„Kim jesteśmy – a kim moglibyśmy być” – recenzja książki

 
Przechodząc kolejno przez rozdziały, sięgamy po odpowiedzi na szereg istotnych pytań. W ścisły, rzeczowy, jak na naukowca przystało sposób, Huther w każdym rozdziale zadaje konkretne pytania, na które potem udziela odpowiedzi.
 
“My” – kto to jest?
“Kogo właściwie mamy na myśli, mówiąc ‘my’? I dlaczego niektórzy przynależą do owego ‘my’, a inni nie? Czym charakteryzują się ci, których uważamy za swoich? Co nas z nimi łączy? Co nas od nich dzieli? Czy to może się zmieniać?”
 
Każdy z nas stworzył sobie jakieś poczucie przynależności – czy inni ludzie są nam potrzebni? Jeśli tak, to dlaczego? Co nas wzmacnia, a co nas ogranicza? Czy możemy żyć bez siebie nawzajem?
 
Kim jesteśmy?
“Czy rzeczywiście jesteśmy ukoronowaniem dzieła stworzenia, czy raczej nagimi małpami? Co jest w nas wyjątkowe? Skąd biorą się nasze wyobrażenia i idee dotyczące tego, kim jesteśmy?”
 
Jesteśmy inni od zwierząt, to fakt. Mamy bardziej złożone mózgi, to fakt. Tworzymy wspólnoty, to fakt. I tutaj dochodzimy do kolejnego pytania: “Jak to się stało, że jesteśmy właśnie tacy?”. Jesteśmy istotami, które tworzą więzi, potrzebują przynależeć. Czy możemy powiedzieć, że sami siebie stworzyliśmy, że mamy swoje myśli? Czy jesteśmy składową myśli osób, które nas wychowały, z którymi mieliśmy styczność w procesie dorastania? 
 
“Dlatego biblijny obraz wygnania z raju stanowi znakomitą wręcz ilustrację tego, czego większość ludzi doświadczyła w procesie socjalizacji: mianowicie wypadnięcia ze swojej pierwotnej jedności z samym sobą, zerwania więzi ze związanymi z nią uczuciami oraz odcięcia od mądrości własnego ciała.”
 
Nie jest to teza zakładająca, że nie powinniśmy się przystosowywać – w pewien sposób jest to nieuniknione. Chodzi o jakość doświadczeń we wczesnym dzieciństwie. Doświadczenia całego życia są istotne, ale te, których doświadczamy najwcześniej, wywierają na nas najmocniejszy wpływ i wkodowują się w mózgu tak głęboko, że nie raz później trudno do nich dotrzeć. To, co najczęściej pobudzane, będzie dla mózgu najłatwiej osiągalne: “Aktywowane w procesie kształtowania tych strategii połączenia są coraz bardziej wydajnie scalane i umacniane, aż z początkowo wąskich ‘ścieżek nerwowych’ rozwiną się utwardzone drogi, a w końcu – szerokie ‘autostrady’.”.
 
Co też sobie wmówiliśmy?
“Dlaczego wyobrażeń, co jest ważne w życiu, nie możemy po prostu opowiedzieć sobie wzajemnie, bez jednoczesnej chęci przekonania innych do naszych idei, a niekiedy wręcz bez walki o ich urzeczywistnienie? (…) Dlaczego, nawet jako dorośli, usiłujemy żyć tak, jak oczekują tego inni? Jak długo jeszcze nie będziemy w stanie postrzegać i akceptować siebie i innych jako kogoś wyjątkowego? Jak długo jeszcze mamy zamiar chodzić po świecie jako wyznawcy wizji i orędownicy idei, które wymyślili inni ludzie?”
 
Takie pytania brzmią jak pytania retoryczne, mające na celu podkreślenie, że chcielibyśmy, żeby było inaczej. Och jak cudownie by było gdybyśmy mogli się wznieść ponad siebie i być dla siebie nawzajem bardziej wyrozumiali.. W sferze wyobraźni większość ludzi może czuć się błogo myśląc o takim stanie rzeczy – jednak jak do tego doprowadzić? Czasem, żeby coś zmienić warto jest poznać przyczynę takiego stanu rzeczy. Jakie procesy zachodzące w mózgach sprawiają, że czujemy się zblokowani w tych kwestiach? Co nas hamuje? Dlaczego autor tych pytań twierdzi, że jako społeczeństwo jesteśmy jednością – jak jeden żywy organizm?
“Ciekawe, jak długo przetrwałby organizm człowieka, gdyby jego płuca ‘kłóciły’ się z wątrobą o to, kto z nich lepiej funkcjonuje, albo gdyby jelito konkurowało z trzustką, a mózg z sercem?”
 
Co z siebie uczyniliśmy?
“Dlaczego chcemy nieustannie zmieniać siebie i innych? (…) Jaki przykład dajemy swoim dzieciom? W czym jesteśmy dla nich wzorem? Czego od nas potrzebują? Czego oczekują?”
 
Odpowiedzi na te pytania są niezwykle istotne – w tym rozdziale dokładnie opisany jest sposób w jaki dzieci biorą przykład z rodziców i dlaczego to robią. Jak ważna jest nasza rola jako rodziców? I jak ważny w związku z tym jest nasz osobisty rozwój?
 
Kim moglibyśmy być?
I tak – oto docieramy do ostatniego pytania, drugiej części klamry spinającej wszystkie treści w całość. Jeśli już zdajemy sobie sprawę, że nasz ludzki potencjał jest ograniczony, to pojawia się pytanie, co by było gdyby nie był i “kim moglibyśmy być?”.
 
Książka rzeczywiście jest napisana językiem kogoś, kto z neuronami i procesami zachodzącymi w ludzkim mózgu ma dużo do czynienia. Jest nieco inna niż większość książek przeznaczonych dla rodziców, ale godna uznania i polecenia. Powodem jest fakt, że za opinią autora stoją naukowe potwierdzenia wysnuwanych tez. Jako że trochę czytam, widzę pewną powtarzalność. Tezy te można spotkać w przeróżnych powstających obecnie pozycjach – budujący jest fakt, że odczucia społeczeństwa mogą być potwierdzone przez naukowe doświadczenie. 
 
Książka została wydana po raz pierwszy w Niemczech w 2011 roku i wciąż jest niezwykle aktualna. Indiańska przypowieść mówi, że “era samotnego wilka skończyła się” i że obecnie zaczyna się czas, kiedy dużą rolę odgrywają społeczności. Zobrazowanie prawdziwości tej przypowieści widzę w powstaniu książki “Kim jesteśmy – a kim moglibyśmy być”. Gerald Huther uznaje umysł i uczucia, uznaje społeczności i indywidualizm – prowadzi nas w ciekawy sposób w kierunku uznania siebie jako istoty społecznej i wskazuje na mechanizmy odpowiedzialne za kreowanie w naszych umysłach wzorców związanych z naszym życiem w społeczeństwie. O ile na przypowieści i przepowiednie przeróżnej maści można patrzeć z przymrużeniem oka, o tyle opinia wykształconego i doświadczonego w dziedzinie neurobiologii profesora, poparta konkretnymi argumentami, może niejeden umysł ścisły (i nie tylko) zaciekawić. 
 
Dla zaciekawionych osobą autora książki:http://www.gerald-huether.de/content/international/

Anna Szymańska – mama dwójki dzieci
 
Kim jesteśmy – a kim moglibyśmy być
Seria: Nowe ścieżki edukacji
Gerald Huther
przeł. Viktor Grotowicz
wyd. Dobra Literatura, 2015