O dziecięcej nieśmiałości

„Moje dziecko jest chyba nieśmiałe. Czy powinnam się martwić?” Takie pytanie zadała mama czteroletniej Kingi po zajęciach z psychologii. Po chwili kontynuowała: „Bo sama jestem raczej nieśmiała i wiem, jaka to kłopotliwa cecha. Wiem też, że z nieśmiałością można walczyć, tylko czy ja już powinnam jakoś z córką pracować? Żeby nie musiała przechodzić przez te wszystkie przykre sytuacje, jakich sama doświadczałam”

Faktycznie, powodów do obaw jest wiele. Nieśmiałość jest często postrzegana jako rodzaj bariery, która utrudnia korzystanie z postawy otwartości i śmiałego dążenia do realizacji pragnień. Nieśmiali mówią także o zaniżonej samoocenie i towarzyszącym im odczuciu bycia słabszym, a nawet gorszym od innych. Nic zatem dziwnego, że osobiste doświadczenie nieśmiałości budzi w wielu rodzicach motywację do chronienia dzieci przed jej skutkami. Szczególnie przed takimi, które mogą decydować o ważnych cechach dziecięcego wnętrza, np. poczuciu własnej wartości.

Na czym jednak polega związek nieśmiałości i samooceny? Czy rzeczywiście wpływają one na siebie tak, jak intuicyjnie sądzimy? Kiedy nieśmiałość może stać się dla dziecka ograniczeniem?

Doświadczanie nieśmiałości

Nieśmiałość kojarzy się z przykrymi przeżyciami, spięciem i odczuciem dyskomfortu w kontaktach z innymi ludźmi. Nasila się szczególnie w towarzystwie nieznajomych, osób postrzeganych jako autorytety lub przedstawicie płci przeciwnej. Badania pokazują, że nieśmiali, w porównaniu ze śmiałymi rówieśnikami, czują się bardziej samotni, częściej bywają smutni, spięci i depresyjni. Gorzej też radzą sobie ze stresem, a i ryzyko pojawienia się problemów zdrowotnych jest wśród nich zdecydowanie wyższe.

Jak wielu z nas to doświadczenie dotyczy? Zaskakująco wielu! W prowadzonych badaniach zwykle ponad trzy czwarte osób przyznaje, że są lub byli nieśmiali w jakimś okresie swojego życia, a niemal 40% ludzi uważa przeżywanie nieśmiałości za swój osobisty problem!

Źródła problemu

Badacze sądzą, że nieśmiałość może mieć podłoże biologiczne, głównie temperamentalne. Jednak decydujący wpływ na rozwój tej trudności mają czynniki społeczne związane z nadmiernym rygorem wychowawczym. Czyli:

•    duża liczba nakazów i zakazów ze strony rodziców,

•    brak jasności i rozumienia przez dziecko sensu rodzicielskich decyzji (co wyrażają uzasadnienia typu „bo tak” lub „bo ja tak mówię!”),

•    częste doświadczanie przez malucha konsekwencji niespełnienia oczekiwań dorosłych, także w postaci bycia wyręczanym w spontanicznie podejmowanych działaniach (np. „mamusia zrobi to lepiej, szybciej, ładniej”),

•    emocjonalne i częste stosowanie kar wobec dzieci za nieposłuszeństwo,

•    nagradzanie maluchów, także w postaci okazywanej akceptacji, jedynie za grzeczne zachowanie i spełnienie oczekiwań dorosłych.

Takie doświadczenia stanowią hamulec dziecięcych inicjatyw i powodują, że kilkulatek przestaje dostrzegać sens w swobodnym i otwartym wyrażaniu własnych potrzeb! Może wówczas zaprzestać wchodzenia w nowe sytuacje (np. w zabawy z rówieśnikami na podwórku czy w przedszkolu) i niechętnie podejmować zadania niosące ze sobą widmo choćby tylko potencjalnej, minimalnej porażki.

Kiedy zasady wychowawcze sprzyjają rozwojowi nieśmiałości?

Choć spełnienie rodzicielskich oczekiwań z perspektywy dziecka gwarantuje uzyskanie akceptacji (czytaj: miłości), maluch często tego nie robi, bo o pewnych zasadach nie pamięta, innych nie rozumie, a jeszcze inne są dla niego niemożliwe do zrealizowania. Doświadczając wówczas braku aprobaty rodziców (w postaci upomnienia, kary lub dystansu), dziecko uczy się, że oczekiwania opiekunów, nawet jeśli niejasne i zmienne, są ważniejsze i bardziej wartościowe niż jego własne potrzeby czy intuicje.

Lepiej zatem słuchać, obserwować i podporządkować się, niż przejmować inicjatywę. Gdy taką postawą dziecko zyska uwagę i uznanie, będzie ją pielęgnowało, nawet jeśli wymaga to poświęcenia własnych priorytetów oraz ograniczenia spontaniczności. Z czasem stanie się ona bazą rozwoju tzw. ja idealnego, czyli wiedzy o tym, jaki człowiek chciałby być. Kiedy wygórowany ideał będzie się znacząco i na dodatek często różnił od oceny realnych zachowań jednostki, niewątpliwie przyczyni się nie tylko do zahamowania jej działań, ale pogorszy samoocenę, wywoła dyskomfort, zawstydzenie, niepewność i wycofanie z kontaktów społecznych. A to już przecież klasyczne objawy nieśmiałości.

Kiedy zatem nieśmiałość i niska samoocena idą ze sobą w parze?

By nieśmiałość odcisnęła piętno na samoocenie i poczuciu wartości jednostki, musi pojawić się dogodne podłoże (wrażliwy układ nerwowy; temperament), na którym kiełkująca i rozwijająca się osobowość dziecka będzie stale docinana, kształtowana i upychana w formę wychowawczych rygorów. Mimo, że forma nie może być idealnie wypełniona, w przyszłości stanie się wzorcem porównań własnych zachowań z głęboko zakorzenionymi wymaganiami.

Przykry rezultat takich konfrontacji uwypukli niestety osobiste niedoskonałości i przyczyni się do zahamowania kolejnych działań jednostki po to, aby nieprzyjemne doświadczenia się nie powtarzały. W ten sposób postawa otwartości oraz śmiałego dążenia do realizacji własnych pragnień, wymagająca przecież spontaniczności i wielu ćwiczeń w bezpośrednich kontaktach społecznych, zostanie niewątpliwie ograniczona, a samoocena znacząco zaniżona.

Marta Kochan-Wójcik – psycholog, terapeuta rodzinny

playdoh_ego