Słodko-gorzki smak macierzyństwa w komiksie – Zoe wkracza do akcji – recenzja książki „Baby blues. Zgadnij, kto dziś nie zmrużył oka?”

Ja, nie przejmując się tym, że komiks w mej ręce przyklei mi łatkę co najmniej dziwaka, czytam publicznie w zasadzie wszystko – komiksy też. Lubię i te amerykańskie, i te europejskie, i japońskie. Wbrew powszechnej opinii komiks to nie wymysł popkultury, ale sięgająca średniowiecza sztuka przedstawiana treści w obrazach. Czasami nie wiadomo, jak powiedzieć, a rysunek pomaga.

Jadę więc autobusem, nie owijam komiksu w „Chwilę dla  Ciebie” i staram się nie wyglądać jak wariat, choć łatwo nie jest. Nie chodzi wcale o lekturę, ale o jej treść, powodującą ból brzucha z powstrzymywanego śmiechu (śmieje się do siebie = wariatka). Rick Kirkman potrafi zilustrować to, co scenarzysta Jerry Scott chce przedstawić w swym scenariuszu. Dwóch mężczyzn trafnie ilustruje życie codzienne świeżo upieczonych rodziców, nastawiając się na opisy raczej cieni niż blasków macierzyństwa, ale robią to w taki sposób, że nawet największa dziecięca katastrofa budzi uśmiech.

„Baby Blues. Zgadnij kto dziś nie zmrużył oka?” to 3. tom komiksu, który jest popularny na całym świecie i, jak podają internetowe donosy, codziennie czyta go 60 milionów osób. Publikowane na łanach New York Times’a historie z życia Wandy, Darryla i córeczki Zoe, są po prosu świetne. Książka zawiera krótkie historie przenikające się swą treścią. Życie codzienne młodych, wykształconych 30-letnich zostało wywrócone do góry nogami przez pojawienie się Córeczki – rodzina już nie jest dwójką, a trójką borykającą się z dniem codziennym, jego radościami i troskami.

Historie przedstawiane przez Scotta i Kirkmana nie są nieprawdopodobne, a codzienne i zupełnie realne. Czytający komiks rodzic może odnaleźć siebie w niejednej ilustracji, przedstawiającej na przykład głównego bohatera rozpoznającego nowego pracownika jako ojca po… zapachu dziecięcego kosmetyku. Tematyka ilustrowanych opowieści to również rola mamy na macierzyńskim i to nie takiej mamy, która ma 6 niań od każdego dziecięcego beknięcia, ale mamy takiej prawdziwej, która nie zawsze ma czas na wszystko, a jak ma czas, to brak czegoś innego.

Zaskakująca jest wnikliwa obserwacja i ujęcie sedna codzienności rodzica, i to za równo ojca, jak i matki w formie tak niewyszukanej jak czarno-białe obrazki, układające się w przezabawny komiks. Wszystkie tomy „Baby blues” są obrazami z niemal rzeczywistego życia, a nic tak nie przemawia do odbiorcy, jak opowieść o nim samym.

Publikacje serdecznie polecam w zasadzie wszystkim. Własna mała katastrofa przedstawiona z dystansem w komiksie staje się mniej katastrofalna, a przeświadczenie, że inni rodzice też tak mają, dodaje otuchy. Planujący potomstwo powinni przeczytać komiks, by nie spodziewać się, że dzieciątko jak się urodzi, to będzie słodkie i leżące jak aniołek z fotografii Anne Geddes, ale że to mały ktoś, kto zatrzęsie światem w posadach i złamie każdego bezzębnym uśmiechem.

Basia Zalewska – pedagog, niania, nauczycielka przedszkola.

Zapraszamy na bloga Basi Zalewskiej

Baby blues. Zgadnij, kto dziś nie zmrużył oka?
Jerry Scott, Rick Kirkman
wyd. Egmont