Blisko, bliżej, harmonia – recenzja książki „Dziecko z bliska”

A jednak strona po stronie przywierałam do tej książki coraz mocniej. Grubej, długiej książki z zabawnymi ilustracjami, których kreska przypomina kultową książkę Butenki „Cyryl, gdzie jesteś?”. I kiedy przeczytałam już całą – pogłaskałam tę żółtą okładkę i stwierdziłam, że to jedna z najlepszych pozycji o wspólnym życiu rodziców z dziećmi, jakie czytałam.

To książka bez algorytmów, czyli bez jedynych słusznych rozwiązań. Opowiada o pewnej postawie umożliwiającej życie w równowadze pomiędzy potrzebami obu stron, czyli rodzicielstwie bliskości. Postawie na tyle szerokiej, że umożliwiającej odnalezienie się w niej chyba każdemu z nas. Spać z dzieckiem? Możesz, nie musisz. Fikać z nim koziołki po dywanie? Możesz. Nie musisz. To może jadłospisy? Normy rozwojowe? Edukacyjne zabawki? Zajęcia językowe? Możesz, nie musisz. Po pierwsze wyluzuj. Po pierwsze, jest dobrze, kiedy razem jest wam dobrze. Po pierwsze – relacja.

Bo ostatecznie we wszystkich problemach, jakie rodzice przeżywają wobec swoich dzieci, chodzi o „więcej radości i harmonii”.

Opowiedzenie w kilku zdaniach o dziele (tak, dziele!) Agnieszki Stein to naprawdę trudne zadanie. Dokonała integracji różnych wątków ze współczesnej psychologii dziecka i rodziny, popartych własnymi doświadczeniami i obserwacjami. Naukowe pojęcia wytłumaczyła bardzo czytelnie. A przy tym książkę cechuje niesamowita lekkość. Taka, jaka wiąże się z najgłębszym zrozumieniem związków międzyludzkich. Po prostu autorka skoczyła poziom wyżej wobec zdecydowanej większości poradników. To co przedstawia, to prawdziwa sztuka. Snuta przez nią opowieść jest po prostu piękna.

To piękno ma też strukturę. Podstawą jest budowanie relacji: poszanowanie potrzeb, takich jak bliskość, uwaga, autonomia, wspólnota, zaufanie. To dopiero na bazie więzi można zadbać o regulację, czyli kierowanie sobą przez dziecko, ekspresję emocji w sposób, który nie rani innych ludzi, powstrzymywanie niektórych pragnień, znoszenie, że nie zawsze dzieje się po jego myśli… To ta strefa, którą często nazywa się „grzecznością – niegrzecznością” dziecka, a przecież wiąże się z wymaganiami, które nawet dorosłym bardzo trudno jest spełnić. No i co w sytuacji, gdy „niegrzeczne” jest dziecko, a rodzic wcale nie ma w związku z tym ochoty dawać mu przykładu „bycia grzecznym”, bo sam jest zwyczajnie wściekły? Poziom trzeci, nabudowany na relacji i regulacji, to rozwój. Czyli to, co obecnie niesłychanie modne, nośne i przedstawiane jako podstawowe. Wszelkie sprawy związane z rozwijaniem języka, umiejętności manualnych, uwagi, manier – znalazły swoje miejsce w szeregu.

A co obudziło moje najżywsze uczucia? Z kartek żółtej książki tchnie optymizmem i zaufaniem do świata. Zaufaniem do dzieci. Zaufaniem do rodziców. Autorka pokazuje na własnym przykładzie – pełni w końcu rolę mentora wobec czytelnika – jak piękne treści można wywołać, jeśli uwierzy się w możliwości drugiego człowieka, w tym w jego prawo poszukiwania własnych rozwiązań i popełniania błędów.

Piękna, całościowa książka. Warto.

Katarzyna Wozinska – psycholog, trenerka, filozof, założycielka „Centrum Słowo – Psychologia z duszą” w Poznaniu (www.centrumslowo.pl), mama 13-miesięcznego Ignasia  

Dziecko z bliska – zbuduj szczęśliwą relację
Agnieszka Stein
wyd. Mamania 2012