
W „Rodzicielstwie poprzez zabawę” czytamy, że chwila spędzona na wspólnej zabawie jest jak bardzo dokładna mapa, która pozwala nam wejść o kilometr głębiej na terytorium dziecka na jego własnych warunkach i pomóc mu odkrywać świat oraz dojść do siebie po codziennych niepowodzeniach. Dlaczego w takim razie tak rzadko sięgamy po to „cudowne narzędzie”? Bo w ciągłym stresie i pośpiechu, pochłonięci tysiącem ważnych spraw, zapomnieliśmy, na czym polega istota zabawy. Po ciężkim dniu staje się ona wieczornym obowiązkiem, z którego trudno czerpać radość. Toczymy boje, zamiast budować partnerskie relacje i gdzieś nam się zapodział klucz do dziecięcego świata, dlatego tak trudno nam zrozumieć własne dziecko. Co zatem pozostaje?
Najlepszym sposobem podążania za dzieckiem (termin ten wydaje się bardziej adekwatny, niż: „wychowanie”) jest zarezerwować godzinę lub dwie, kiedy to ono podejmuje wszystkie decyzje. Należy w tym celu każdego dnia wygospodarować czas, w którym nie będzie nas rozpraszać dzwonek telefonu czy ciekawy program w telewizji. W tym czasie należy z dzieckiem… być, stworzyć mu warunki do nauki i dorastania bez lęku, nie wywierając na nie niepotrzebnej presji. I… oczywiście dobrze się przy tym bawić!
„Podążaj za śmiechem, zwalcz w sobie krytyka i… zejdź na podłogę” – radzi autor „Rodzicielstwa przez zabawę”. Nie proponuje nam gotowego repertuaru zabaw, zachęca raczej do stawiania pytań. A jeśli jego proste podpowiedzi wywołują naszą konsternację – nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po jego książkę…
Katarzyna Głowacka – mama poszukująca, dziennikarka, absolwentka kulturoznawstwa.
Rodzicielstwo przez zabawę
Lawrence J. Cohen
wyd. Mamania 2012