„Dogadać się z dzieckiem. Coaching Empatia Rodzicielstwo” – recenzja

Generalnym przesłaniem książki jest zachęcanie do zaglądania pod podszewkę wydarzeń rozgrywających się między rodzicem a dzieckiem i zobaczenia ich jako „tańca” ważnych uczuć i potrzeb obu stron oraz do rozpatrywania naszych codziennych działań wychowawczych z punktu widzenia generalnych celów, jakie stawiamy sobie w wychowaniu.

Koncepcja autorek wyprowadza wychowanie z paradygmatu walki o władzę, gdzie rodzic ma za zadanie zdominować dziecko, czy też tresury,  gdzie rodzic ma wdrożyć dziecko do określonych zachowań, posługując się karami i nagrodami. Ukazuje wychowanie, jako wspólną drogę ku przyszłości, w której potrzeby, uczucia  i granice obu stron są równie wartościowe i ważne, a rodzic jest przewodnikiem dziecka dlatego, że widzi bardziej dalekosiężnie dzięki wiedzy i  doświadczeniu oraz podjął się odpowiedzialności wspierania dziecka w jego drodze ku  dorosłości.

Autorki opierają się na koncepcji porozumienia bez przemocy  Marshalla Rosenberga, zakładającej, że każde zachowanie ludzkie jest próbą zaspokojenia jakiejś istotnej potrzeby, a porozumienie między ludźmi jest możliwe dzięki otwartości i empatii wobec potrzeb własnych i innych oraz eliminacji „przemocowych” sposobów komunikacji. Odnosząc się do wychowania, przekonują, że porozumienie między rodzicem z dzieckiem, pozbawione poczucia winy i poczucia porażki, jest możliwe wtedy, kiedy obie strony wyrażą i zrozumieją swoje uczucia i potrzeby. A rozmowa o uczuciach i potrzebach dziecka i rodzica ma szansę odbyć się jedynie pod warunkiem wyeliminowania z dialogu „przemocowych” form komunikacji, czyli przede wszystkim ocen i oskarżeń, gróźb i rozkazów. Ponieważ dziecko jest mniej doświadczone, to rodzic wspomaga go w określaniu i wyrażaniu jego uczuć i potrzeb, za pomocą opisu tego co się dzieje (obiektywnego, pozbawionego ocen i oskarżeń), pytań otwartych, parafrazy, wysuwania przypuszczeń co do tego co czuje i czego potrzebuje w danej chwili. Rodzic w rozmowie przedstawia także potrzeby i uczucia własne oraz związane z nimi prośby, za pomocą komunikatu ja.  Dopiero potem przystępuje do dalszych działań wobec dziecka. Działania te, to w wersji najprzyjemniejszej  „rozwiązanie” sytuacji w sposób uwzględniający potrzeby obu stron, w innych wersjach to albo spełnienie potrzeby dziecka, albo też pozostanie przy realizacji własnej potrzeby  (np. zadbania o zdrowie dziecka przez ograniczenie słodyczy),  przy jednoczesnym utrzymaniu postawy empatii wobec frustracji dziecka związanej z odmową.  

Autorki  podkreślają, że mówienie językiem uczuć i potrzeb oraz okazywanie empatii, nie jest „magiczna metodą” uzyskania posłuszeństwa dziecka, ani też nie oznacza ustępowania dziecku w każdej sprawie.   Jest to sposób  komunikacji, który pomaga rodzicowi i dziecku zachować więź, mimo występujących w ich relacji trudnych momentów.  Nawet jeśli rodzic nie spełnia potrzeby dziecka, lub dziecko nadal odmawia współpracy, to taki sposób komunikacji pomaga nie zrywać  kontaktu, utrzymać wzajemny szacunek i zaufanie oraz powstrzymać się  od działań agresywnych. Ponadto pokazuje dziecku, że ono i jego uczucia są akceptowane oraz  że rodzic nie opuszcza go i nie odrzuca, nawet gdy sytuacja jest dla niego przykra. Natomiast w rodzicu wzmacnia poczucie pewności własnych kompetencji wychowawczych.

Wyjątkowość prowadzonego w książce dialogu z czytelnikami, polega na zachęcaniu ich do pracy w pierwszej kolejności nad sobą i ze sobą. Autorki mocno podkreślają konieczność poświecenia czasu i wysiłku na bieżące obserwowanie i refleksje nad tym co dzieje się między rodzicami, a dzieckiem. Nakłaniają,  aby rodzice przyjrzeli się swoim przekonaniom związanym z wychowaniem i zdecydowali, z którymi naprawdę się identyfikują i faktycznie świadomie chcą realizować, a które tylko przejęli automatycznie od własnych rodziców lub ze społeczeństwa. Zachęcają,  aby przy każdej interakcji z dzieckiem rodzice brali  pod uwagę to, na jakiego człowieka generalnie chcą je wychować, jakie wartości przekazać i sprawdzali czy ich przekonania i działania wychowawcze wspierają te cele i  wartości, czy raczej im zaprzeczają. Przekonują, że istotne jest,  aby rodzice zadbali o siebie nie mniej niż o dziecko – poświęcali czas na zrozumienie potrzeb stojących za ich własnymi uczuciami (zwłaszcza trudnymi) oraz podjęli wyzwanie ich realizacji.

