Syndrom czerwonej hulajnogi


Pewnego dnia okazuje się, że najmłodszy syn autorki, Michał, potrzebuje szczególnego wsparcia. Powodem kłopotów jest autyzm, a dokładnie jego łagodniejsza forma jaką jest zespół Aspergera.  Szybko staje się jasne, że rodzina zostaje sama, lekarze i pedagodzy nie potrafią albo nie chcą pomóc. Mama Michała nie chce się jednak poddać i wbrew wszystkiemu wierzy, że może się udać.

„Syndrom czerwonej hulajnogi”  to książka o miłości. Wielkiej, prawdziwej, trudnej i tragicznej. To autentyczna historia walki o szczęście dziecka, które inaczej rozumie świat. Opowieść o samotności, ale też nadziei, która uświadamia wagę każdej chwili.

Jak mówi autorka, książka była dla niej formą swoistej autoterapii, która pozwoliła jej oczyścić się z nagromadzonych przez lata emocji. Dopiero później przyszła myśl, że tekst może być pocieszeniem dla innych rodziców, którzy borykają się z podobnymi problemami.  „Syndrom czerwonej hulajnogi” to jednak lektura dla każdego. Pomoże nam zrozumieć tych, którzy często z powodu zwyczajnej niewiedzy, zostają odsunięci na margines społeczeństwa.

Opowiada mi małomówny chłopiec, że Michał w sklepie zabrał kulę jakiemuś inwalidzie, który tę kulę odstawił na chwilę, by zapłacić za zakupy. Z kulą Michał wybiegł przed sklep i zaczął nią wymachiwać. Zrobił się szum, pani sklepowa na niego nakrzyczała, pan się zdenerwował. Słowem zrobiło się zamieszanie i niemiło. Michał kulę, rzecz jasna, odstawił, ale pojęcia zielonego nie miał, o co ten krzyk i co się właściwie takiego stało. Dzieci z  zaburzeniami autystycznymi nie kierują się taką logiką jak my. Jeżeli robią coś takiego jak numer z kulą, to nie dlatego, że są źle wychowane, niegrzeczne lub że chcą komuś dokuczyć. Sytuację widzą po swojemu. My postrzegamy inwalidę, biednego, starszego, niesprawnego człowieka, trzęsącą ręką odstawiającego kulę, płacącego za zakupy, do którego podbiega młodociany chuligan, zabiera kulę i wybiega z nią przed sklep z uśmiechem na twarzy. Co to za dziecko! Niewychowane! Bez serca! Gdzie rodzice byli, kiedy trzeba je było kształtować! Michał w ogóle nie widzi kontekstu, że inwalida, że biedny człowiek, że jak zabierze mu kulę, to ten kroku nie zrobi albo się przewróci. Dla Michała wchodzącego do sklepu, kiedy dostrzegł już kulę, liczy się tylko ona. Jest błyszcząca, ma jakieś dziwne rączki, uchwyty. I tak zajmuje jego uwagę, że cały świat przestaje go interesować! Jest tylko ta kula. Nie zastanawiając się, ale i nie mając zamiaru jej sobie przywłaszczyć, bierze ją, wybiega przed sklep, żeby dokładnie obejrzeć przedmiot i zbadać, jakie ma możliwości. Szum wokół tej sprawy go przeraża, bo Michał go nie rozumie. W ogóle nie kojarzy inwalidy z kulą. Rozumie tylko, że wziął coś bez pytania. Ale przecież zaraz oddał!

Michał jest już dorosłym człowiekiem, w tym roku kończy 20 lat. Był oczywiście pierwszym czytelnikiem i recenzentem książki mamy, w którą ma również swój wkład – w książce znalazł się jego tekst „Świat według Michała”, w którym przedstawia swój punkt widzenia na niektóre z opisanych sytuacji.

Syndrom czerwonej hulajnogi
Mirka Jaworska
Prószyński i S-ka, 2013