Dzieci Trzeciej Kultury

Kto to jest TCK?  Termin ten został wymyślony przez Ruth Hill Useem. Najprościej mówiąc, to ktoś, kto wychował się w innej kulturze niż jego rodzice. Dlaczego trzecia kultura? Po prostu kultura rodziców to pierwsza. Kultura kraju, w którym mieszkają, to druga. A dziecko przyjmuje obie kultury i robi z tego coś własnego. To kultura trzecia.

Takie dziecko czuje przynależność do każdej z tych kultur, ale jednocześnie nie identyfikuje się z  żadną. Czuje się w domu wszędzie i nigdzie. Albo inaczej, dla takiego dziecka domem nie będzie kraj ani miasto, ani budynek. Dom to w ogóle nie jest materialne miejsce. Dla dziecka trzeciej kultury, dom to więź z ludźmi takimi jak ono.

Rodzice często są misjonarzami, biznesmenami czy dyplomatami, a to oznacza ciągłe zmiany miejsca zamieszkania, ciągłe przeprowadzki. Dla dziecka nie jest to łatwe: nie dość, że musi zmieniać szkoły, znajdować nowych przyjaciół, to jeszcze jego tożsamość wciąż się kształtuje.

A to oznacza, że TCK’s często mówią wieloma językami, bezbłędnie poruszają się pośród różnych kultur, ale nie wiedzą, kim są. Jak je spytać, „skąd jesteś?”, mają kłopot z odpowiedzią. No bo nie wiedzą, czy chodzi o kraj, w którym się urodziły, ale mieszkały przez pierwsze trzy lata życia, albo może o kraj, z którego przyjechały do kraju w którym teraz są, czy może o jeszcze jakieś inne miejsce. Wiedzą, że są w niezwykłej sytuacji, w której spytane o to, gdzie jest ich dom, muszą się zastanowić, bo mają wybór.

Czasem TCK wracają do kraju swoich rodziców. Tego kraju, o którym mówiono im, że to jest ojczyzna, i tam nareszcie będą w domu. Okazuje się, że nie. Bo TCK w domu absolutnie się nie czuje. Czuje się jak „ukryty imigrant”- ktoś, kto wygląda jak wszyscy, ale w środku jest inny. Ich paszport mówi, że są Polakami. Ich serce mówi coś innego, że są… no niekoniecznie wiedzą, kim. Ale jak spotykają inne dzieci trzeciej kultury, mają wrażenie, że spotkali swoją rodzinę.

Ludzie im mówią: „Nie jesteś prawidziwym Polakiem/Amerykaninem/Brazylijczykiem” i wiele problemów bierze się właśnie z tego poczucia bycia niezrozumianym.

Dlaczego piszę o dzieciach trzeciej kultury? Wydaje wam się, że takich dzieci nie ma? A są. I będzie ich coraz więcej. Zresztą rozejrzyjcie się. Są też w Polsce, albo urodziły się parom Polaków za granicą. Mieszkały w wielu krajach, mówią wieloma językami. Są dziećmi dyplomatów, biznesmenów, albo po prostu kogoś, kto często zmienia miejsce zamieszkania ze względu na pracę lub z powodów osobistych. Teraz określa się tak także dzieci migrantów, czy jakiekolwiek dzieci, które wychowują się w kraju innym, niż ich rodzice.

I mimo, że to, co pisałam, może się wydać negatywne, korzyści z bycia TCK są niesamowite. Świetnie sobie radzą w sytuacjach, które wymagają talentu dyplomatycznego, znajomości kultur i języków. Są szalenie kreatywne. Jako dorośli (ATCK- Adult Third Culture Kid) pracują jako doradcy, dyplomaci, organizują szkolenia dla ludzi wyjeżdżających za granicę. Albo pomagają takim, jak one.

TCK mają wielkie szczęście, że mogą zwiedzać świat i poznawać różne kultury. Potrafią jeść pałeczkami czy rękoma równie dobrze, jak nożem i widelcem. Mają przyjaciół na całym świecie i gdziekolwiek są, wiedzą, że mają gdzie przenocować. Szybko uczą się języków i wszędzie poczują się w domu. To absolutne kameleony, które dostosują się do wszystkich okoliczności.

Niektórzy uważają, że dzieci trzeciej kultury to nasza przyszłość. Że w naszym zglobalizowanym świecie coraz mniej będzie ludzi, którzy nigdy nie ruszali się z domu. Ja myślę, że nawet jeśli to stwierdzenie jest przesadzone, o TCK trzeba pisać. Trzeba opowiedzieć, jakie to uczucie, wzrastać pośród różnych kultur i języków. Może pomoże to zrozumieć, że tożsamość to nie jest koniecznie przynależność do jakiegoś kręgu kulturowego. Że dom to nie zawsze budynek.

A TCK’s zrozumieją, że takich jak oni jest dużo więcej. Myślę, że będzie to z wielką korzyścią dla obu stron.

Olga Mecking– z zawodu tłumaczka języka niemieckiego. Ukończyła germanistykę na Uniwersytecie Warszawskim oraz medioznawstwo na Uniwersytecie w Bremie. Mieszka z mężem Niemcem w Holandii. Ma dwie wspaniałe córeczki, Klarę i Julię. Jej rodzina jest wielojęzyczna i wielokulturowa. W tak zwanym wolnym czasie, o ile nie zajmuje się czytaniem (lub innego rodzaju wypoczynkiem), pisze bloga: www.europeanmama.eu. Jak dzieci są w domu, śpiewa, czyta, skacze i turla się po podłodze. Interesuje się wielojęzycznością oraz metodami wychowywania dzieci w różnych kulturach. Uwielbia gotować.