Pierwszy uśmiech i pierwsze „słowa” dziecka dostarczają rodzicom niezapomnianych przeżyć. Dziecko podejmuje próby porozumiewania się z otoczeniem. Na początku mogą to być ruchy rączek, przegięcie ciałka, po których niebawem następują reakcje głosowe. Jeśli dziecko nie reaguje na aktywność słowną i uczuciową otoczenia, to powinno to, wzbudzić czujność rodziców. Przyczyną może być bowiem osłabiony słuch. Nie wolno lekceważyć tego ważnego dla rozwoju mowy narządu i w takich przypadkach należy zasięgnąć porady specjalisty. To właśnie dobrze rozwijający się słuch jest podstawowym warunkiem sprawnego przyswajania mowy. Niedorozwój słuchu i wszelkie jego uszkodzenia sprawiają, że dziecko nie odbiera bodźców akustycznych i niedokładnie je odtwarza.
Możemy spotkać się również z sytuacją, że dziecko mimo skończonych sześciu miesięcy nie głuży, a przy tym jest mało ruchliwe. Trzeba wtedy wywołać obie te czynności np. w wesołej zabawie. Można zachęcać dziecko, aby sięgało po atrakcyjną zabawkę z różnej odległości i z różnej pozycji. W miarę postępu pracy dziecko nabywa sprawności ruchowej, a wraz z nią wyzwala się głużenie. Trzeba pamiętać, że rozwój mowy w tym okresie postępuje równolegle z rozwojem fizycznym: fazie głużenia odpowiada umiejętność unoszenia głowy, gaworzeniu – umiejętność siadania, a pierwszym słowom- pozycja pionowa i stawanie na nóżkach. W rozwoju mowy zaznaczają się okresy nasilenia i zastoju. Zastój mowy pojawia się w czasie, kiedy dziecko uczy się chodzić i całą swoją uwagę skupia na tej trudnej sztuce. Po opanowaniu umiejętności chodzenia dziecko znów powraca do pilnej pracy nad mową. Takie zastoje mowy towarzyszą również okresom choroby lub izolacji od osób bliskich.
Wielki postęp w rozwoju mowy przypada na okres, kiedy dziecko doskonali swoją sprawność motoryczną. Wtedy nie jest już skazane na bierny kontakt z otoczeniem, ale samo organizuje sobie sytuacje, w których zbliża się do ludzi i przedmiotów – a wszystko to musi jakoś nazwać. Aktywność otoczenia w obcowaniu z dzieckiem jest niezbędnym elementem w kształtowaniu mowy. Stałe otaczanie, a wręcz bombardowanie dziecka wypowiedziami naładowanymi emocjami przyczynia się do nawiązania kontaktu psychologiczno-społecznego z otoczeniem. To właśnie w ten sposób dziecko staje u progu etapu reagowania słownego na inicjatywę otoczenia i wypowiadania się z własnej potrzeby.
Podstawowym środowiskiem kształtującym myślenie i rozwój mowy jest najbliższa rodzina. Dziecko ma okazję pytać o wszystko, stykając się z różnymi sytuacjami dnia powszedniego. Ma to szczególne znaczenie w tzw. okresie pytań i przekory, gdy dziecko zasypuje rodziców lawiną pytań łańcuchowych: „a po cio”, „a dlaciego”. Tym sposobem wyzwala się mowa sytuacyjna. Rodzice, a także starsze rodzeństwo, powinni wiedzieć, jak postępować z dzieckiem. A więc przede wszystkim, należy do niego mówić językiem normalnym, nie spieszczać, nie naśladować dziecinnej wymowy, nie uczyć nazw zastępczych, np: „koko”, „hau hau”, ale mówić poprawnie – „kura”, „pies”. Mówienie do dziecka jego językiem, zmusza je do podwójnego wysiłku. Dziecko uczy się kolejno dwóch języków: najpierw zniekształconego, a potem mowy normalnej, na którą musi się przestawić. Otoczenie powinno świadomie kierować rozwojem mowy, organizować odpowiednie sytuacje i w nawiązaniu do nich inicjować rozmowę. Musimy pamiętać, że dzieci uczą się przez naśladownictwo, a więc w obecności dzieci należy unikać wulgaryzmów, które przyciągają uwagę dziecka i bywają z tego powodu przez nie przejmowane.
