Smaki w szkolnym tornistrze – program edukacyjny Fundacji BOŚ


Tempo przyrostu liczby dzieci z nadwagą i otyłością w naszym kraju jest alarmujące. Dziesięciokrotnie większe niż w Stanach Zjednoczonych. Z badań wrocławskiego oddziału SWPS wynika, że stałym elementem diety małych Polaków są łakocie. Dwie szklanki słodzonych napojów i dwa razy dziennie słodkie oraz słone przegryzki, to polska domowo-szkolna codzienność. To szkodliwa dla zdrowia bomba kaloryczna. 
 
Wydawać by się mogło, że problem nie dotyczy szkół. Nic bardziej mylnego. Nawet jeśli rozsądni rodzice do śniadaniówek wkładają córce czy synowi kanapkę z warzywami z pełnoziarnistego pieczywa, to i tak na przerwach królują słodycze, chipsy, gazowane napoje – wszystko, co można kupić w typowym szkolnym sklepiku. 
 
Dzieci nie rodzą się z wiedzą o odżywianiu. Nie  potrafią wybierać pomiędzy tym, co jest zdrowe i niezdrowe. Gorzej, jeśli dotyczy to też ich rodziców. Złe nawyki nader często wynoszone są z domu. Czasem jednak dziecko w szkole po prostu wzoruje się na niewyedukowanych rówieśnikach, ucząc się, że łakocie są smaczniejsze niż owoc czy pożywna kanapka.

Czas na wiedzę 
 
Tej stara się dostarczać Fundacja BOŚ, która wdraża ogromny program edukacyjny dotyczący zasad zdrowego trybu życia oraz żywienia najmłodszych Polaków.  – W tym roku rozpoczęliśmy, wraz z MEN-em i innymi partnerami, projekt „Szkolne Smaki. Szkoły Dobrego Żywienia”. Naszym celem jest zmiana nawyków żywieniowych w szkołach: od stołówki, aż po sklepik szkolny. Najważniejsza jest jednak edukacja rodziców, nauczycieli i – przede wszystkim – dzieci. To właśnie dlatego organizujemy warsztaty gotowania dla dzieci, uczymy je dobierać składniki, stosować zioła. Poprzez zabawę udowadniamy, że zdrowe jedzenie nie musi być nudne – podkreśla Barbara Lewicka-Kłoszewska, Wiceprezes Fundacji BOŚ.
 
Niezwykle istotne pierwsze i drugie śniadanie
 
Pierwszy posiłek zapewnia energię na cały poranek. Pod warunkiem, że jest prawidłowo skomponowany. Batonik, nawet zachwalany w reklamie jako pożywny, nie zastąpi wartościowego posiłku. Co więc podać? Na przykład tradycyjną owsiankę z dodatkiem rodzynek i posiekanych orzechów. Jeżeli uzupełnimy to porcją białego sera ze szczypiorkiem i papryką, jajkiem na twardo lub jajecznicą, to zapewnimy dziecku zdrową dawkę energii. Możemy też pomyśleć o kanapce z pastą z wędzonej ryby czy z warzyw strączkowych z ogórkiem kwaszonym i papryką.

Niemniej ważne jest też to, co w plecaku dziecko zaniesie do szkoły. – Drugie śniadanie to posiłek, który jest często bagatelizowany – podkreśla Andrzej Pietrucha, Prezes Fundacji BOŚ. – Pamiętajmy, by na drugie śniadanie przygotować dziecku owoce i kanapki. Apetycznymi dodatkami mogą być m.in. liście sałaty, cykoria, różnokolorowa papryka, ogórki, rzodkiewki, kiełki czy nawet marchewka. Do tego ciemne, pełnoziarniste, a nie białe pieczywo. Do picia najlepsza jest woda. 

