Uśmiechnij się, śmiech to zdrowie – recenzja książki „Terapia śmiechem”

Pracując z dziećmi, na progu zostawiam osobiste troski i staram się być dla nich wsparciem w ich małych – wielkich problemach. Do przedszkola trafiają coraz młodsze dzieci, które to na progu przedszkola, odwrotnie niż ja, zostawiają dobry humor, by tęsknić i płakać za bliskimi. Tęsknota, najczęściej do mamy, szybko mija i mały człowiek z beksy staje się radosnym przedszkolakiem. Dobrze jak z przedszkola dobiega radosny szum rożnych śmiechów.

Śmiech jest niedoceniany. Gdy coś jest śmieszne, jest mniej warte i mało znaczące, a nie powinno tak być. Śmiechem zaczęli się zajmować naukowcy, stworzyli naukę o śmiechu – gelotologię. Po przeanalizowaniu swej nowej nauki, jaką jest gelotologia stwierdzili, całkiem niespodziewanie, że śmiech to zdrowie i powstała terapia śmiechem – gelototerapia. Leczenie śmiechem jest skuteczne, łatwe, a przy odrobinie dobrej woli, można terapię przeprowadzić na samym sobie.

Z radością i zainteresowaniem przeczytałam, jak zresztą brzmi jej podtytuł – całkiem poważną książkę o śmiechu – pod tytułem „Terapia Śmiechem”. Charmaine Liebertz opisuje historię śmiechu, dobrego humoru i to, jak świat na przestrzeni wieków zapatrywał się na śmiech i jego terapeutyczne właściwości. Autorka pisze lekkim językiem, każdą stronę czyta się z przyjemnością, a wiedza w niej zawarta jest przerywana ciekawymi anegdotami i faktami historycznymi.

Publikacja jest podzielona na dwa bloki tematyczne – teorię i praktykę. W pierwszych   rozdziałach C. Liebertz opisuje teorię i historię śmiechu, popierając swe wywody faktami i zabawnymi anegdotami z kart historii i opisuje pedagogikę śmiechu. 5. rozdział zawiera ciekawe informacje związane z pedagogiką śmiechu,  6. rozdział to interesująca część praktyczna. Kończące publikację rozdziały są wspaniałym podsumowaniem całości, z uwypukleniem ważnej roli, jaką pełni śmiech i humor w zdrowym życiu człowieka.

Oczywiście cenię sobie wiedzę, a informacje związane z historią interesujących mnie tematów są ważne, jednak najbardziej spodobała mi się część praktyczna. Jako nauczycielka przedszkola spotykam się ze smutnymi dziećmi, a wrzesień w grupach „maluchów” jest często miesiącem zraszanym łzami. Często bywa tak, że trudno wywołać uśmiech na twarzy trzylatka, który siedzi w przedszkolnym kąciku, trzymając kurczowo piżamkę, bo mama powiedziała, że ma jej nie zgubić. Podane przykłady terapii śmiechem do zastosowania w grupie idealnie nadają się do realizacji w przedszkolu, w domowym zaciszu zresztą też. Proponowane ćwiczenia powodują, że nawet największemu smutasowi zacznie drgać kącik ust i pojawi się pierwszy, przedszkolny uśmiech.

Książka nie jest tylko opisem terapii stosowanej u smutnych dzieci, w zasadzie czytanie jej to też terapia. Nieraz uśmiechnęłam się sama do siebie, przewracając stronnice „Terapii śmiechem”, cytaty znanych i mniej znanych ludzi utwierdzały mnie w przekonaniu, że śmianie się to nic złego i że nie należy z tego wyrastać.

Autorka pochodzi z Kolonii, jak mówią badania – najbardziej „śmiejącego się” regionu Niemiec. Mieszkaniec tego miasta śmieje się średnio 10,34 minut dziennie. Ciekawe, ile z dnia to mój śmiech? W książce jest zawarta Konstytucja Kolonii – 12 artykułów – definicji postępowania, które powinny objąć cały świat i wisieć na każdej lodówce.

Serdecznie polecam i książkę, i śmiech.

Basia Zalewska – pedagog, niania, nauczycielka przedszkola.
www.basiopisanie.blogspot.com

Terapia Śmiechem
Charmaine Liebertz
wyd. JEDNOŚĆ