„Smocze opowieści” + recencja


O smokach, które nie tylko zioną ogniem – recenzja książki „Smocze opowieści”

Smoki zazwyczaj kojarzą się z takimi, co to dybią na białogłowy lub zioną ogniem. Ze stworzeniami, których raczej należy się bać. Tymczasem te, które stały się bohaterami „Smoczych opowieści”, same się czasami bały.

Tak jak smok Osika, który obawiał się dosłownie wszystkiego. Potrafił tak się rozdygotać, że aż trząsł się warowny zamek… Cóż, emocje mają olbrzymią siłę! Nie pomagały zbrojne działania rycerzy, dysputy uczonych, smoka uleczyła dopiero przyjaźnie nastawiona królewna Przytulia. Poczuł się przy niej bezpiecznie. Albo smok Kocanka – ten z kolei zalewał się łzami. I to nie wiadomo z jakiego powodu. On sam też nie wiedział, jak rozumieć tę swoją szczególną wrażliwość. Zwłaszcza że słyszał zewsząd, iż smoki nie płaczą, że zachowuje sie jak fontanna. Do jego uszu dobiegały też drwiny: „beksa – lala, pojechała do szpitala”. Na szczęście spotkał rycerza Litwora, który miał podobną łzawą przypadłość. Coraz mniej chciało im się płakać, zaprzyjaźnili się, a łzy „nie powstrzymywane siłą – same wysychały”. Inna smoczyca – Lukrecja, choć od przybytku ponoć głowa nie boli – miała problem ze swymi dwiema głowami. Bo każda z nich chciała czegoś innego i nijak nie mogły dojść do porozumienia. A co działo się z kolejną bohaterką – smoczycą Maruną? Odkryła, że jej postrzeganie świata zmieniło się, gdy przestała być obrażona… O ile nikt nie zwracał uwagi na jej skwaszoną minę, o tyle każdy reagował na radosną Marunę!

Zdradzę, że tych smoczych bohaterów jest jeszcze w książce kilkoro – chociażby smok Ponikło, smok Tymianek. Ich przygody są i ciekawe, i dowcipnie napisane, i uczą czegoś ważnego. Bo tak naprawdę to książka o emocjach. Kierowana do tych najmłodszych, którzy uczą się ich wyrażania, radzenia sobie z nimi. Pokazuje, że wszystkie emocje są ważne i powtarzanie, że „chłopaki nie płaczą” może narobić sporo szkód. Do książki dołączona jest plansza z grą. Po przeczytaniu książki zawodnicy mogą wyruszyć w podróż po krainie smoków i próbować wykorzystać w praktyce to, czego dowiedzieli się z opowieści. Proponowane zadania to na przykład wykorzystanie sposobów na uspokojenie smoka Osiki (w którego ma wcielić się jeden z uczestników), opowiedzenie zabawnej historii z własnego życia, podanie sposobów na radzenie sobie z kiepskim nastrojem. Zabawa twórcza i ucząca zarazem rozpoznawania emocji, sposobów radzenia sobie z nimi, zachowań społecznych. Jedna tylko wątpliwość pojawiła się w mej głowie po przeczytaniu książki „starszemu przedszkolakowi” (do którego, wyobrażam sobie, najbardziej powinna trafić „smocza tematyka”) – w opowiadaniu o dwugłowej smoczycy, które dotyczy problemu komunikacji, autorka wplotła „zasady dobrej rozmowy” – w formie i przy użyciu słownictwa, które, moim zdaniem, mogą stać się zrozumiałe dopiero dla starszych. Zalecenia szukania rozwiązania w przypadku „konfliktu interesów” lub rozróżnienie faktów, odczuć i cech rozmówcy – wykracza poza możliwości wielbicieli smoczych historii. No ale nie umniejsza to wartości książki, można ten fragment po prostu pominąć…

Anna Kossowska-Lubowicka – specjalista psychologii klinicznej

Smocze opowieści
Dagna Ślepowrońska
il: Aneta Krella-Moch
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne dla dzieci, Gdańsk  2008