Pierwszą z takich niezbędnych kompetencji jest umiejętność poszukiwania informacji. Wydawałoby się, że w epoce Internetu nie ma nic prostszego, niż dotarcie do potrzebnej wiedzy. Tak jednak nie jest. Z badań wynika, że współczesnej młodzieży Internet służy do korzystania z portali społecznościowych, komunikatorów, a dopiero w następnej kolejności stanowi źródło informacji. Co więcej, nawet ci, którzy wiedzy w sieci poszukują, nie zawsze potrafią odróżnić źródła rzetelne, sprawdzone, od śmieci, stanowiących zdecydowaną większość treści internetowych. Aby nauczyć dziecko zdobywania informacji w Internecie, nie wystarczy pokazać mu, jak działa pasek wyszukiwarki Google. Ważne jest przekazanie umiejętności rozróżniania między treściami wartościowymi, a wymysłami i niepojętymi bzdurami.
Niezwykle wręcz popularnym źródłem informacji wciąż pozostaje telewizja, nieustannie dostarczająca nowych wiadomości, niezmiennie akcentowanych jako niezwykle ważne. Problem w tym, że są one istotne tylko do chwili, póki nie pojawi się kolejny ważny i interesujący news, a zatem w najlepszym wypadku kilka godzin, a niezwykle rzadko – dni. Telewizja skłania do bezmyślnej konsumpcji i przyjmowania tej informacyjnej papki w taki sposób, by nigdy nie mieć jej dość. W czasach, gdy wiedza naprawdę istotna może być warta fortunę, telewizja oducza rozróżniania wiadomości ważnych od nieważnych – załamanie rynków stanowi tak samo istotny fragment serwisu, jak ciąża znanej celebrytki. Członek społeczeństwa informacyjnego musi potrafić radzić sobie z tym bombardowaniem. Ta umiejętność niezwykle często sprowadza się do pokonania marazmu i naciśnięcia przycisku wyłączającego telewizor.
Spotkałam się ostatnio w Internecie z pytaniem, czy istnieją takie miejsca, jak wypożyczalnie filmów DVD, w których można wypożyczać książki. Jest to z całą pewnością przypadek ekstremalny, jednak całkiem dobrze obrazujący horyzonty przynajmniej pewnej części młodzieży. Książka jako źródło informacji i rozrywki przegrywa dziś z łatwiej dostępnymi mediami, a jednak tylko ona jest źródłem informacji naprawdę pewnej i kompletnej. Nie można jednak funkcji zaznajamiania z książką pozostawiać szkole. Wyniki szkolne uczniów w ogromnym stopniu zależne są od dwóch zmiennych – wykształcenia rodziców oraz liczby książek posiadanych w domu (o ile ktoś do nich sięga). Jest to o wiele bardziej istotne od rodzaju szkoły, do której dziecko uczęszcza. Rozbudzanie zamiłowania do słowa pisanego pozostaje zatem w gestii rodziny i nie można oczekiwać, że jakikolwiek inny człowiek czy instytucja ją w tym zastąpi.
Obcowanie z jakimkolwiek tekstem to jednak znów zbyt mało. Konieczna jest umiejętność szybkiego weryfikowania wartości czytanego tekstu, a także poszukiwania w nim ważnych informacji bez konieczności brnięcia przez całość tekstu (książka naukowa to nie powieść, nie trzeba jej przecież czytać od deski do deski). W tym celu przydaje się umiejętność różnicowania sposobu czytania w zależności od tego, z czym ma się do czynienia oraz tego, czego się po danym tekście oczekuje.
Ostatnim, choć prawdopodobnie najważniejszym warunkiem, by dziecko mogło stać się liczącym się członkiem społeczności ludzi mądrych, musi potrafić ją docenić. Musi cenić wiedzę, posiąść umiejętność rozbudzenia w sobie ciekawości świata. Jego stosunek do nauki powinien wiązać się z gotowością do przyjmowania nowych informacji i wyciągania z nich wniosków, gotowością do wykorzystywania wiedzy do kreowania nowych wartości. Podczas gdy współczesna szkoła koncentruje się na przygotowywaniu uczniów do testów, rodzic musi przyjąć na siebie rolę osoby, która wprowadzi dziecko w świat nauki i wiedzy zdobywanej nie po to, by zdać egzamin, lecz po to, by stać się człowiekiem myślącym, otwartym i gotowym do przystosowywania się do nowych sytuacji.
Natalia Minge – psycholog specjalizujący się we wspieraniu rozwoju intelektualnego mniejszych i większych dzieci. Właścicielka Poradni Psychologicznej Hipokampus. Prywatnie mama trójki dzieci w wieku od pół do 4 i pół roku.