Zdrowa woda


Po chwili figli obydwie odczuwamy ogromne pragnienie, zatem szybko udajemy się do pobliskiego sklepu po napoje orzeźwiające. Jako osoba świadoma, że pragnienie najlepiej zaspokaja się niegazowaną wodą, sięgam po małą niebieską butelkę, jednak moje dziecko, kuszone kolorowymi kartonikami, szybko decyduje się na zakup „bardzo zdrowego”, wszędzie reklamowanego soku z ulubioną postacią z kreskówki. Smak jest nieistotny – ważne, aby opakowanie było kolorowe, przyozdobione uśmiechniętą buzią super bohaterki. Moja pierwsza reakcja, podyktowana zdrowym rozsądkiem oraz wiedzą z zakresu dietetyki jest negatywna i przypomina ryk wygłodniałej lwicy: wszelkim „kolorowościom w płynie” mówię stanowcze NIE!!! W odpowiedzi widzę wielkie, zaszklone oczy oraz słyszę cichutkie: „mamo, ale ja chcę ten soczek”. Serce mięknie, zalewa je fala czułości utrudniająca racjonalne myślenie, mój głos ze zdecydowanego zmienia się w bardziej drżący, a w głowie pulsuje myśl „co robić, co robić?”. Pozwolić dziecku na wypicie nienaturalnie czerwonego soku czy może przekonywać do wypicia wody (gwarantując sobie tym samym zepsucie przyjemnej atmosfery)? Ilu z nas, rodziców, niejednokrotnie zastanawiało się, czym zaspokajać pragnienie dzieci? Czy soki, reklamowane jako „naturalne”, są na pewno naturalne? Czy są zdrowe? A jeśli jednak uda się nam przekonać pociechy do wypicia wody, to czy można zaproponować wodę smakową? Jestem zwolenniczką stosowania zasady zdrowego rozsądku w każdej dziedzinie życia, dlatego przed ujawnieniem Państwu dalszego ciągu tej historii, chciałabym przyjrzeć się napojom dla maluchów oferowanym na rynku.

Woda jest składnikiem organizmu ludzkiego w około 70%, tworzy tkanki, ciecze ustrojowe, narządy, warunkuje prawidłowe krążenie krwi, jest regulatorem temperatury ciała, roznosi po organizmie tlen, składniki odżywcze, hormony oraz pełni wiele innych ważnych funkcji. Dlatego odpowiednia ilość płynów jest jedną z podstawowych zasad racjonalnego żywienia. Zapotrzebowanie człowieka na wodę jest kwestią indywidualną i zależy m.in. od płci, wieku, rodzaju wykonywanej pracy i aktywności fizycznej, klimatu, w którym żyjemy. Jeśli chodzi o dzieci, to minimalna ilość płynów, jakie powinny przyjmować w ciągu doby wynosi 1 litr, najlepiej jednak, aby zdrowe dziecko spożywało 1,5 do 2 litrów wody. Specjalnie użyłam słowa „wody”, ponieważ to właśnie niegazowana woda jest najbardziej naturalnym i najzdrowszym napojem. Najszybciej gasi pragnienie, uzupełnia zawartość płynów w organizmie, nie zawiera substancji negatywnie wpływających na funkcjonowanie ludzkiego ciała – oczywiście tylko wtedy, kiedy pochodzi ze sprawdzonych, zbadanych źródeł. Jednak ciężko byłoby poić malucha tylko wodą, dlatego za napoje wpływające na zachowanie tzw. bilansu wodnego uznaje się także mleko i jego przetwory, zupy, herbaty, soki, kompoty i inne dodatki w formie ciekłej.

WODA

Tak jak już wcześniej wspominałam, niegazowana woda mineralna, źródlana czy chociażby stołowa, jest napojem najzdrowszym i najszybciej gaszącym pragnieniem. Jest także najbardziej dostępnym produktem i to produktem niepsującym się po otwarciu w letniej temperaturze, tak jak to się dzieje z sokami. Dlaczego akurat niegazowana? Otóż woda (czy inne napoje) nasycona „gazem” wypijana w dużych ilościach może osłabiać szkliwo zębów, tak jak robi to ze skałami kwaśny deszcz. To efekt prostej reakcji chemicznej – dwutlenek węgla w połączeniu z wodą tworzy żrący kwas węglowy. Dostarczany regularnie organizmowi, niszczy zęby. Ponadto woda gazowana może powodować wzdęcia, podrażniać gardła czy hamować apetyt.

