„Jak wychować szczęśliwe dzieci”


Zadbać o szczęście – recenzja książki „Jak wychować szczęśliwe dzieci”

Nie istnieje gotowa recepta na to, jak wychować szczęśliwe dziecko, które stanie się pełnym radości, energii i otwartości na ludzi i świat dorosłym. Każde dziecko jest inne i do każdego należy mieć indywidualny stosunek. Istnieją za to ogólne zasady, które mogą pomóc w „kreacji” spełnionej osobowości. O nich mówi Wojciech Eichelberger w rozmowie z Anną Mieszczanek, opublikowanej w formie książki-wywiadu pt. „Jak wychować szczęśliwe dzieci”.

By w ogóle mówić o szczęśliwych dzieciach, należy zacząć od ich rodziców, którzy, niestety, rzadko należą do osób w pełni cieszących się życiem. Najczęściej niosą na sobie ciężar wciąż silnych wzorców wychowawczych sprzed lat, pokutujących autorytarnym stosunkiem do dzieci, karami cielesnymi i przemocą psychiczną. Nie mając dobrych wzorców, sami nie potrafią ich stworzyć. Tutaj potrzebny byłby terapeuta, ale na taki krok decydują się tylko nieliczni. I tak takie niezałatwione sprawy ciągną się przez pokolenia. W praktyce wygląda to tak, że albo nieświadomie powiela się wzorce wyniesione z domu, albo im na siłę zaprzecza, co również ma poważne konsekwencje. W żadnym z tych przypadków nie dostrzega się rzeczywistych potrzeb dziecka.

Rodzice zapominają o swoim „wewnętrznym dziecku”, które częstokroć czegoś jeszcze próbuje się domagać, ale jego potrzeby są całkowicie ignorowane. Dopóki nie nawiąże się z nim kontaktu, dopóki się o nie nie zatroszczy, nie ma co się łudzić, że wychowamy szczęśliwe dzieci.

O tym właśnie wspomina Eichelberger. Nawołuje do tego, by najpierw zadbać o siebie, a wychowanie przyjdzie później bez większego trudu. Ta książka jest głębokim przekazem psychologicznym o nas samych. O dorosłych, którzy jeszcze mają szansę coś w swoim życiu zmienić. Jest również oczywiście o dzieciach: o ich potrzebie bezwarunkowej miłości, uwagi i akceptacji. O tym, że często wystarczy tylko dobrze słuchać… Niby tak niewiele, a jednak często nie do zrobienia. Zabawki i słodycze nigdy nie zastąpią czasu spędzanego z rodzicami, kary fizyczne nigdy nie będą miały pozytywnego skutku, karanie pracą spowoduje niechęć do pracy jakiejkolwiek, a tak naprawdę to nie poprzez kary prowadzi wychowawcza droga… Lepsze efekty osiągnie się, stosując pochwały i budując w dziecku silne poczucie własnej wartości.
Trudno jest znaleźć złoty środek pomiędzy nadmierną opiekuńczością a surową dyscypliną, jednak to nie nam ma być w tej sytuacji wygodnie. Zaś na miłość i szacunek u dziecka trzeba sobie przede wszystkim zasłużyć. Nie jest to coś dane odgórnie. To misterna konstrukcja budowana przez lata, której fundamenty stanowi wzajemne zaufanie, a którą bardzo łatwo jest zburzyć czy choćby naruszyć. Patrzmy, słuchajmy, rozmawiajmy, dawajmy wybór, ufajmy, ale przede wszystkim pracujmy nad własnym szczęściem. Nasze zadowolenie z życia jest tak samo ważne, jak dziecka, a bez tego nie ruszymy tej ciężkiej maszyny do przodu…

Nie oczekujmy, że znajdziemy w tej książce gotowe recepty na poszczególne zachowania dziecka. Nie. Przygotujmy się raczej na rozmowę z samym sobą, na wyzwania, na jasno postawione wymagania, a to wszystko opowiedziane pięknym i prostym językiem, okraszone niejednokrotnie obrazowymi przypowieściami i cytatami. Bądźmy gotowi na spotkanie z naszą zranioną duszą.

Agata Hołubowska

Jak wychować szczęśliwe dzieci
Wojciech Eichelberger w rozmowie z Anną Mieszczanek
Agencja Wydawnicza TU, Warszawa 2000
Tekst został opublikowany w magazynie „Fika”
fika