Kotlet nie wystarczy
 
Trudno w to uwierzyć, ale na 40 tysięcy funkcjonujących w naszym kraju szkół, w większości jadłospis nie jest układany przez dietetyków. Tymczasem obiad powinien dostarczać najwięcej kalorii spośród wszystkich zjadanych w ciągu dnia posiłków. W Polsce wciąż pokutuje pogląd, że wartościowy obiad to ten, w którym jest mięso. Nic bardziej błędnego. Równie odżywcze i smaczne są dania z ryb czy warzyw strączkowych. Nieodzownym dodatkiem do drugiego dania powinna być jednak solidna porcja surówki. 
– Chcemy uświadomić kadrze pedagogicznej, że ich zaangażowanie w zmianę nawyków żywieniowych dzieci, jest niezmiernie ważne – wyjaśnia Barbara Lewicka-Kłoszewska, Wiceprezes Fundacji BOŚ.

Sklepik szkolny z horroru
 
Sami młodzi Polacy uważają, że w ich szkole nie powinno się sprzedawać niezdrowych i wysokokalorycznych przekąsek oraz słodzonych napojów. Według badań SWPS taką świadomość ma 40 proc. uczniów. 35 proc. z nich byłoby gotowe zapłacić więcej, byle otrzymać produkty zdrowe. Ponad 60 proc. badanych twierdzi, że szkoły muszą zaangażować się w promocję zdrowego stylu życia. Rozumieją to osoby pracujące dla Fundacji BOŚ – Od września, w ramach projektu „Sklepiki szkolne Zdrowa Reaktywacja” przyjmujemy wnioski na przebudowę sklepików szkolnych. Wybrane będą mogły otrzymać granty na przekształcenie się w taki sposób, by dzieci miały dostęp do świeżych i zdrowych produktów – podkreśla Barbara Lewicka-Kłoszewska. Ze szkolnej lady muszą koniecznie zniknąć fast-foody i zupki instant. Nie powinno być miejsca także dla słodkich węglowodanowo-tłuszczowych, ale i słonych przekąsek: chipsów, popcornu, paluszków, napojów owocowych z dodatkiem cukru i sztucznych barwników. Absolutnie niedostępne muszą stać się też, coraz popularniejsze wśród młodzieży, napoje energetyzujące. Warto natomiast wprowadzić kanapki z ciemnym, pełnoziarnistym pieczywem, jogurty z musli, soki owocowe i warzywne 100%, musy owocowe, świeże lub suszone owoce, migdały, nasiona (np. pestki z dyni), ciasteczka zbożowe. Listę produktów, które powinny znaleźć się we wzorowym sklepiku przygotowały prof. dr hab. Anna Gronowska-Senger oraz dr hab. Jadwiga Hamułka z Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW w Warszawie.

Ruch ożywia ciało i umysł
 
Równie ważna dla rozwoju dziecka jest aktywność fizyczna niezbędna do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Tymczasem polskim dzieciom brakuje ruchu. Wożone przez ambitnych rodziców prosto ze szkoły na zajęcia językowe i inne, zmuszające do długotrwałego zasiadania przy biurku czy stole, także w domu spędzają wolny czas mało aktywnie. Badanie GUS z 2009 roku wykazało, że dzieci w wieku 2-14 lat, spędzają średnio 2,4 godz. dziennie przed telewizorem lub komputerem. Tylko 1 proc. dzieci nie ogląda TV lub nie korzysta z komputera wcale. Rodzice nie doceniają zupełnie wpływu ruchu nie tylko na organizm, ale i na prawidłową pracę mózgu. Tymczasem spacer na świeżym powietrzu, gimnastyka, gra w piłkę nożną lub siatkówkę poprawia krążenie i samopoczucie. Warto, żeby i rodzice swoim przykładem pokazywali, jak można dobrze się bawić z dala od internetowego czatu czy gry komputerowej. Ruszmy więc siebie i dzieci z kanapy, odkurzmy zapomniany rower, piłkę czy okularki pływackie. Byleby nie był to kolejny spacer po hipermarketach  obfitujących w barki oferujące fast foody.

Materiał przygotowany przez Fundację BOŚ dla Egodziecka.pl