Przestrzeń dla rozmowy – recenzja książki „Przestrzeń dla rodziny”

To, co podoba mi się u Jespera Juula, to jego odkrywczość, bo czytając tę książkę odkrywamy na nowo myśli, które pewnie wcześniej nie były nam obce: o tym, że rodzina idealna nie jest rodziną bez konfliktów. I że nie ma rozwiązań dobrych dla wszystkich.

Fenomen popularności tego „guru poszukujących rodziców” polega chyba na tym, że unika on jednoznacznych rozwiązań, jego książki nie są zbiorami „jedynie słusznych rad”. Zachęca do rozmowy, sam stawia mądre pytania. Podpowiada, by zamiast szukać daleko, w codziennych zmaganiach oprzeć się na sprawdzonych wartościach, takich jak: równość, autentyczność, integralność i odpowiedzialność. I w wielu przypadkach mówi o… oczywistościach. O tym, że dzięki naszym partnerom i dzieciom dostrzegamy swoje słabe strony, że do roli bycia rodzicami para dopiero dorasta, będąc wcześniej… parą, a pojawienie się na świecie dziecka, wiąże się nie tylko z przearanżowaniem przestrzeni mieszkalnej, ale też życiowej. To próba szukania na nowo dla siebie miejsca. A wielkie problemy, na które nie ma odpowiedzi, są pożyteczne, jeśli czegoś nas uczą.

Kiedy doradza przyszłym rodzicom, by miesiąc przed rozwiązaniem zdobyli się na szczerą rozmowę, co pozwoli im uniknąć w przyszłości wielu rozczarowań – jest to chyba najlepsza rada, jaką w tym momencie mogą oni usłyszeć.

W „Przestrzeni dla rodziny” Juul zauważa też, że czasami trzeba dopiero nauczyć się rozmawiać. A żelazo najlepiej kuć wtedy, kiedy jest… zimne, dlatego warto poczekać z rozmową, dopóki atmosfera się nie uspokoi i obie strony ochłoną z emocji. Zauważa też, że rodzice często popełniają błąd, nie wyrażając jasno swoich rodzicielskich oczekiwań. Zamiast wyraźnie poprosić dziecko wieczorem, by poszło spać, dopytują, czy nie jest ono czasem śpiące. Albo bywają poirytowani, gdy przeszkadza im ono w czasie rozmowy przez telefon, tłumacząc: „kochanie, nie widzisz, że mama rozmawia przez telefon?”. Tymczasem dziecko, szczególnie kilkuletnie, nie ma odpowiednich zdolności intelektualnych, by sobie z tym poradzić, bo dzieci nie uczą się przez słuchanie wykładów, ale samodzielne badania. A nawet nastolatkowie będą słuchać, co do nich mówimy, gdy zerwiemy z odgrywaniem ról i znajdziemy w sobie odwagę, by mówić coś, co przez pokolenia nie łączyło się z rolą rodzicielską. Zamiast zasypywać wnikliwymi pytaniami: „Co porabiasz wieczorami? Z kim się spotykasz?” możemy wyznać czasem: „Cieszę się, że mogę tu z tobą  posiedzieć i popatrzeć na ciebie…”. Wówczas będzie to osobiste wyznanie. I początek rozmowy, choćby takiej, w której słowa nie są potrzebne…

Katarzyna Głowacka

Przestrzeń dla rodziny
Jesper Juul, Monica Øien
Wyd. Mind, 2012