mieć dobrą pracę”, lub „sprawnie funkcjonować w społeczeństwie itd.”, jest w swojej pierwszej warstwie bardzo logiczna, spójna wręcz oczywista. Nic w tym dziwnego, przecież posyłamy swoje dzieci do szkoły, aby zapewnić im lepsze życie, aby wesprzeć ich rozwój i przyczynić się do ich szczęścia. I tutaj powraca kwestia edukacji i wychowania, które istniejąc niejako obok siebie pozbawiają ucznia, wychowanka, niepowtarzalnej okazji do stawania się tym, kim on tak naprawdę chce być.
Edukacja dziś musi być skuteczna, musi przygotowywać do funkcjonowania w społeczeństwie, funkcjonowania w świecie, określonych sposobów zachowania, które są społecznie akceptowane. Jeśli szkoła nie spełnia wymogów zewnętrznych jej rankingi ulegają degradacji. W pracy Tadeusza Gadacza zatytułowanej Wychowanie jako spotkanie osób odnajdujemy cytat jednego z najsłynniejszych filozofów, Platona, który twierdził, że poznanie prawdy, wiedza, była dla duszy sposobem powrotu do idei, do tego co najważniejsze, co, oświecając człowieka, czyni go istotą rozumną – to znaczy dobra i piękną. Co to oznacza współcześnie? Wiedza odkrywa przed człowiekiem świat, ale nie jako drogę do wartości, ale jako przedmiot, nad którym można panować i dzięki któremu można realizować swoje jednostkowe cele.
Pojęcie prawdy jak czytamy we wspomnianej pracy zostało zastąpione pojęciem skuteczności i funkcjonalności. Według autora funkcjonowanie jest działaniem nieosobowym, zaś bycie jest byciem osobą. I właśnie słowo „funkcjonowanie” jest tym do czego współczesny człowiek został „przyzwyczajony”. Już od najmłodszych lat przyjmujemy często nieświadomie wiele wzorów zachowań, które tak naprawdę „wsiąkają” w nas i tworzą podwaliny naszej osobowości, oczywiście wrodzony temperament również odgrywa tu znaczącą rolę. Życie szkolne stawia przed nami wiele wyzwań i przygód, z którymi mierzymy się niemal codziennie, wszystko to sprawia, że codziennie na nowo odkrywamy siebie, jest to dla nas niezwykle istotne. Jeśli jednak w jakimś momencie wyzwania, sytuacje problemowe, wspólne próby odpowiedzi na pytania, radość z bycia w szkole zostaną zredukowane do wypełniania obowiązków, które w zamyśle umożliwią nam prawidłowe funkcjonowanie chociażby w określonej roli społecznej to próżno tu szukać spełnienia.
Przebywanie w szkole nie powinno skupiać się jedynie wokół testów, klasówek, ciągłej kontroli, weryfikacji wiedzy. Owszem, zdobywanie umiejętności praktycznych, zdobywanie wiedzy jest elementarnym zadaniem szkoły, jest powinnością, która ma przyczyniać się do wszechstronnego rozwoju osoby ludzkiej. Jeśli jednak zabraknie w tym wszystkim wychowania, czyli bycia przy uczniu, wspierania go, prezentowania swoja postawą wartości i pasji, które chcemy zaszczepić w dzieciach, wzajemnych więzi i wartości prezentowanych także przez dzieci to szkoła stanie się fabryką, w której miejsce człowieka zajmie bezrefleksyjny i zagubiony „twór”.
