„Słup soli”



Milczenie, które nie zawsze jest złotem… – recenzja książki „Słup soli”

Historia opowiedziana wprost – nie ma tu zwierzątek, bajkowych postaci, są z krwi i kości chłopcy – uczniowie szkoły podstawowej. Wśród nich niejaki Guz, z którym nikt nie chce się zmierzyć ani mu przeciwstawić. Otaczający się gromadą popleczników dręczyciel, próbuje pokazać, że do niego świat należy.

Upatruje sobie kolejne ofiary, najczęściej wybór pada na nowych, słabszych, mniejszych, którzy jego zdaniem muszą wiedzieć „gdzie jest ich miejsce”. Poszturchuje ich, popycha, wyśmiewa, a nawet nakazuje oddać pieniądze. Kolejni nowi boją się… Boją się też starzy, bo nikt jeszcze nie ośmielił się sprzeciwić. Sytuacja znana nie tylko z literatury…

I w tym właśnie tkwi siła Guza – w braku reakcji ze strony innych, w niemym poparciu, w staniu jak „słup soli”, w ukrywaniu przed starszymi w imię „fałszywej lojalności”. „Zmowę milczenia” przerywa dopiero reakcja chłopca, starszego brata jednego z uczniów zagrożonych dręczeniem. Sam doświadczył kiedyś takiej niemocy i nie obronił przyjaciela, na którego uwziął się starszy chłopak, dlatego tylko, że ten nosił grube okulary… Borykał się z tym – z własną niemocą potem przez lata. Teraz wprost i wyraźnie wypowiada własne zdanie. Pokazuje bratu, a potem jego kolegom, że jeśli nic się nie robi w obronie ofiary, to staje się po stronie osoby stosującej przemoc. Bo właśnie o zachowania kwalifikowane jako przemoc chodzi.

Chłopiec pomaga zorganizować „tajne zebranie”, bo wie, że brat sam nic nie zdziała – siła w gromadzie, przy wsparciu można dokonać wiele! Okazało się, że inni też nie popierają dręczenia i dopiero „tajne zgromadzenie”, przy współudziale starszego brata, otworzyło problem, wlało odwagę i pozwoliło mówić o swoich uczuciach, o strachu nie tylko przed krzywdzicielem, ale i obawach, że zostanie się nazwanym skarżypytą…

Starszy brat zwraca też uwagę na to, co mogło spowodować, że Guz tak właśnie się zachowywał… Oczywiście nie stara się usprawiedliwiać jego zachowania, ale pomaga chłopcom spojrzeć na niego inaczej, na jego dzieciństwo, na jego obecną sytuację… I chłopcy dowiadują się też jeszcze jednej ważnej rzeczy: że wyśmiewanie, przezywanie też jest dręczeniem! Zaczynają działać, wspierać się nawzajem, pokazywać Gustawowi (już nie Guzowi, bo to przezwisko, na domiar złego zachęcające do „dania guza”), że nie podoba im się to, co robi. Mało tego, dochodzi do wspólnego zebrania z nauczycielami i stworzenia plakatów, na których, już teraz jawnie, można umieścić swoje przemyślenia…

Myślę o tej postaci, od której wszystko, cała ta „rewolucja” się zaczęła – zadziałał lepiej niż niejeden dorosły, bo stanowił dla młodszych chłopców wzór, naturalny autorytet, imponował im, jego nie musieli się obawiać, wstydzić. Pomógł otworzyć problem, a na dodatek opowiedział o własnym doświadczeniu, jak to kiedyś też się bał i stał jak „słup soli”… I ile stracił! Przyjaciela! Łatwiej się było młodszym chłopcom z nim zidentyfikować.

I takie jest też zadanie tej książki – pokazując losy rówieśników, zacząć mówić o zjawisku wcale nieobcym – o przemocy, która różne może mieć oblicza…

Anna Kossowska-Lubowicka – specjalista psychologii klinicznej

Słup soli
Elżbieta Zubrzycka
il. Anna Ładecka
Seria: Bezpieczne dziecko
wyd. GWP, 2005