A my na to jak na lato – recenzja książki „Mamo, tato, co ty na to?”

Nie miałam młodszego rodzeństwa, wśród koleżanek, czy to ze studiów, czy z pracy – byłam pierwsza (w tym miejscu pozdrawiam te, które to podobno „zaraziły się”, siedząc na moim fotelu). Ten sam poziom wiedzy reprezentował  mój mąż. Nasze położenie nie było zbyt ciekawe, no ale na szczęście ciąża trwa na tyle długo, że można nadrobić niektóre zaległości.

Nie chcieliśmy wysłuchiwać cioć i wujków „dobra rada”, dlatego sami postanowiliśmy poszukać źródła wiedzy. Bardzo szybko trafiłam do księgarni, a tam bardzo łatwo znalazłam pięknie wydaną, przyciągającą okładką książkę „Co nieco o rozwoju dziecka”. I był to strzał w dziesiątkę. Paweł Zawitkowski rozwiał wszelkie wątpliwości, bo w książce i na płycie umieścił wszystko to, o czym nie wiedzieliśmy, a wiedzieć powinniśmy, o co chcieliśmy zapytać, ale nie mieliśmy do kogo się zwrócić.

Płyta z instruktażowymi filmikami stała się naszym wieczornym numerem jeden – oglądaliśmy ją kilkanaście razy. I z całą pewnością mogę stwierdzić, że po lekturze książki, obejrzeniu płyty i lekcjach w szkole rodzenia – byłam przygotowana do mojego macierzyństwa, czułam się pewniej, zarówno przed porodem, jak i tuż po – gdy na rękach miałam trzykilogramowe maxi-szczęście.

Niedawno trafiła do moich rąk książka równie ładnie wydana – „Mamo, tato, co ty na to?”. Oczywiście zajrzałam do środka, przekonana, że jak poprzednio – znajdę w niej wszystko, co rodzic maleństwa powinien znaleźć w tego typu książce. I tak jak poprzednio – nie zawiodłam się. Paweł Zawitkowski wydał ulepszoną wersję „Co nieco o rozwoju dziecka”, pod nowym tytułem, z nowymi rozdziałami i nowymi mini-wywiadami ze specjalistami. Co prawda swojego egzemplarza „Co nieco…” nie posiadam – powędrował dalej, by edukować kolejnych „zielonych” rodziców (więc nie mogę porównać), ale wydaje mi się, że „Mamo, tato, co ty na to?” jest to tuning poprzedniej książki, uzupełniony o nowe, ważne dla rodziców wątki.

Książka ta jest kompendium wiedzy o dzieciach, ich rozwoju (już od okresu prenatalnego), pielęgnacji, relacjach z rodzicami i nie tylko. Znajdziemy tu ogrom wiedzy na każdy temat, który może nurtować niedoświadczonego rodzica – od okresu ciąży, rozwoju mowy, karmienia, sposobów na noszenie i przewijanie malucha, po sposoby masażu, opisy chustowania, dobór bucików czy wybór wózka .  To co mnie urzekło poprzednio, znajdziemy i tym razem – zabawne, urocze zdjęcia autora z młodymi modelami. Oprócz słodkich i śmiesznych zdjęć z dzieciakami, są tu też fotografie pokazujące, jak prawidłowo nosić dziecko, jakie ruchy wykonywać przy zmianie pieluchy (cała moja rodzina była tego uczona, bo inaczej nie mieli dostępu do naszego dziecka), jak zachowywać się podczas kąpieli z dzieckiem w wannie albo na basenie.

Tym, co może zainteresować każdą nowoczesną mamę (ale i tatę), jest rozdział o chustach, które są teraz bardzo popularne wśród rodziców niemowląt i starszych dzieci. Mnie pomogła bardzo wiedza o ubieraniu noworodka, ułatwiła mi pierwszy kontakt z córką, zdecydowanie usprawniła i tak długotrwały proces pierwszego w życiu odziania pierworodnej w body i śpioszki. Wiedziałam co robić, jakie ruchy wykonywać i co było dla mnie ważne w tamtym momencie – wiedziałam, że nie zrobię dziecku krzywdy (a pewnie nie tylko ja miałam wątpliwości, czy takiej kruszynce nie wyrządzę krzywdy swoim niezdarnym bądź co bądź działaniem).

Płyta jest doskonałym dodatkiem, który pomoże rodzicom nauczyć się „obsługi” dziecka, oglądanie jej może stać się okazją do dyskusji na temat wyobrażeń o własnej rodzinie, podziału ról i w końcu ćwiczeń (np. z układania noworodka do łóżeczka czy noszenia – nam pomagała lalka).

Według mnie książka Pawła Zawitkowskiego i przyjaciół jest doskonałym wyborem dla osób spodziewających się dziecka, albo tych tuż po porodzie – ja skorzystałam bardzo, cała nasza trójka skorzystała i sądzę, że to nie jest tylko moje zdanie.

Karolina Zakrzewska

Mamo Tato co ty na to?
Paweł Zawitkowski i przyjaciele
wyd. Marceli Szpak, 2010