O co w tym wszystkim chodzi? Ano o to, że wielu rodziców nie kieruje się dobrem, upodobaniami dziecka, lecz modą. Czy dwumiesięczny Staś ma wybór? A półroczna Zuza? NIE. Dlatego bardzo ważne jest mądre zagospodarowanie wolnego czasu swoich dzieci. Dziadkowie mówią: „na wszystko przyjdzie pora”. W tym zdaniu jest wiele prawdy. Jednocześnie to, co kiedyś było nie do pomyślenia, obecnie jest rzeczą normalną.
Zatem co robić? Jak wybierać? I co najtrudniejsze – kiedy dziecko jest gotowe, by sprostać naszym, często wysokim oczekiwaniom?
Po pierwsze, zachowajmy zdrowy rozsądek! Nie jest sztuką zapisać malucha na WSZYSTKIE dostępne w mieście spotkania, kółka, kursy, lecz ważny jest mądry wybór. Zasięgnijmy języka, porozmawiajmy ze znajomymi – to dużo więcej daje, niż przeczytanie opinii na internetowych forach.
Po drugie, jeżeli już „mamy coś na oku”, sprawdźmy, jak na nasz wybór reaguje dziecko. Mały Staś może bać się wody, a kilkuletnia Krysia nie cierpieć lepienia z gliny. Każdy maluch jest inny, więc sprawdzajmy i testujmy, zanim zapiszemy naszego szkraba na semestralny kurs orgiami czy tańca brzucha!
Po trzecie, dzieci rozwijają się w różnym tempie. Dlatego to, co podoba się znajomemu dwulatkowi, może przerażać naszego trzylatka. Nie zawsze czterolatek jest już gotowy do słuchania koncertu w filharmonii, bo może np. bać się składanych krzeseł czy przygaszonych świateł.
Po czwarte, to maluch ma się dobrze bawić! Niby taki jest cel zajęć dla dzieci, ale niektórzy dorośli realizują niespełnione marzenia z dzieciństwa. Te mamy, które nie zostały baletnicami, posyłają swoje córeczki na lekcje baletu; tatusiowie, którzy marzyli o tym, by być kierowcą rajdowym, płacą za lekcje gokartów swoich pociech. Najwięcej niezrealizowanych rodziców inwestuje w naukę gry na instrumencie i tenis. Zarówno zdolności muzyczne, jak i sportowe nie zależą od ilości wydanych pieniędzy – stąd pojawiają się frustracje dorosłych, gdy maluchy nie potrafią sprostać wygórowanym oczekiwaniom.
Warto pamiętać, że zajęcia dodatkowe są dla dziecka, nie dla nas! Niewątpliwą „wartością dodaną” takich spotkań jest możliwość rozmowy z innymi rodzicami, co z pewnością dobrze wpływa na samopoczucie mam i tatusiów.
Podsumowując:
Co? – To, czym interesuje się, co lubi nasze dziecko.
Kiedy? – Gdy nasz maluch jest na to gotowy (a nie akurat my znaleźliśmy coś w Internecie lub usłyszeliśmy od znajomych).
Jak? – Systematycznie! Jeżeli decydujemy się na udział w porankach z muzyką, musimy być świadomi, że co niedzielę rano będziemy jechali do filharmonii lub też, co środę i czwartek razem z naszym dzieckiem będziemy lepić z gliny.
Dlaczego? – Ponieważ z jednej strony zależy nam na rozwoju naszego malucha, z drugiej możemy dać dziecku więcej, gdy mądrze inwestujemy w jego edukację przed przedszkolną.
Powodzenia!
Dota Szymborska*
* Instruktorka wychowania, od ponad 2 lat pracuje z rodzicami, współpracuje z Dziecko.onet.pl, kwartalnikiem KIKIMORA, jest jednym z jurorów w konkursie SUPERPRODUKT 2009 Magazynu dla Rodziców Mam Dziecko, prowadzi portal www.wczesnaedukacja.com. Prywatnie mama przedszkolaka.