Pomoc dla rodziców – recenzja poradnika „Mamo, tato! Nie wierzę już w bociana”

Sądząc po pozorach, doszłam do wniosku, że zrecenzowanie tego poradnika to bułka z masłem. Jakież było moje zdziwienie, gdy podczas lektury coraz bardziej dochodziło do mnie, jak bardzo pomyliłam się w pierwszej ocenie!

Już po kilku stronicach zaczęłam się zastanawiać, czy aby poradnik na pewno odpowiada na potrzeby dzieci w określonym przedziale wiekowym 7-11 lat. Przecież te czysto biologiczne zagadnienia rozważają już najmłodsi w okresie przedszkolnym. Zawarte na końcu rozdziału uzupełnienie – tekst przeznaczony dla rodziców, w którym autorka mądrze zauważa, że rozmowę na tematy seksualności należy rozpocząć wtedy, kiedy dzieci zapytają, uspokoiło mnie częściowo, choć nie przekonało do określania właśnie takich ram wiekowych na okładce poradnika.

W części traktującej o poczęciu dziecka zastanowiła mnie również mglistość wyjaśnień, a właściwie duże braki w tym temacie. Np. kwestia łączenia się rodziców w „stosunku seksualnym” pojawia się poprzez zaznaczenie tego sformułowania czerwoną czcionką (jak potem wiele innych nowych dla dziecka, specyficznych określeń), ale książeczka zupełnie nie rozwija tematu, na czym ów „stosunek” właściwie polega. Dociekliwe i otwarte dziecko szybko wyłapie tę lukę, dziecko nieśmiałe i wstydliwe zostawi brak tej informacji do odkrycia na później – raczej nie dzięki rozmowie z rodzicami.

Chociaż w tekście pojawiają się nowe, trudniejsze słowa i sformułowania (co jest cenne, ponieważ dziecko poszerza swój słownik tematyczny), kwestia samej terminologii pozostawia wiele do życzenia. Z jednej strony autorka pisze o penisie taty, a z drugiej twierdzi, że płeć dziecka w życiu płodowym można rozróżnić, ponieważ widać, czy płód ma (o mało z krzesła nie spadłam!) „siuśka czy psitkę”!!!

Również w samych opisach nie brak błędów, które mogą wynikać z przekładu. W polskiej wersji poradnika czytamy, że komórki dzielą się „…tak długo, aż powstanie mnóstwo komórek, które połączą się ze sobą i dadzą życie dziecku” –  przecież podzielone komórki są połączone od samego początku, a życie dziecku dają rodzice (o czym autorka wspomina we wcześniejszym rozdziale), a nie podział komórek. Podobnie sprawa ma się z pępowiną, przez którą dziecko jest przecież odżywiane, a nie „otrzymuje jedzenie od matki”. Wyobraźnia dziecka zaraz podsunie mu przepływające tą wąską rurką ciastka i kawałki kurczaka – a tak przecież nie jest i dziecko w wieku 7-11 lat jest w stanie zrozumieć poprawny stan rzeczy. 

Muszę jednak stwierdzić i podkreślić, że  sam rozwój dziecka w brzuchu matki jest przedstawiony w obrazkach bardzo ładnie i estetycznie. Podoba mi się również stwierdzenie, że ta czterocentymetrowa istota jest już pełnoprawną osobą – pomoże to dzieciom wykształcić w sobie tkliwość, cień zrozumienia dla natury dziecka rozwijającego się w życiu płodowym i szacunek dla tego procesu.

Do pozytywów tego poradnika mogę zaliczyć również jego aktywizujący charakter. Znajdziemy tu miejsca do samodzielnego uzupełniania przez dziecko: wklejania zdjęć, rysunków, opisywania swoich wyobrażeń, a także krótkie ćwiczenia związane z określaniem emocji.

Omawianą książkę trudno jednoznacznie ocenić. Biorąc pod uwagę jej pozytywne strony, jak i ewidentne niedociągnięcia, polecałabym ją tym rodzicom, którzy swobodnie poruszają się w kwestiach biologicznych, by mogli niektóre kwestie sprostować i jasno wytłumaczyć swoim dzieciom.

Martyna Miziniak-Kużaj
– psycholog, terapeuta systemowy, doradca seksuologiczny, trener kompetencji społecznych. Pracuje w  Centrum Słowo Psychologia z Duszą w Poznaniu. Prywatnie żona i mama.

Mamo, tato! Nie wierzę już w bociana
Elisabett Costantino
wyd. Jedność, 2012