„Odkrywanie śladu. Czym jest zabawa malarska” – recenzja książki Arno Sterna


Byłam ciekawa, czego dowiem się od tego, który był na tyle odważny i  tak zaufał  własnemu przekonaniu, iż każde dziecko posiada naturalną potrzebę i zdolność poznawania, że nie posłał syna do szkoły. Kolejny powód to moje osobiste zainteresowania twórczością plastyczną dzieci i edukacją alternatywną. Wreszcie zaintrygował mnie sam tytuł książki. „Odkrywanie” nasunęło mi na myśl zagadkę i poszukiwanie, „ślad” –  jakiś tajemniczy znak.
 
Arno Stern jest pedagogiem, badaczem procesów uczenia się oraz gorącym orędownikiem poszanowania spontaniczności dziecka w naturalnych procesach uczenia się i rozwoju, autorem książek oraz jednym z bohaterów głośnego filmu dokumentalnego o edukacji pt. „Alfabet”.  Doceniony przez UNESCO, występował jako ekspert  podczas Pierwszego Międzynarodowego Kongresu Wychowania przez Sztukę. Wspólnie z synem Andre stworzyli  ruch ekologii dzieciństwa, który proponuje nowe podejście do edukacji i wychowania.
 
Młody Arno pracował z dziećmi we francuskim sierocińcu, gdzie do jego obowiązków należało, jak sam pisze, „znajdywanie dzieciom jakiegoś zajęcia”. Gdy tylko udało mu się zdobyć pędzle i farby, zaproponował wychowankom zabawę w malowanie. Niemal natychmiast zauważył pozytywny wpływ aktywności plastycznej na dzieci. W latach pięćdziesiątych otworzył w Paryżu pracownię malarską Malort, którą prowadzi aż do dzisiaj, nieprzerwanie od ponad sześćdziesięciu lat.
 
W książce „Poszukiwanie śladu. Czym jest zabawa malarska” autor wprowadza nas do swojej pracowni. Opowiada o życiowej drodze, która go do niej doprowadziła. Dokładnie analizuje  spostrzeżenia, których dokonał na przestrzeni lat. Przedstawia wnioski, które mogą budzić kontrowersje. Mówi, na przykład: „Otóż, ślad dziecka nie jest nośnikiem żadnego komunikatu i nie jest adresowany do odbiorcy, jak bywa to w przypadku dzieła artysty”. Albo: „Fantazja, zdolność czy pomysłowość nie są pojęciami, które można stosować w odniesieniu do śladu dziecka. Dziecko nie tworzy dzieła. Bawiące się, dziecko tworzy świat – własny, intymny. Zatem to niezwykle ważne, by zdawać sobie z tego sprawę, ponieważ jego ekspresji nie towarzyszą żadne komunikaty ani też oczekiwania”. 
 
Autor wyróżnia trzy etapy rozwoju twórczości plastycznej dziecka, jako części składowe całego procesu, który nazywa formulacją. Opisuje kolejne etapy i bogato ilustruje je pracami dzieci. Formulację uważa za zjawisko uniwersalne.  Dla poparcia swej tezy odbył serię podróży po całym świecie, analizujac dzieciece rysunki, między innymi w Afganistanie, Etiopii, Peru. 
 
Arno dopuszcza czytelnika do swoich badań,  jest przewodnikiem w stopniowym odkrywaniu tajemnicy dziecięcego śladu. Prezentuje swoje opinie, przedstawiając własną argumentację, ale ich nie narzuca. Adresując książkę do nauczycieli, rodziców i wychowawców, inspiruje do świeżego spojrzenia na działania i wytwory plastyczne dzieci, skłania do wyjścia poza sferę komfortu  utartych schematów, skłania do przemyśleń.
 
Chyba jednak najbardziej zapadło mi w pamięć jego dramatyczne stwierdzenie: „Spontaniczność dzieci została zniszczona. Ich głowę zaprzątają terminy z historii sztuki, które zapychają tym samym kanały formulacji. Co pozostało jeszcze dzisiaj z naturalnej zdolności dzieci do zabawy? Jest późno, ale może nie za późno, by odtworzyć to, co uległo w nich zatraceniu”.
 
Jest jeszcze jedna rzecz,  dla której warto przeczytać tę książkę. Warto spotkać w niej człowieka, który, mimo podeszłego wieku, zaraża entuzjazmem, poświęca się swojej idei, działa z ogromną pasją i po prostu kocha dzieci, zaś przebywanie z nimi jest dla niego wciąż „źródłem bezgranicznego szczęścia”. 
 
Beata En – autorka popularnego art bloga „Kreatywne Prace Plastyczne”: http://kreatywnepraceplastyczne.blogspot.co.uk/
Propaguje nowoczesną edukację plastyczną w przedszkolu i w szkole. Promuje hasło „Zrób sobie sztukę”. Inspiruje do twórczości plastycznej dzieci i dorosłych. Interesuje się zagadnieniem  kreatywności.