„Ścieżka bosych stóp. Trzy drogi do naturalnych placów zabaw” – recenzja

 
Prawdziwy problem, brak, deficyt i potrzeba rodzą się właśnie jesienią. Naturalny plac zabaw, obcowanie z przyrodą, spacery i dzikie harce na trawie, polanie, a nie na wybetonowanym placu strzeżonego osiedla, to podstawowe potrzeby większości współczesnych rodziców. To właśnie teraz, kiedy zbieramy z dziewczynami kasztany, żołędzie, szyszki i liście, brodzimy po kolana w kałużach i ganiamy z badylami po parku, marzy nam się kawałek własnego ogrodu. Ale nie po to, by jak nasza babcia Basia sadzić warzywa, budować kompostniki i pielić, podlewać, nawozić, pielęgnować! Marzy nam się ogród, który byłby jednym wielkim placem zabaw. 
 
Gdybym teraz wygrała w totolotka, pierwszą osobą, do której bym zadzwoniła po kupnie nowego domu, byłaby pani Anna Komorowska, architekt krajobrazu i autorka książki „Ścieżka bosych stóp. Trzy drogi do naturalnych placów zabaw” (pracownia k, Kraków 2017). A tak poważnie, to zacznę od tego, że tę książkę czyta się rewelacyjnie. Nie wiem, jak autorka to osiągnęła, ale jest to lektura niebywale odprężająca – szczególnie dla takich mieszczuchów jak ja! 
 
W pierwszej części zostajemy zachęceni, by wyjść z dziećmi na dwór (z krakowska: „na pole”). Poganiać po parkach, jechać do lasu, podjąć wyzwanie 22 zaproponowanych zadań (m.in. jednodniowe wakacje, wejście na drzewo, słoik z pomysłami, itp.). A w części kolejnej autorka pokazuje, że własny plac zabaw – choćby na balkonie – to nie taka trudna sprawa. I jeszcze na koniec zachęta do włączenia się we wszelakie inicjatywy obywatelskie, wykorzystanie budżetów partycypacyjnych i lokalnych pomysłów, by plac zabaw nie był tylko estetycznym, czyściutkim, kolorowym zestawem metalowych huśtawek i plastikowych domków z zamykanymi piaskownicami. To nieprawda, że się nie da inaczej i od nas, rodziców, nic nie zależy. Kiedy mówi o tym ktoś, kto zawodowo zajmuje się projektowaniem placów zabaw i przestrzeni przeznaczonej dla dzieci i rodzin, zaczynamy mu zwyczajnie ufać. A kiedy odautorskim pomysłom towarzyszą jeszcze ilustracje, jak te wykonane przez Małgosię Zając z Big Dot Illustration, to mamy komplet szczęścia. 
 
Zachęcona lekturą „Ścieżki…” oddaję moim córkom we władanie jeden balkon. Przygotowując się do zagospodarowania tej niewielkiej przestrzeni, znosimy do domu tony kasztanów i szyszek. Są jakieś patyki i mały stoliczek. Wysokie trzciny zabezpieczają ogrodzenie, bo przymiotnik „naturalny” nie oznacza „niebezpieczny”. Jest kosz wiklinowy, drewniane figurki i jakieś szmatki. Zobaczymy, co z tego będzie. Posadzimy jeszcze wrzosy i zbudujemy karmnik, bo chciałabym, by dzieci uczyły się odpowiedzialności. Zimą zrobimy niejednego bałwana, a na wiosnę ułożymy ścieżkę bosych stóp. 
 
Każdemu, kto buduje, przebudowuje, remontuje, planuje dom, taras, patio, ogród, działkę czy balkon, polecam gorąco pracownię k. i tę niezwykłą książkę.
 
Kalina Cyz

Ścieżka bosych stóp. Trzy drogi do naturalnych placów zabaw
Anna Komorowska
il. Małgosia Zając
wyd. pracownia k.