Pewnym mankamentem książki jest w mojej opinii to, że nie mówi jasno co zrobić, gdy rodzic musi przeprowadzić z dzieckiem coś, na co dziecko się stanowczo nie zgadza. Autorki uczciwie i rozsądnie ostrzegają, że metody które proponują,  nie skłonią dziecka do współpracy za każdym razem i należy być przygotowanym na dalszy opór i niezadowoleni dzieci, natomiast nie mówią zbyt jasno, jak wtedy postępować.
Drugim kłopotem jest według mnie zbyt pobieżne potraktowanie tematu nagród  i konsekwencji.  Autorki  uważają, z czym się zgadzam, że wychowanie oparte tylko na nagrodach i karach, mające „wytresować” dziecko w kierunku określonych zachowań, zabija motywacje wewnętrzną i tworzy między rodzicami i dziećmi relacje handlową, ALE także w wychowaniu opartym na empatii i porozumieniu, nagrody są potrzebne, jako dodatkowa motywacja do robienia rzeczy trudnych, żmudnych i uciążliwych. Autorki wspominają o tym jedynie w przypisie, który łatwo pominąć.     Ponadto autorki,  wskazując na nieefektywność kar jako narzędzi skłaniających do dobrego zachowania, nie mówią jak nauczyć dziecko, że jego czyny mają pewne następstwa, także negatywne. Do tego właśnie moim zdaniem służą konsekwencje, świetnie opisane choćby w nieśmiertelnym klasyku „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” Adele Faber i Elaine Mazlish.

Trzecim  mankamentem, jest stylistyka części tekstów proponowanych do wykorzystania w rozmowie z dzieckiem. Uważam, że jest ona zbyt psychologizująca, odległa od tego jak rodzice i dzieci mówią w realnym świecie. Ja w każdym razie nie byłabym gotowa używać tych sformułowań, choć zgadzam się z ideą przekazu.

Z uwagi na podkreślanie przede wszystkim znaczenia empatii i zrozumienia w relacji z dzieckiem, oraz wyżej wspomniane niedociągnięcia, książka może być przez niektórych odbierana jako zaproszenie do tzw.  bezstresowego wychowania  – czyli wychowania bez stawiania granic i wymagań.  Chcę tu z całą mocą podkreślić, że takim zaproszeniem nie jest.  Autorki wielokrotnie wyjaśniają, że rodzic z uwagi na dobro dziecka oraz na własne potrzeby, ma prawo i powinien odmawiać realizacji części potrzeb dziecka. Namawiają jednak, żeby nie obrażał się i nie obwiniał dziecka za to, że jego potrzeby są inne, a sprzeciw kłopotliwy i żeby potraktował to jako naturalne zjawisko. Pewien przechył w kierunku podkreślania znaczenia dostrzegania i rozumienia potrzeb dziecka, wynika tu, jak sądzę, z dążenia do uwypuklenia odmienności prezentowanej koncepcji od różnych programów „poskramiania” dzieci.

Podsumowując książka „Dogadać się z dzieckiem”, opisuje nowatorską koncepcję nawiązywania realnego kontaktu i uzyskiwania zrozumienia, a niekiedy także współpracy między rodzicem, a dzieckiem. Jak twierdzą same autorki, jest ona pomyślana jako inspiracja do zmiany sposobu myślenia o wychowaniu i wyjścia poza schematu tresury i walki w kierunku dialogu dwu osób o zupełnie naturalnych (choć czasem sprzecznych, trudnych do przyjęcia lub realizacji) potrzebach i uczuciach. Nie jest to prosta „instrukcja obsługi dziecka”,  proponującą  zestaw technik do szybkiego zastosowania w standardowych sytuacjach, ale raczej kurs dla zaawansowanych,  drugiego lub nawet trzeciego stopnia.

Z tego względu, nie jest to moim zdaniem propozycja dla osób szukających narzędzi, które szybko zapewniłyby im większą sprawczość w codziennych sytuacjach z dzieckiem. Dla nich poleciłabym raczej w pierwszej kolejności  wspomniany już klasyk „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” Adele Faber i Elaine Mazlish oraz inne książki tych autorek.  A do „Dogadać się z dzieckiem” zachęcałabym, jako pozycji , po którą warto sięgnąć kiedy już rodzice poczują  się pewniejsi i bardziej skuteczni.

Myślę, że z książki najbardziej skorzystają rodzice, którzy już nieźle dają sobie radę i są pewni swoich kompetencji, ale zastanawiają się nad tym, co można robić jeszcze lepiej.  Może ona także paradoksalnie przydać się rodzicom, którzy doszli do ściany  w dyscyplinowaniu  – czyli wypróbowali już wszystkie metody skłonienia dziecka do posłuszeństwa i nadal nie osiągają efektów. Dla nich koncepcja wychowania opisana w książce może być odkryciem zupełnie innej możliwości ułożenia sobie relacji z dzieckiem.

Anna Salwa – Kazimierska – SPPP  „Uniwersytet dla Rodziców” www.sppp-udr.org oraz Gabinet psychologiczny „Filtrowa”.

„Dogadać się z dzieckiem. Coaching Empatia Rodzicielstwo”
Magdalena Sendor,Joanna Berendt
Wydawnictwo Co Ja Na To, 2013