Chociaż jedna minuta na marzenia – recenzja książki „Mamo, ja chcę pomarzyć” » EgoDziecka

Liczne pozaszkolne (a coraz częściej i pozaprzedszkolne) obowiązki to często zmora dzieci, które mimo początkowego entuzjazmu, okazuje się, że  wcale o nich nie marzą… To również znak naszych czasów. Ważna jest umiejętność znalezienia złotego środka między bezczynnością, spędzaniem wielu godzin przed monitorem bądź ekranem, a przeładowywaniem dzieci obowiązkami, a czasem i… rodzicielskimi ambicjami.

Racja, rodzice mogą czuć się zagubieni – z jednej strony pragnąc, by ich dziecko nie zostało w ogonie pędzącego świata, z drugiej – nie respektując prawa dziecka do swobodnej zabawy, do marzeń i spontanicznych kreatywnych działań. Zdarza się, że nie chcą usłyszeć głosów wołających o chwilę oddechu, o moment na spotkanie z ulubionymi zajęciami…

I właśnie bohater książki – Andrzej, choć to chłopiec w wieku szkolnym, wydaje się wyrażać  uniwersalne,  również  właściwe młodszym dzieciom prawo do marzeń, czyli do „myślenia o niebieskich migdałach”. Wśród rozlicznych, ciągle mu przez mamę dodawanych zajęć, nie mógł dokończyć kołaczącej mu się po głowie historii, próbował nawet robić to na lekcjach, co powodowało, że sprawiał wrażenie roztargnionego (chociaż również może na stan taki wpływać przeładowanie zajęciami, które zamiast cieszyć, stały się udręką).

Książkowa historyjka kończy się pozytywnie – chłopiec na szczęście trafia na mądrych dorosłych – nauczycielkę, która pomimo konieczności realizowania planu programowego – obliczeń, znajduje jednak chwilkę, by „drążyć temat” i z dziećmi porozmawiać o owej wolnej na marzenia minucie. Mama Andrzeja też na szczęście okazuje się być osobą refleksyjną i proponuje tym razem synowi… wspólne wymyślanie historii w parku, z dala od korków, pośpiechu i obciążeń, za to z możliwością oglądania kształtu chmur, wymyślania bajkowych postaci, realizacji zupełnie wszak realnych do spełnienia marzeń…

To, co szczególnie wartościowe w tej książeczce, to ukazanie perspektywy dziecka – pragnącego czegoś zupełnie innego niż napięty plan zajęć, zabieganie, pośpiech… To pokazanie możliwości zmiany. To „manifest”, podkreślający potrzebę takiego zwykłego zainteresowania, pobycia razem z rodzicem, uwolnienia fantazji. Może zatem – na spacer do parku? W poszukiwaniu smoków, rycerzy, kasztanów i bliskości?!

Anna Kossowska-Lubowicka – psycholog kliniczny

Mamo, ja chce pomarzyćGuido Quarzoil. Sara DonatiWydawnictwo WAM, 2010

seria Wielkie problemy naszych dzieci

Dodano do koszyka.
0 produktów - 0,00