Czasy są, jakie są, skażenie środowiska, pęd życia, wszechobecna chemia, farmakologia i rożne inne czynniki sprawiają, że przysłowie „chcieć znaczy móc” nie zawsze ma swe odbicie w dążeniu do posiadania potomstwa. Coraz więcej par dowiaduje się, że nic z tego, ciąży nie będzie, bo…
Obecny rozwój medycyny pozwala na szereg zabiegów mogących ułatwić poczęcie i szczęśliwe rozwiązanie. Jednak czasami i to nie wystarcza, lekarz rozkłada ręce i mówi: „Pozostała adopcja”.
Czasami bywa tak, że osobiste przekonania nie pozwalają na niektóre medyczne ingerencje w poczęcie i znów para słyszy: „Została już tylko adopcja”.
Bywają też takie pary, które z góry zakładają, że adoptują dziecko lub dzieci. Adopcja to dla nich zaplanowany proces powiększania rodziny.
Ale co statystyczny Kowalski wie o procesie adopcyjnym? Piękne wizerunki adopcji z amerykańskich filmów, gwiazdy adoptujące biedne sieroty z krajów „trzeciego świata” zaburzają obraz szarej rzeczywistości. Rzeczywistość jest szara, pełna zawodów, cierpień i nierzadko patologii.
Domy dziecka to nie sklepy z zabawkami, które czekają na nową mamusię i tatusia. Dzieci czekają tam na nowych rodziców, ale czy rodzice czekają na TAKIE dzieci? Domy dziecka są wypełnione dziećmi, ale już nieczęsto są to sieroty, najczęściej są to dzieci odebrane rodzicom, porzucone, z niejasną sytuacją formalno-prawną. Dzieci te są zaniedbane, mają liczne problemy i wielka potrzebę stabilizacji i miłości.
„Moje dziecko gdzieś na mnie czeka. Opowiadania o adopcjach” to polska publikacja napisana przez Katarzynę Kolską. Odziera ona naszą rodzimą adopcję z mitów i pisze, jak jest w polskim „bidulu”, jak dzieci reagują na adopcje, jak reagują rodzice i jakie są relacje między nimi.
Dziecko adoptowane, nawet to całkiem małe, niesie ze sobą piętno; historię z przed adopcji. Rozłąka z rodziną biologiczną, okres oczekiwania na kogoś, kto pokocha, adaptacja w nowym, niepewnym otoczeniu – wszystko to wpływa na relacje rodzic adopcyjny-dziecko. Opisane przez autorkę historie to opowieści prawdziwe, realne, nie „pokolorowane”, by ładniej brzmiały.
Publikacja jest momentami jak kubeł zimnej wody. Rodzic adopcyjny musi być silny za dwoje, za siebie i za dziecko. Autorka nie zniechęca do adopcji, zachęca wręcz, jednak pisze, by dokładnie tę decyzję przeanalizować. Dziecko to nie sukienka, która można oddać do 14 dni od zakupu.
Kolska opisuje wspaniałe historie rodzin, które adoptowały dziecko, bądź dzieci. W swej książce zawiera opowieści o relacjach miedzy nowym rodzicem a maluchem, o procesie zachodzącym miedzy członkami nowej rodziny. Opisuje wzruszające chwile, pierwsze wypowiedziane cicho „mamo”, na które adopcyjni rodzice tak czekają. W treści są zawarte również problemy i trudności, na które napotykają rodzice dzieci z domu dziecka. Jest to bardzo ważne, takiej mamie i takiemu tacie wcale nie jest łatwo; jest trudno w zasadzie. Książka jest dowodem na to, że to normalny proces, że trudności występują i nie są one winą troskliwego rodzica ani dziecka – tak po prosu jest.
Autorka pisze o roli silnej więzi rodzica z dzieckiem. Pięknie opisuje tworzącą się więź miedzy na początku obcymi ludźmi, stającymi się wspaniałą rodziną.
Książka skłania do refleksji i wydaje mi się, że ci, którzy chcą wziąć udział w procesie adopcyjnym, po przeczytaniu jej umocnią się w swym przekonaniu. Ci, którzy się wahają, dostana odpowiedzi na wiele pytań, a ci, którzy stali się rodzicami dzięki adopcji, dostrzegą swe problemy w historiach innych i będzie im łatwiej, bo spojrzą na swą codzienność z innej perspektywy.
Miedzy wierszami dowiadujemy się jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy: dzieci z domu dziecka, mimo trudnego startu, są wartościowymi dziećmi i wyrastają na wartościowych dorosłych. W domu adopcyjnym „bidulowe dzieci” wyrastają niczym kwiat wystawiony do słońca.
Basia Zalewska – pedagog, niania, nauczycielka przedszkola.
Zapraszamy na bloga Basi Zalewskiej
Moje dziecko gdzies na mnie czeka. Opowieści o adopcjach.Katarzyna Kolska
wyd. Znak