Wychowanie ma uczyć samodzielnego myślenia popartego wiedzą teoretyczną i praktyczną, ma wzbudzać w człowieku emocje, uczyć nie tyle funkcjonowania, co bycia wśród ludzi, bycia z drugim człowiekiem, który staje się inspiracją i po ludzku przyjacielem. Wychowanie powinno opierać się na wartościach, które wzbogacają sferę duchową człowieka, a co za tym idzie umożliwiają pełne i umiejętne sprawdzanie się czy to w zawodowej pracy, czy w roli rodzica etc. Charles A. Reich w pracy zatytułowanej „ Zieleni się Ameryka”, mocno krytykuje społeczeństwo amerykańskie oraz istniejący system edukacji. W rozdziale „Utracona tożsamość”, w sposób szczególny poświęca uwagę zagadnieniu zatracenia osobowości, które jest spowodowane m.in. ciągłą kontrolą wyników szkolnych, przymusem ciągłego przystosowywania się do określonych warunków, brakiem czasu na namysł nad samym sobą. Można powiedzieć, że Reich w pewien sposób porównuje szkołę i korporację. Twierdzi, że szkoła amerykańska jest miejscem, które przygotowuje ludzi do pracy w korporacjach poprzez przeróżne zabiegi i elementy „ukrytego programu”. Autor uważa, że szkoła jest miejscem „reprodukcji” to znaczy „coś” reprodukuje, bardzo często są to nierówności społeczno-ekonomiczne, nakierowanie na bycie pożądanym typem obywatela, poza tym narzuca określoną wersję kultury, uczy konsumpcji, zaszczepia podejście polegające na przystosowaniu się. Poza tym jest miejscem repartycji, kategoryzacji, definiowania.
Taki obraz szkoły amerykańskiej w ujęciu Reicha skłania do analizy polskich realiów. Czy nie jest tak, że szkoła uczy konsumpcji? Dzieci nastawione są na średnią ocen, chcą być tak jak wszyscy, pracują dla oceny, za którą oczekują nagrody. Czy w szkole mamy się przystosować? Jak najbardziej, przecież łatwiejszą drogą jest zaszczepienie w dzieciach umiejętności „potakiwania” niż dyskutowania. Czy szkoła kategoryzuje i dokonuje hierarchizacji? Niestety jeszcze zbyt często zdarza się, że to właśnie w szkole uczeń „dowiaduje” się czy należy do grupy „lepszych” czy „gorszych”. Czy w olbrzymim biurowcu, lub maleńkiej firmie nie dzieje się podobnie? I czy wzory przejęte ze szkoły nie „wtłaczają” dzieci w pewne mechanizmy świata dorosłych?
Nie chciałabym, aby Czytelnicy odczuli, że w jakikolwiek sposób demonizuję czy krytykuję szkołę, wręcz przeciwnie, uważam, że jest ona jednym z najwspanialszych miejsc w życiu każdego człowieka. Co więcej jestem przekonana, że czasy edukacji zwłaszcza nie tylko wczesnoszkolnej, ale także wyższej są wspaniałą częścią wspaniałej i niepowtarzalnej historii każdego człowieka. Jednakowoż za sprawą tego artykułu pragnę zwrócić uwagę na zagadnienie wychowania i nauczania. Jeśli szkoła tylko naucza, przekazuję wiedzę, zajmuje się rozwojem poznawczym, w którym brakuje etyki, wartości, wspólnotowego charakteru pracy, kontaktów z rówieśnikami to nawet najlepiej wyedukowany człowiek nie będzie w stanie poradzić sobie ze swoimi emocjami i przeżyciami. Szkoła oprócz zaplecza naukowego, które jest niezmiernie ważne powinna kształtować osobowość człowieka, powinna być ostoją i źródłem ponadczasowych wartości, które pozwalają na uczestnictwo w życiu społecznym i zawodowym, które nierozdzielnie łączy się z byciem osobą ludzką. Osobą, która potrzebuje wiedzy nie tylko na temat gór, oceanów, wzorów matematycznych, procesów socjalizacyjnych czy pisowni „ż”, ale także w równowadze do nich wiedzy o samym sobie i swoim jestestwie, wiedzy która otwiera na świat i wychowuje do bycia „z”, a nie tylko ” przed” czy „za” drugim człowiekiem. Justyna Krawczyk
Bibliografia: