„Dziadek jest chory” + recenzja

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy dziadkiem i wnuczkiem… – recenzja książki „Dziadek jest chory”
Przyznam, że urzekła mnie ta wzruszająca opowieść. Pełna uczuć, bliskości, zaskakujących i jednocześnie bardzo trafnych rozwiązań. Skonstruowana tak, że oto mały chłopiec opowiada o dostrzegalnych przez niego, oczami dziecka,  zmianach – nie do końca możliwych do zrozumienia, ale jednak wyraźnych. O zmianach, z powodu których mama wydawała się „niezmiernie zalękniona”, bywała „milcząca, smutna, roztargniona”.  O dziwnych zachowaniach, które jakoś trzeba sobie wyjaśnić… I Pawełek sobie wyjaśnia (przy pomocy wspierających go rodziców) w sposób dostępny dla dziecięcego widzenia świata.

Bo przecież dziecko nie wie, co to jest dom pomocy społecznej, ale świetnie może sobie wyobrazić przedszkole. Skoro nieodłączną częścią przedszkola są huśtawka i zjeżdżalnia, to i dziadek musi mieć jakieś atrakcje – dlatego jeździ w „fotelu na kółkach”. W zwykłym  przedszkolu przebywają dzieci w podobnym wieku, a w przedszkolu dziadka – staruszkowie. Trudno tylko zrozumieć, dlaczego tamto dziadkowe przedszkole czynne jest też w dni świąteczne… I dlaczego choroby dziadka nie można wyleczyć, skoro leczy się katar, kaszel, gorączkę.

Dziadek chłopca  nie tylko się starzeje, ale też ciężko zachorował. Choroba Alzheimera zabiera pamięć dziadka, zmienia jego dotychczasowe zachowania, ale nie niszczy więzi, jaka przez lata powstała między dziadkiem a wnuczkiem. Ten dziadek, który dotąd mógł być opoką, bo i dawał oparcie, i połaskotał szczeciniastymi wąsami, gdy „serwował” buziaka, i świetnie się z nim spacerowało, imponował znajomością łodzi i okrętów – nie tylko stawał się coraz bardziej powolny, ale też pewnego razu… zapomniał drogi do domu.

Nic dziwnego, że Pawełek początkowo uznał to za kolejną z wspaniałych zabaw! I kiedy, z poczuciem wygranej, doprowadził dziadka do domu, długo nie mógł zrozumieć, dlaczego został za to ukarany. Rodzice podjęli decyzję, że to był ostatni ich wspólny spacer… Strata olbrzymia i jeszcze poczucie, że to przy własnym współudziale.  

Pawełek uwielbiał odwiedzać dziadka w  jego nowym miejscu zamieszkania – „przedszkolu” w lesie. Rodzice po wielu rozmowach zdecydowali się go tam przenieść.  Pamięć dziadka coraz częściej wymykała się spod kontroli. To czasem bardzo chłopca złościło. Bo, na przykład, dziadek kompletnie zapomniał o jego urodzinach. Rozczarowanie ogromne. Czasem trzeba było mu dziesięć razy opowiadać tę samą historię. Bywało, że w jakiś dziwny sposób cofał się w  przeszłość, bo na przykład wołał ukochanego psa, który od dawna nie żył… Zdarzało mu się, że  nawet nie poznawał i traktował przybyłych gości jak obcych ludzi.

Gdy chłopiec skończył 12 lat i z Pawełka stał się Pawłem zrozumiał, że dziadkowe przedszkole nie jest wcale przedszkolem, pielęgniarka panią przedszkolanką, a choroba dziadka lekką infekcją, którą można wyleczyć i znów jest jak dawniej…. Mógł już przyjąć, że dziadek mieszka w domu pomocy społecznej. I wciąż lubił dziadka odwiedzać. Teraz on mógł „być dla dziadka”, pobawić się z nim (i dla niego) w grę, na przekór niesfornej pamięci: „wyobraźmy sobie, że jesteśmy dziadkiem i wnuczkiem”.

Ta niezwykle cenna książka pokazuje, że chociaż można stracić wiele, to na szczęście coś pozostaje – bliskość, więź, również wspomnienia.  Uzmysławia, że nie trzeba  trudnym nawet zmianom zaprzeczać, udawać, że się ich nie widzi, ale warto pozwolić dziecku na własny, dostępny jego możliwościom, sposób przyjęcia ich; może nawet przekształcić tak, by stały się dla małego człowieka bardziej zrozumiałe. Inaczej postrzega świat pięcioletni Pawełek, inaczej dwunastoletni Paweł. Ważne jest też, by pozwolić na wyrażenie różnych, nawet skrajnych, emocji; trudno oczekiwać, że zapomniany urodzinowy prezent nie zaboli, nie rozczaruje, nie zezłości…  

Anna Kossowska-Lubowicka – specjalista psychologii klinicznej

Dziadek jest chory
Silvia Roncaglia
il. Alessandra Cimatoribus
Wydawnictwo WAM 2009
Seria: Wielkie problemy naszych dzieci. Historyjki terapeutyczne
sugerowany wiek: 5+
ocena 5