Zachcianki – spełniać czy nie?

Umacnianie w dziecku przekonania, że wszystko mu wolno, sprawia, iż jego poczucie bezpieczeństwa zostaje zaburzone. Jeśli trzylatek dostaje każdą rzecz, której zapragnie, gdy wszystkie zachcianki są spełnianie, to w małej główce powstaje myśl: „mam nad rodzicem władzę”. Takie zachwianie hierarchii nie jest dla dziecka dobre i może prowadzić do pojawienia się zachowań agresywnych i wymuszania. Im wcześniej granice zostaną wyznaczone, im wcześniej dziecko nauczy się, co mu wolno, a czego nie, tym lepiej będą się kształtować relacje rodzic-dziecko.

Tworzenie pewnych zasad i konsekwentne przestrzeganie ich nie jest czymś nienaturalnym i nadzwyczajnym. Już kilkumiesięczny maluch może nauczyć się radzić sobie z frustracją wywołaną niespełnioną potrzebą. Jeśli rodzic nie będzie zawsze przybiegać na pierwsze jęknięcie, niemowlak nauczy się budować w sobie „wewnętrznego pocieszyciela”. Oczywiście musi doświadczać takich trudniejszych momentów stopniowo. Jeśli zostawimy płaczące niemowlę samo na długi czas, poczuje się przerażone i opuszczone. Gdy jednak rodzic będzie w zasięgu słuchu dziecka, w drugim pokoju czy w kuchni, to krótka chwila rozłąki nie wywoła negatywnych skutków.

Dzieci mają wiele zachcianek. W dzisiejszym świecie, którego dewiza brzmi: „mieć-mieć-mieć”, a wszechobecne reklamy ciągle podsuwają nowe pokusy, rodzic powinien wiedzieć, co dla dziecka jest dobre i gdzie przebiega granica spełniania kaprysów. Mały człowiek w obrębie swojej rodziny musi konfrontować się nie tylko z miłymi sprawami, ale też nauczyć się radzić z uczuciami takimi jak złość, rozczarowanie z powodu odmowy czy niezaspokojenia pragnień. Rodzic ma prawo, a nawet obowiązek powiedzieć czasem „nie”, jeśli jego zdaniem spełnienie zachcianki jest w danym momencie niewłaściwe. Dobrze jednak, jeśli w prostych słowach uzasadni swoją decyzję – i nie chodzi tu o tłumaczenie się, a o to, by dać dziecku szansę zrozumieć.

Maluch może na taką odmowę zareagować agresją, płaczem lub krzykiem. Dlatego ważne jest, aby rodzic zachował spokój. Jeśli mocno wierzy w słuszność swojej decyzji, to konsekwentnie musi się jej trzymać. W przypadku wybuchu dziecięcej złości każdy wie, że trudno jest pozostać niewzruszonym, zwłaszcza jeśli akurat scena histerii rozgrywa się w samym centrum galerii handlowej. Ale spokój jest konieczny. Pozwólmy dziecku wypłakać się gdzieś z boku tłumu. Gdy się uspokoi, możemy wytłumaczyć mu, że rozumiemy jego emocje, ale w życiu nie zawsze dostaje się to, czego się chce. Przede wszystkim pamiętajmy, aby nie ulegać. Dla chwilowego spokoju nie zmieniajmy zdania, a w momencie zwątpienia pomyślmy o długofalowych konsekwencjach naszej stanowczości. Bardzo szybko zobaczymy, że stawiając dziecku granice, wychowujemy szczęśliwego malca.

Dziecko, którego każda zachcianka jest spełniana, nie będzie umiało cieszyć się z tego, co od nas otrzymuje. Będzie szybko nudzić się kolejną zabawką, żądać następnych, a nawet okazywać brak szacunku w stosunku do rzeczy. My sami możemy czasem zatrzymać się przy witrynie sklepowej i powiedzieć, jak to marzy nam się nowa para butów, ale akurat w tej chwili nie możemy sobie na nią pozwolić, bo jest za droga. W ten sposób uczymy dziecko wartości i szacunku dla pieniędzy. Trzeba nauczyć najmłodszych liczenia się z potrzebami innych ludzi, ale też uświadamiać niemożność zaspokajania wszystkich. Jeśli dziecko chce się z nami bawić, a my akurat mamy ważny artykuł do napisania lub przygotowujemy obiad, to mówmy, że pobawimy się, kiedy uporamy się z obowiązkami. Uczmy dzieci rozumienia innych ludzi i odczytywania ich potrzeb.

Pamiętajmy też, że dziecko uczy się od nas. Jeśli rodzic umie powiedzieć „nie”, ono też będzie potrafiło odmawiać. To ważne, aby dorastające dziecko nie ulegało presji otoczenia czy grupy  i umiało samo zadbać o stawianie granic innym.

W codziennym zabieganiu pamiętajmy, że dzieci najbardziej na świecie potrzebują nas – czasu i uwagi, jakie im poświęcamy. Angażujmy je we wspólne aktywności – zaproponujmy wspólne umycie samochodu, przygotowanie kolacji dla gości, zrobienie ozdób choinkowych, wspólne czytanie książek w sobotni poranek czy składanie figurek orgiami. Zrobimy coś pożytecznego, a jednocześnie miło spędzimy czas z dzieckiem, ucząc je tym samym, że słowo „chcę” nie rządzi światem.


Marta Pociecha – psycholog, psychoterapeutka, specjalizuje się w pracy z matkami, więcej informacji na stronie www.laboratorium-procesu.pl