„Nieperfekcyjna mama” – recenzja książki » EgoDziecka

Frustracja, wyczerpanie, złość, gniew. Emocje, jakich doświadczają matki nie są tymi, o których marzyły myśląc o przyszłych dzieciach, czy spodziewając się ich. Nie pomaga obraz macierzyństwa prezentowany w mediach, choćby w serialach czy reklamach. Nie pomaga żalenie się bliskim, bo rady, jakie się dostaje, często są sprzeczne, więc trudno je zastosować. Nie zawsze pomaga też otworzenie się przed inną młodą matką, bo można zostać ocenionym w jednej z licznych kategorii zapalnych (najbardziej newralgiczne to poród, sposób karmienia, usypianie, szczepienie dzieci). Rady i zalecenia z poradników wydawały się takie sensowne, ale w przypadku konkretnego problemu tego jednego dziecka nie widać efektów (może podobnie jak Anna Dydzik, rzucasz tymi książkami o ścianę). Do tego dochodzą hormony. Wielkie rozczarowanie i być może krok od depresji. Z tego, i wielu innych powodów, powstał antyporadnik, pt. „Nieperfekcyjna mama”. Jest on próbą odnalezienia szczęścia w macierzyństwie obecnych czasów. Próbą udaną. Jeśli czujesz, że „nie ogarniasz”, ta książka jest dla ciebie. Będzie zwierciadłem, które pozwoli przyjrzeć się twojemu życiu i zobaczyć w nim to, co naprawdę ważne: dzieci. Jeśli czujesz, że jesteś o krok od depresji, to również książka dla ciebie. Pozwoli ci otworzyć się na inne emocje, w które macierzyństwo obfituje: radość, spełnienie, zadowolenie. I zrozumieć, dlaczego frustracja i rozczarowanie są częścią współczesnego macierzyństwa. Jak pisze autorka: „Żeby móc docenić szczęście, które dostałaś, musisz poczuć choć przez chwilę smak rozczarowania. Innej drogi nie ma”. Jeśli natomiast dopiero spodziewasz się dziecka, przeczytaj tę książkę koniecznie. Być może dzięki niej unikniesz stawiania przed samą sobą oczekiwań, którym nie można sprostać. Bo nie masz czterech rąk, a doba ma tylko 24 godziny i trzeba kilka z nich przeznaczyć na sen. Blogerka Anna Dydzik już od pierwszych stron książki stara się tworzyć z czytelniczkami relację opartą na autentyczności: odczarowujemy macierzyństwo, zdejmujemy różowe okulary, nazywamy emocje, nie wstydzimy się swoich odczuć, szczerze mówimy o reakcjach na większe i mniejsze trudności, w które obfituje codzienność matki. I każdy kolejny podrozdział tę relację pogłębia. Czytelniczki i autorkę łączy wspólnota przeżyć: najważniejsza rola życiowa – bycie mamą. To, co jako matki odczuwamy, Anna Dydzik spisuje i nazywa. Czasem przedstawia to w świetle teorii znanej z poradników czy Internetu, zawsze za to odnosi do swojego doświadczenia. Jej szczere zwierzenia budują zaufanie. I dzięki temu, chociaż klasycznych rad w książce nie jest wiele, można odnaleźć rozwiązanie problemów, jakie dotykają nas w macierzyństwie. Współczesna matka dostaje aż za dużo rad. „Nieperfekcyjna mama” wskazuje drogę w tym gąszczu: stosuj się do rad, kiedy sama tego chcesz. Ignoruj te, którymi jesteś bombardowana. Z każdej ze stron. Nawet, gdy nie pytasz. Dystans. Zbawienny luz. To przesłanie Anny Dydzik. Wie, o czym mówi, bo jest matką trzech córek, z czego dwie ostatnie są bliźniaczkami. Przeszła dużo: długi poród naturalny, cesarkę w 7. miesiącu ciąży, baby blues, rozczarowanie laktacją, walkę o zdrowie bliźniaków, wyścig z upływającym na usypianiu czasem, by mieć choć chwilę dla starszej córki (nie mówiąc o sobie). I choć tyle przeszła, nie uważa, że wie wszystko o macierzyństwie, albo chociaż wie więcej niż przeciętna matka. Chce się podzielić doświadczeniem własnego macierzyństwa, odkryciem, które pozwoliło jej się wreszcie nim cieszyć: perfekcyjna mama nie istnieje. Czas skończyć z pogonią za tym złudzeniem. Przepis na szczęście w macierzyństwie, to zerwanie z perfekcjonizmem. Wtedy zacznie być „fajnie”. Przeczytaj i podaj dalej. Tak, jak radzi autorka, „koleżance, siostrze, znajomej czy przyjaciółce, która spodziewa się pierwszego dziecka. Niech nie błądzi po drodze do perfekcyjności. Niech uwierzy, że może być nieperfekcyjna i szczęśliwa jednocześnie”. PS. Jeśli uważasz, że nie masz czasu na czytanie, ta książka jest dla ciebie! Autorka jest blogerką, wie, jak pisać, by zjednać sobie zabieganą współczesną czytelniczkę. Podrozdziały tej książki to co prawda nie tweety, ale zbędnych zdań też tu nie ma. Z resztą kto powiedział, że masz przeczytać tę książkę w dzień czy tydzień? Skończmy z perfekcjonizmem. Znajdźmy trochę czasu dla siebie. Bez wyrzutów sumienia. Psycholog dziecięcy, żona i mama

Dodano do koszyka.
0 produktów - 0,00