Apel dziecka – recenzja książki „Nie przydeptuj małych skrzydeł”

Ile razy słyszymy z ust mam i innych opiekunów: „bo ty zawsze”, „bo ty nigdy”, „jesteś niezdarą, ciamajdą…”. Gdyby ktoś wypowiedział coś takiego pod naszym adresem, chyba by się w nas zagotowało. A jak się ma obronić przed tym dziecko? Dziecko się nie obroni, to my musimy je obronić – czasem przed nami samymi. Korczak miał racje i należy o tym ciągle pamiętać – dziecko to nie ktoś, kto jak dorośnie, to będzie człowiekiem. DZIECKO = CZŁOWIEK.

Mówi się maluchom: „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. A czy my, dorośli, pamiętamy o tym prawidle? Często się słyszy na placach zabaw, w sklepowych kolejkach i innych miejscach narzekania rodziców i przylepianie etykiet dzieciom. Nie chodzi o to, by nie zwracać uwagi, bo mało co mnie tak irytuje, jak rodzic nieprzejmujący się tym, co robi jego pociecha w kolejce, ale o to, jak tę uwagę zwracamy.

Kontynuując wątek w klimacie supermarketu, ostatnio popularna reklama społeczna o zgubionym dziecku: „Zgubiła się dziewczynka, mówi, że nazywa się skończona kretynka”, wiele mówi o tym, jak łatwo zniszczyć młodego człowieka.

Niczym wydłużone przykazania boskie, XXII postulaty dziecka wobec dorosłych zostały zawarte w książce „Nie przydeptuj małych skrzydeł”. Niewielka publikacja, cienka książeczka do przeczytania w jeden wieczór, autorstwa Katarzyny Wnęk-Joniec, jest apelem dziecka. Podmiotem publikacji jest dziecko, które piórem autorki opowiada, woła, prosi o to, co jest mu potrzebne; o niedeptanie uczuć, woli, odwagi, o tytułowe nieprzydeptywanie skrzydeł.

Autorka w piękny i prosty sposób tłumaczy dorosłym dziecięce postrzeganie świata. To, jak ważne jest dla dziecka bycie wyjątkowym; to, że nikt nie porównuje córeczki do syna i do kolegi z podwórka. Wytykanie tego, że jedno dziecko wciąż śpi z przytulanką, a inne „już jest takie duże”, rani tak samo, jak zbyt rzadkie mówienie: „kocham”, które w ustach rodzica nigdy nie jest wyświechtane i na siłę, jest jak deszczyk dla kwiatów- niezbędne.

Katarzyna Wnęk-Joniec pisze również o tym, że dziecko zasługuje, by mu wytłumaczyć, wyjaśnić, by miało szansę zrozumieć. I że nigdy nie jest za małe, by na pytanie „dlaczego?” uzyskać odpowiedź. Zachęca, by rodzic tłumaczył dziecku świat i zachodzące w nim zmiany.

Z książki dowiemy się również, jak ważne jest to, co dziecko do nas mówi, że jego wypowiedź zasługuje na nasz czas, szacunek i zrozumienie. Sam czas dla dziecka jest równie ważny – czas rodzica, który dajemy dziecku, bo jest mu należny, a nie poświęcamy go.

W książce zawarte są też postulaty dotyczące prawa dziecka do bycia sobą, do złości, niepewności, rozpierającej energii, ale też i do płaczu, smutków i rozterek, które są ważne, wielkie i nigdy niebłahe.

Rodzicem trzeba być mądrze, znów, z kart kolejnej książki o dzieciach kłania się Korczak – mój ulubiony. Autorka na pewno czerpie z jego wiedzy; trzeba pozwalać na samorealizację, na samodzielność; nie zawsze trzeba pomagać, a czasem nawet pozwalać na niewielkie błędy i dziecku, i sobie. Prowadzić za rękę i nigdy nie śmiać się z wielkich lęków małych ludzi. Pisze, że należy uczyć dziecko prosić o pomoc, radę, wskazówkę, ale i nie zawsze ulegać słowu „proszę”, gdy prośba dotyczy czegoś ryzykownego, albo po prostu czegoś, co jest złe.

Dawno nie czytałam tak poruszającej książki. Polecam rodzicom, bliższym i dalszym krewnym, nauczycielom… w zasadzie każdemu.

Basia Zalewska – pedagog, niania, nauczycielka przedszkola.

Zapraszamy do czytania bloga Basi Zalewskiej

Nie przydeptuj małych skrzydeł
Katarzyna Wnęk-Joniec
wyd. ŻAK Wydawnictwo Akademickie