Bajeczna i bezpieczna – recenzja książki „Bezpieczna bajka”

– Po pierwsze: nasze dziecko weszło w etap „bania się” wszystkiego, co związane z: ciemnością, czarownicami, smokami, duchami, strachami, potworami… Dlatego wszystkie książki trzeba prześwietlić pod względem obecności wyżej wymienionych postaci, tudzież zjawisk.

–  Po drugie: zdarzyło się już nie raz, że musiałam przerwać czytanie bajki, bo mnie samą przeraziła.

– Po trzecie: zaczęliśmy się zastanawiać, czy niekiedy książki traktujące o niebezpieczeństwie czyhającym na przykład w domu (gniazdka elektryczne, wrzątek, balkon) nie podpowiadają albo wręcz nie nakłaniają do spróbowania tego, przed czym mają ostrzegać (obszerny opis zjawiska, dodanie do tego jakiejś idei , włączenie w to bohatera  (dziecka) = myśl dziecka – „ooo, na to jeszcze nie wpadłem, słyszę o tym w książce, może warto spróbować”.

– Kolejnym argumentem stała się dociekliwość mojego dziecka, które to już nie leży grzecznie na poduszeczce, tylko uważnie słucha, wpatruje się w obrazki, ważąc dokładnie każde słowo – dopytuje i chce jasnych, precyzyjnych odpowiedzi – a jak tu odpowiedzieć na taki argument: „Mamusiu, dlaczego dziewczynka wybiega na ulicę – przecież nie wolno, na ulicy jest niebezpiecznie – tak mi mówiłaś…? (pomijając już to, że dziewczynka wybiega na ulicę, bo nagle coś na niej zobaczyła, była ciemna noc, opuściła sama dom, wybiegła na bosaka…). Pomimo tego, że opowieść jest bardzo ciepła, miła, obrazki piękne, lśniące – to w głowie mego dziecka zostaje jedno – dziewczynka wbiegła na ulicę – może mama się myli, mówiąc, że tam jest niebezpiecznie, jeżdżą samochody… dziewczynce nic się nie stało. Weź tu człowieku wychowuj, tłumacz, przemawiaj do rozsądku (o ile trzylatkowi można do niego przemówić).

– Są też takie książki – pięknie wydane, w złotych oprawach, piękne obrazki kuszą dziecko – ale na tym się kończy. Dwie i pół strony, pogrubionym drukiem, powiększona czcionką – skrócona wersja popularnej bajki czy baśni i… nic. Czytasz to i nie wierzysz…  Jak ktoś mógł tak zbezcześcić Alicję z Krainy Czarów (zdarzyło mi się tak pomyśleć dziś rano). Czytasz i nie wiesz właściwie o co miało chodzić, kończy się na niczym, tak samo jak się zaczęło – ty czujesz niesmak, niedosyt, zdenerwowanie (bo to dwie stracone minuty). Dziecko też jakby niewzruszone.  A książeczka trafia między te, które już co najwyżej mogą posłużyć do ozdobienia półki – bo wyrzucić szkoda, oddać wstyd, a czytać jeszcze większy wstyd.

Jakieś błędne koło się wytwarza, paranoja – myślisz, co będzie na dzisiejszą dobrą noc kojące, kołyszące i przynoszące dobry, spokojny sen. Jak tu szukać pośród tak wielu książek dla dzieci?

Może bajki terapeutyczne?  Bajki kojące, bezpieczne, przynoszące ulgę, zrozumienie, ukojenie. Tak zwane bajki-pomagajki.

Warto spróbować – pomyślałam i sięgnęłam po „Bezpieczną bajkę”. To był strzał w dziesiątkę!

Pomimo, że pierwszą bajką, którą zdecydowałam się przeczytać, była właśnie bajka o smokach (wspomnianych wcześniej, przerażają moje dziecko) – to nie wywołało to negatywnej reakcji. Wręcz przeciwnie – dziecko chciało obejrzeć obrazki, a po wysłuchaniu, dalej rozmawiać o sympatycznych smoczkach.  

Oprócz przemyślanych, dostosowanych dla dzieci bajek, znajdują się w tej książce komentarze (przed każdą z bajek i po niej), ułatwiające rodzicowi wybór odpowiedniej bajki, pasującej do sytuacji, zapotrzebowania, wieku dziecka. Komentarze po bajce zawierają wskazówki, jak można rozwinąć wątek, który się  w niej pojawił – o czym porozmawiać, na co zwrócić uwagę, co jeszcze można zrobić – by upewnić się, że dziecko zrozumiało przesłanie i sens danej opowieści.

Tematem przewodnim tego zbioru jest temat bezpieczeństwa (jakże popularny i wspominany w wielu książkach, często bardzo nieudolnie). Tym razem jednak widać, że bajki pisały osoby nieprzypadkowe i umiejące w bajkę, bardzo sprawnie, z wyczuciem, wpleść wiele ważnych tematów, o których nie wiemy jak rozmawiać, boimy się wspominać, albo nie wiemy czy jest dobra pora/wiek na rozpoczęcie rozmowy.

Ciekawostką są też mini-wywiady z osobami, które są ekspertami w danej dziedzinie. Swoją wiedzą i doświadczeniem dzielą się osoby, które znamy z telewizji, akcji społecznych, działania na rzecz dzieci (Jakub Śpiewak, Małgorzata Ohme, Jasiek Mela, Beata Pawlikowska, Mariusz Sokołowski i inni). Zmyliły mnie jednak zdjęcia tych osób na okładce – myślałam w pierwszej chwili, że to one są autorami bajek.

Warto też zwrócić uwagę na stronę graficzną, wydanie książki. W środku nie znajdziemy obrazków na których umieszczony jest tekst – co przeszkadza w czytaniu, szczególnie w nocy, przy przygaszonym świetle. Wyważona ilość rysunków zadowala dziecko, nie odciąga jego uwagi, tym samym nie przeszkadza rodzicowi. Czcionka jest dosyć duża, na białym tle – nie będzie problemu z wieczornym czytaniem. Bajki są odpowiednio długie, by zawrzeć całe przesłanie i nie musieć urywać wątku, ale też nie zanudzają ani dziecka, ani rodzica zbyt rozbudowanymi zdaniami i niekończąca się fabułą.

Mojej rodzinie ta książka spodobała się bardzo. Wybieramy bajki odpowiednie do wieku i możliwości naszego dziecka (niektóre zostawiliśmy – na później), tym samym wszyscy jesteśmy zadowoleni i spędzamy miło wieczór. A latarka nocą w dłoni mojej małej księżniczki na razie świeci, bez względu na to, jaką bajkę przeczytamy – bo ze światełkiem jakoś tak cieplej i bezpieczniej…

Karolina Zakrzewska

Bezpieczna bajka
Grażyna Bąkiewicz, Beata Ostrowicka, Zofia Stanecka, Małgorzata Strękowska-Zaremba, Dorota Suwalska, Agnieszka Tyszka
il. Marcin Piwowarski
Nasza Księgarnia, 2011
wiek: 3+