A co ze smakowymi wodami, popularnymi od kilku lat na naszym rynku? Większość z nich to produkty zawierające zarówno chemiczne konserwanty, sztuczne barwniki, ale przede wszystkim cukier, który ma niszczący wpływ na uzębienie, powodując próchnicę oraz dostarczający znaczącej liczby kilokalorii. W efekcie narażamy tym samym naszych małych konsumentów na zbędny przyrost masy ciała. O skutkach nadwagi i otyłości nie trzeba zaś wiele opowiadać, alarmują już o nich polscy pediatrzy, nauczyciele szkolni i urzędnicy ze służby zdrowia.

Co jednak zrobić jeśli dziecko lubi smak słodkiej wody? Zamiast sztucznie dodawanych aromatów i soków, warto spróbować przekonać malca do picia wody z miodem i kropelką soku ze świeżo wyciśniętej cytryny lub pomarańczy. Jest to stanowczo zdrowsza wersja słodkiego napoju, poza tym umożliwia włączenie dziecka w przygotowanie go razem z rodzicem. Te chwile spędzone na wspólnym maltretowaniu cytrusów to dla każdego maluch fantastyczna zabawa.

SOKI, NEKTARY

Każdy na pewno nie raz słyszał opinię, że soki owocowe lub warzywne, pite regularnie, mogą zastąpić dzienną, niezbędną do funkcjonowania organizmu porcję owoców i warzyw. Możemy dać się zwodzić sloganom, tym bardziej, że większość producentów soczków dla dzieci zapewnia nas, że w ich produktach nie znajdziemy chemicznych środków konserwujących, że są one w pełni naturalne, wytwarzane z zagęszczonych soków owocowych, a wzbogacane jedynie o niezbędne do funkcjonowania organizmu witaminy. Brzmi interesująco… tylko że większość soczków posiada w swoim składzie nie więcej niż 50% przecieru soku owocowego, resztę dopełnia cukier lub syrop glukozowo-fruktozowy, pełniący funkcję słodzika, oraz sztucznie wytwarzane witaminy i aromaty. Produkty te, spożywane w znacznych ilościach, po pierwsze fatalnie wpływają na uzębienie (szczególnie, gdy po wypiciu szklanki soku nie wyszczotkujemy zębów), po drugie mogą powodować nadwagę dziecka. Spójrzmy prawdzie w oczy – jedna szklanka soku owocowego to około 120-150 kcal, nektaru – jeszcze więcej, co świadczy o tym, że soczki z całą pewnością nie należą do dietetycznych napojów.

Jeszcze słów kilka o nadwadze coraz częściej występującej u dzieci – musimy mieć świadomość, że w perspektywie czasu dodatkowe kilogramy obciążające organizm nie tylko na zewnątrz – wpływając na wygląd dziecka – ale i od wewnątrz, mogą doprowadzić do cukrzycy II stopnia, bardzo poważnej choroby cywilizacyjnej. Cywilizacyjnej, czyli związanej m.in. z nieprawidłowym sposobem odżywiania się. Cukrzyk zagrożony jest zaś praktycznie wszystkim – od omdleń, przez utratę wzroku, po martwicę tkanek. Każdy z nas ma w swoim otoczeniu diabetyka – takiego stanu zdrowia nie chciałby dla swojego dziecka na pewno żaden rodzic.

Poza słodzonymi napojami rynek spożywczy oferuje szeroką gamę pseudo-soków, różnią się tym od soków, że w swoim składzie zawierają mniejszą ilość przecieru owocowego, za to zawierają barwiące środki spożywcze i jako konserwant: benzoesan sodu. Jest to bardzo niebezpieczny środek spożywczy wywołujący m.in. pokrzywkę, egzemę, a nawet astmę. Z całą pewnością powinny go unikać dzieci!