Kiedy dziecko wejdzie w okres samodzielnego wypowiadania się, starajmy się nie gasić go obojętnością, bo dziecko może zamknąć się w sobie i zredukować chęć podejmowania kontaktów z otoczeniem. Dlatego powinniśmy z wielką uwagą wysłuchiwać każdej wypowiedzi dziecka i starać się ją podtrzymywać poprzez zadawanie pytań i udzielanie odpowiedzi.
Wspomniany wcześniej okres pytań i przekory (3-4 lata) wymaga ostrożności. Nie należy zmuszać dziecka do mówienia, bo to może wywołać jego upór i gniew. Pochwała będzie tu lepszym bodźcem, niż nagana. W rozmowie z dzieckiem należy zachować naturalną intonację, nie podnosić głosu, unikać ustawicznego poprawiania i wytykania błędów. Naturalna potrzeba wypowiadania się i wytrwałe dostosowywanie się do wymowy otoczenia doprowadza do pełnego i właściwego ukształtowania mowy.
Istotny wpływ na rozwój mowy mają czynniki emocjonalne. Istnieją szczególne sytuacje szkodliwe z punktu widzenia rozwoju mowy. Do takich należy pobyt dziecka w zakładach opiekuńczych zwłaszcza jeśli dziecko zostało porzucone przez rodzinę. Istotne znaczenie odgrywa tutaj sytuacja rodzinna dziecka (alkoholizm, prostytucja, przestępczość), która może wywoływać zaburzenia emocjonalne, a te nie pozostają obojętne dla procesu kształtowania mowy. Niekorzystny wpływ na dziecko ma również nadmierna postawa opiekuńcza i ustawiczny lęk o dziecko, który udziela się także samemu dziecku. Bywają rodzice (dziadkowie), którzy wszystkie swoje ambicje przelewają na dziecko, widząc w nim małego geniusza. Dziecko stara się sprostać tym oczekiwaniom i bardzo mocno przeżywa każde niepowodzenie. Często takie dziecko traci wiarę we własne możliwości, staje sie bojaźliwe, głos ulega ściszeniu, jest drżący; mowa załamuje się. W innych przypadkach rodzina wyręcza dziecko w każdej sytuacji i spełnia wszystkie zachcianki. Wtedy mowa rozwija się wolniej, bo dziecko nie czyni wysiłków do porozumiewania się słownego.
Kolejnym czynnikiem wpływającym na kształtowanie mowy jest lateralizacja. Jeśli dziecko jest leworęczne, nie wolno zmuszać go do posługiwania się ręką prawą w okresie kształtowania mowy. Naruszenie w tym okresie naturalnego rozwoju sprawności ruchowej przeszkadza normalnemu wykształceniu się i funkcjonowaniu mechanizmu mowy, prowadząc do opóźnień, zaburzeń mowy, a nawet do jąkania.
Kształtowanie mowy, to również unikanie rozbieżności między tym, jak się mówi oraz tym, jak się pisze. Nie należy wymagać od dziecka, aby wymawiało głoski tak, jak się je pisze. Wymowa taka będzie sztuczna i pretensjonalna, np. wymawianie nosowego „ę” na końcu wyrazu „pójdę”. Prawidłowo wymawia się go z lekką nosowością lub bez nosowości. Błędem jest, jeśli dziecko mówi „pójdem”, „zrobiem”. Nie należy wymagać od dzieci wymowy „ę” przed „ł”, np. „wzięła”; ma mówić „wzięła”. Niestety rodzice i nauczyciele, w trosce o ortografię, uczą dzieci mówić tak, jak się pisze.
Bardzo proszę wszystkich rodziców, aby bacznie obserwowali, jak przebiega rozwój mowy ich dzieci. Wszelkiego rodzaju niepokojące zjawiska należy zgłosić logopedzie, który stwierdzi, czy mają one charakter patologiczny czy fizjologiczny.
Jestem przekonana, że prawidłowo ukształtowana mowa stanie się kluczem do ciekawego i barwnego dialogu dorosłymi i dziećmi.
Dominika Kościelniak
pedagog specjalny- logopeda
Warto przeczytać:
Kaczmarek L, „Nasze dziecko uczy się mowy”, Lublin 1989
Demel G., „Wady wymowy. Profilaktyka i korekcja”, Warszawa 1979, WSiP
Rocławski B., „Opieka logopedyczna od poczęcia”, Gdańsk 1989
Levis D., „Jak wychowywać dziecko zdolne”, Warszawa 1988, PZWL