Przedszkolak i pieniądze…

Dla maluszków i młodszych przedszkolaków pieniądz to czysta abstrakcja. Małe dzieci przede wszystkim nie rozumieją jego wartości. I choć czasami stwierdzą, że tato idzie do pracy, żeby zarabiać pieniążki, jest to bardziej powtórzenie tego, co sami dzieciom mówimy. Kupowanie też nie jest dla maluchów związane z pieniędzmi. Owszem, mówią, że coś można kupić, bo mamy pieniążki lub nie można czegoś kupić, bo ich nie mamy, jednak to także są zasłyszane od nas stwierdzenia. Maluchy bardziej koncentrują się na tym, co chcą dostać i nie interesuje ich to, czy i skąd są na to środki. Pracę z pieniędzmi i kupowaniem dzieci zaczynają kojarzyć pod koniec wieku przedszkolnego. W rzeczywistości edukację finansową naszych pociech prowadzimy od początku, czy tego chcemy, czy nie.

Tak jak mama i tato

Z pewnością wielokrotnie słyszymy, że jesteśmy pierwszym i najważniejszym przykładem dla naszego dziecka. To może irytować. Warto jednak dobrze to sobie uświadomić, bo tak po prostu jest, szczególnie w pierwszych latach życia naszej pociechy. Dzieci uczą się przez obserwację i traktują nasze zachowania w różnych sytuacjach jak wzorce dla siebie. Dotyczy to także kwestii pieniędzy.

Z tego względu powinniśmy zastanowić się, co dają nam pieniądze, jakie mamy cele finansowe, czy je konsekwentnie realizujemy, czy może odkładamy na później, bo nadarzyła się kolejna super wyprzedaż… Czym więc są dla nas pieniądze i czy sami jesteśmy zadowoleni z tego, jak nimi zarządzamy? Dziecko widzi nas w przeróżnych sytuacjach związanych z finansami i często nie zdajemy sobie sprawy, że właśnie one mają ogromną wartość edukacyjną.

Jeśli więc prowadzimy zbyt konsumpcyjny tryb życia, bezmyślnie wydajemy pieniądze na niepotrzebne rzeczy, to znaczy, że źle zarządzamy domowymi finansami. Nawet, jeśli nie musimy sobie niczego odmawiać, bo jesteśmy zamożnymi ludźmi. Podobnie jest, gdy nie mamy oszczędności, czy regularnie się zadłużamy. Nasza sytuacja finansowa jest obecna w życiu dziecka poprzez nasze zachowania i rozmowy. Źle zarządzając domowym budżetem nie pomożemy dziecku właściwie zrozumieć, czym są pieniądze i do czego służą, a na pewno nie nauczymy go zaradności w gospodarowaniu nimi.

Codzienne sytuacje

Nie myślmy więc, że nasz kilkulatek ma jeszcze czas na „babranie się” w pieniądzach. Owszem, poważne tematy typu samodzielne oszczędzanie ma jeszcze przed sobą, jednak pomalutku wyrabia sobie pogląd na temat pieniędzy. Musimy zatem być odpowiedzialni i rozsądni w kwestiach finansowych. Jeśli od początku traktujemy dziecko poważnie, włączajmy nawet te kilkuletnie w codzienne sytuacje związane z pieniędzmi i mówmy mu o ich wartości.

Dobrym sposobem jest zabieranie dziecka na wspólne zakupy. Może być to uciążliwe, jednak ma dużą wartość edukacyjną. Przed wyjściem do sklepu zróbmy listę rzeczy, które chcemy kupić i starajmy się trzymać tego, co ustaliliśmy. Ewentualny nowy zakup przedyskutujmy, uargumentujmy, że jest potrzebny. Zwracajmy też uwagę na to, że w różnych sklepach są różne ceny i jakość produktów. Te takie nasze rozmowy, dygresje, tylko pozornie nic nieznaczące dla dziecka, w rzeczywistości stwarzają mu jasny obraz sytuacji.

Przypuszczam, że niemal każdy rodzić był choć raz w sytuacji, kiedy jego dziecko domagało się kupienia mu konkretnej rzeczy w sklepie. Towarzyszyły temu krzyki, płacz, tupanie nóżkami, a każda nasza odmowa potęgowała reakcję. Prawdopodobnie nie ma lepszego sposobu na uspokojenie malca niż spełnienie jego zachcianki, jeśli jednak nie jest to naszym celem, musimy uzbroić się w cierpliwość i wytłumaczyć mu naszą decyzję. Unikajmy tłumaczeń typu: „mama nie ma pieniążków”, skoro przed chwilą robiliśmy zakupy, bądź wyjmowaliśmy banknoty z bankomatu. Dla dziecka to sygnał, że je oszukujemy. Wytłumaczmy mu, na co dzisiaj przeznaczyliśmy pieniądze, przypomnijmy, że niedawno dostało zabawkę i teraz musimy poczekać na jakąś wyjątkową okazję. Z pewnością nie złagodzi to całego dziecięcego bólu z powodu naszej odmowy, ale malec nie będzie miał powodu, aby pomyśleć, że chcemy go zbyć lub oszukać.

Dobry moment do podjęcia tematu pieniędzy jest wtedy, gdy nasz przedszkolak chce się pochwalić swoją wiedzą o liczeniu. Zamiast patyczków możemy wykorzystać do tego monety (np. te nazbierane przez dziecko do świnki-skarbonki, jeśli taką posiada). Przy takiej okazji warto pokazać dziecku, ile trzeba wydać na jego ulubioną zabawkę, książeczkę czy łakocie. I dodać, że te pieniążki mama i tato dostali za to, że codziennie pracują. Być może będzie to dla niego abstrakcja, jednak z pewnością zapadnie mu w pamięci.

Lekcja i zabawa

Zbyt często wydaje nam się, że kwestie pieniędzy, finansów nie leżą w kręgu zainteresowań małych dzieci. Oczywiście rozumieją to na swój sposób. Np. o wiele bardziej cieszą się z posiadania wielu błyszczących monet niż jednego banknotu, choćby był więcej wart, a pieniężne prezenty często traktują jak najcenniejsze skarby. Mimo takich nieadekwatnych do rzeczywistości wyobrażeń starajmy się nie unikać tematu i nie lekceważmy dziecięcych pytań. Potraktujmy to raczej jako dobrą okazję do pewnego rodzaju lekcji, rozmowy, która wyjaśni nieporozumienia i wątpliwości naszego malca. Po prostu traktujmy poważnie nasze dziecko.

Nie zapominajmy o zabawie, bo to dominująca aktywność u przedszkolaka. Dobrze skomponowana ma niezwykłe walory edukacyjne. Fajnym i atrakcyjnym wprowadzeniem dziecka w świat pieniędzy będzie np. zabawa w sklep, czy wspomniane wyżej liczenie pieniążków. Świetnie sprawdzą się też książeczki i bajki, w tym przypadku opowiadające o pieniądzach, zakupach, oszczędzaniu – warto ich poszukać w księgarni.

Wcale nie trzeba wiele wysiłku, aby oswajać nasze maluchy z tematem pieniędzy. Wystarczy nasz dobry przykład i odpowiednie wykorzystanie czasu z dzieckiem.

Urszula Jaszczuk

playdoh_ego