A co z jednodniowymi sokami owocowymi lub warzywnymi, wolnymi od sztucznych ulepszaczy? Można by kolokwialnie stwierdzić, że „nie ma się do czego doczepić”, jednak pamiętajmy, że zawsze lepiej zjeść jabłko, zawierające pełnowartościowy błonnik oraz witaminy ukryte zaraz pod jego skórką, niż wypić sok jednodniowy, który w procesie produkcji został mocno uszczuplony z opisanych powyżej składników odżywczych. Analizując skład soku z etykiety zawsze zastanawiam się, czy to aby nie doskonały chwyt marketingowy dla leniuchów: po co mam męczyć się, myjąc jabłko lub obierając marchewkę, skoro mogę kupić ten sam owoc/warzywo w płynie? Czy aby na pewno sok jest jego bezpośrednim zamiennikiem? Chyba zgodzą się Państwo ze mną, że owoce i warzywa w swojej naturalnej postaci, do tego świeże, przygotowywane własnoręcznie soki są najzdrowsze i najsmaczniejsze. A o tych wartościach właśnie mówimy.

NAPOJE GAZOWANE

Kilka dni temu włos mi się na głowie zjeżył intensywnie, gdy w przychodni zobaczyłam babcię pojącą swoją trzyletnią wnuczkę… coca-colą. Nie mam zamiaru rozpisywać się na temat szkodliwości spożywania tego rodzaju napojów, wymienię jedynie ich niektóre składniki chemiczne: kwas ortofosofowy, aspartam, kofeina, dwutlenek węgla, kwasy (tzw. regulatory kwasowości), znany już nam benzoesan sodu oraz syrop glukozowo-fruktozowy. Wystarczy? Dodam jeszcze, że wymienione składniki wpływają na funkcjonowanie całego organizmu – zębów, nerek, układu oddechowego, kości, serca i wielu innych narządów wewnętrznych. Babciu, jeżeli chcesz się sama truć – twój wybór. Ale nie zmuszaj do tego bezbronnego w swojej nieświadomości dziecka.

HERBATKI

Należy unikać podawania dzieciom wszelkich granulowanych herbatek – ze względu na występowanie w nich dużej ilości cukru. Ponadto tego typu napoje zaliczają się do żywności przetworzonej, zawierają środki przeciwzbrylające czy sztuczne aromaty. Uczulam szczególnie rodziców malutkich dzieci podających rozpuszczone herbatki granulowane przez butelkę ze smoczkiem – ilość zawartego cukru oraz taki sposób serwowania napoju znacząco wpływa na powstanie próchnicy małych ząbków.

Zamiast rumiankowej herbatki granulowanej możemy z czystym sumieniem zaproponować dziecku lekki wywar z rumianku – dużo tańszy i przede wszystkim naturalny. Zaparzajmy zatem herbatki ziołowe, owocowe czy zwykły susz, pamiętając, aby do smaku nie dodawać zbyt dużej ilości cukru. Jeśli nauczymy dzieciaczka od początku pić napoje niesłodzone, opłaci się nam to w przyszłości. Jedzenie i picie to kwestie nawyków, maluchy rodzą się jako tabula rasa – czysta karta. My ją zapisujemy, także przez podawanie zdrowych i wartościowych produktów spożywczych.

MLEKO

Najlepsze na początek – mleko mamy, a od drugiego roku życia świeże, najlepiej niepasteryzowane. Oczywiście jeśli dziecko nie cierpi na alergie pokarmowe (np. skazę białkową). Aby ograniczyć ryzyko wystąpienia nadwagi, warto dzieciom podawać napoje mleczne (nie tylko samo mleko – mogą być również jogurty naturalne, maślanka czy kefir) nie tłustsze niż 2 %. Jestem zwolenniczką podawania wciągu dnia około 3-4 porcji produktów mlecznych dzieciom, ponieważ są one źródłem dobrze przyswajalnego wapnia, wysokowartościowego białka oraz witamin A, D i B.

Po krótkiej lekcji o wartościowym żywieniu dzieci przenieśmy się zatem z powrotem w upalną sobotę, kiedy próbowałam podjąć mądrą decyzję, czym napoić córkę i chwili dokonywania przeze mnie decyzji o zakupie napoju dla córki? Co wtedy zrobiłam? Tym razem pozwoliłam Antosi wybrać kolorowy napój, ponieważ uważam, że w stosunku do dzieci nie można być zawsze radykałem. Rozcieńczyłam go jednak wodą – w ten sposób łącząc moją potrzebę dbania o córkę z jej pożądaniem czegoś nowego. Uważam bowiem, że czasem należy dać spróbować dziecku czegoś innego, czegoś, co do tej pory było nieznane – po to tylko, aby samo mogło zadecydować, że… woda jest najsmaczniejsza.

Adrianna Kołosowska-Ryżewska[email protected]  www.psycholog-psychoterapia.org