Nie powinno, a jednak
Najczęściej w wieku przedszkolnym dziecko jest na tyle dojrzałe, że nie ssie już smoczka czy palca. Rozpoznaje, które przedmioty są dla niego niebezpieczne, niejadalne. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy nawet w wieku szkolnym nie potrafimy powstrzymać dziecka od wkładania do buzi wszystkiego, co popadnie. Mogą to być śrubki, szklane przedmioty, ostre przyprawy, środki czystości, rzucone niedopałki – czyli to, co definitywnie nie nadaje się do spożycia.
Gdzie leży przyczyna?
Zastanawia nas, czy to może rośnie kolejny ząb i dziąsła swędzą czy bolą. Bardzo często są to jednak objawy podwrażliwości sensorycznej. Takie zachowania są charakterystyczne dla poszukiwaczy sensorycznych, czyli dzieci, które pragną dostarczać sobie bodźców zmysłowych. Potrzebują one bardzo mocnych i silnych bodźców, szczególnie w strefie orofacjalnej. Mogą współtowarzyszyć temu zaburzenia przetwarzania sensorycznego w szerszym zakresie. Często towarzyszy temu specyficzna dieta – mocno doprawione potrawy, o określonej konsystencji, napychanie buzi jedzeniem lub postawa, że każdy posiłek to wielka nuda, zabawa jedzeniem. Trudności mogą pojawić się przy myciu zębów i wizytach u dentysty. W szkole takie dzieci gryzą ołówki, długopisy, ubrania, a czasem innych kolegów. W sytuacjach dużego stresu, euforii, strachu, reakcje mogą przybierać na sile.
Gdzie szukać pomocy?
Pomocy powinniśmy szukać u dobrego logopedy i terapeuty integracji sensorycznej. Trzeba znaleźć przyczynę zachowań, które mogą być niebezpieczne dla dziecka i otoczenia. W domu możemy podać gumę do żucia, zaproponować dmuchanie balonów, picie przez słomkę. Masaże wewnątrz i na zewnątrz jamy ustnej powinny być robione przez specjalistę – źle poprowadzone mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Pomocne mogą być naszyjniki lub bransoletki do gryzienia i ssania. Są wykonane z bezpiecznych i trwałych materiałów, estetyczne, można je zabrać ze sobą do przedszkola lub szkoły i zawsze mieć „pod ręką”.
Marta Kaczmarek